Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Lord Turkey - 16:13 01-01-2007
Byłem, widziałem, lecz ksiażki nie czytałem - dlatego porównac nie mogę. Natomiast opinia autora artykułu o samym filmie prawie całkiem pokrwya się z moją. Film potraktowany jako miły "przerywacz", coś "tylko dla rozrywki" - sprawdza się całkiem nieźle. Przeszkadza jedynie krótki czas trwania i dubbing Saphiry - choc znany głos, dla mnie mało pasujący do postaci. Najlepsze kreacje to Jeremy Irons, Edward Speleers i królowa Elfów (nie wiem kto to... :/).
Bleys - 20:14 01-01-2007
Ja z kolei ani bylem, ani czytalem, za to mam pare uwag do samego artykulu, pozwolmy sobie je nazwac technicznymi.
Zatem po pierwsze: zaleznosc miedzy dlugoscia ksiazki, dlugoscia ekranizacji a jakoscia ekranizacji jest niesprecyzowana. "Trzej muszkieterowie" to dwa tomy po 350 stron, lecz w dobrej ekranizacji staja sie widowiskowym filmem na poltorej godziny. I tyle wystarczy, powyzej tego naprawde trudno uniknac monotonii i dluzyzn. W druga strone, bardzo sympatyczny i widowiskowy film akcji "Pamiec absolutna" nakrecono inspirujac sie opowiadaniem Dicka liczacym marne kilkadziesiat stron.
Co do obsady - akurat i Malkovich, i Irons to aktorzy od lat odcinajacy kupony, owszem, grajacy swietnie w produkcjach artystycznych (niektorych), ale zarabiajacy na zycie i drobne wydatki wlasnie w takich eragonowatych gniotach. Dla mnie obecnosc takich nazwisk na czolowce plakatu bylaby raczej zniechecajaca.
A dalej - skoro piszesz, ze ksiazka jest wrecz stworzona dla kina akcji, a potem, ze wyekstrahowanie z niej "kregoslupa" fabularnego doprowadzilo do stworzenia gniota, to zaprzeczasz sam sobie... Moim zdaniem kazda ksiazka fantasy tego rodzaju ma podobna linie fabularna - i prowadzi do stworzenia filmow typu "Willow", ktory notabene nie byl zly. Mozliwosc zroznicowania lezy w tych "bokach", ktore scenarzysci "Eragona" pocieli.
Moje ostateczne wrazenie z artykulu: "Eragon" to, z zachowaniem proporcji, przasny "Wiesmin" w realiach Hollywood. Zgadza sie?