Po zapowiadanej jakiś czas temu ekranizacji "Lwów Al-Rassanu" (projekt w fazie realizacji), kolejna powieść Guya Gavriela Kaya ma zostać zaadaptowana na film. Chartoff Productions i Ravinett Productions zawarły porozumienie z kanadyjskim pisarzem w sprawie produkcji "The Last Light of the Sun" ("Ostatnie promienie słońca"). Sam Kay napisze scenariusz i będzie pełnił rolę producenta nadzorowanego przez Chartoff i Ravinett.
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Achmed - 12:54 18-12-2006
Super. Jak te projekty wypalą, to może nawet kto za "Sarantyńską" się weźmie
Dove - 14:29 18-12-2006
Chyba nardziej widowiskowy byłby jednak "Fionavarski gobelin". No i zawsze można nakęcić z tego trzy potężne produkcje, z sekwencjami wielkich scen batalistycznych. I zgarnąć potrójną kaskę.
Znamy, znamy cwaniaka takiego, co to mu już taki numer wypalił, więc co szkodzi spróbować jeszcze raz
Shadowmage - 15:52 18-12-2006
"Fionovarski gobelin"? E, nie. Już raz Tolkiena ekranizowali, legenda o Królu Arturze też doczekała się licznych adaptacji. Nie potrzebna kolejna kompilacja
Tigana - 16:48 18-12-2006
Szkoda, że się wzięli za najsłabszą książkę w dorobku Kay'a. O wiele ciekawsze byłyby "Lwy" - być moze jednak nawiązania do islamu przeważyły o porzuceniu ekranizacji.
"
Fionovarski gobelin" - sama książka świetna, ale czy film stałby się przebojem ? Własnie
"Eragon" dostał finansowego łupnia - może czas wielkich widowisk znów przeminął ?
RaF - 17:00 18-12-2006
"Gobelin"? A fe, weźcie to ode mnie, aaaaa!
Shadowmage - 17:08 18-12-2006
Tigana pisze:"Fionovarski gobelin" - sama książka świetna (...)
To chyba czytaliśmy zupełnie inne książki. Ja się przy tym straszliwie nudziłem...
Achmed - 17:30 18-12-2006
Powiem tak: gdybym miał wszystkie trzy tomy "Fionavarskiego Gobelinu", to nie oglądając się na nic, właśnie bym je czytał.
A że niektórych nudzi, normalne. Mnie nudzi np. wczesny Pratchett i też nic nie poradzę.
Shadowmage - 18:17 18-12-2006
To ci pożyczyć?
Achmed - 18:35 18-12-2006
Pewnie :-)
Dove - 21:08 18-12-2006
"Fionavarski gobelin" to debiut Kaya, zgodzę się, że lektura troszkę wtórna w stosunku do "Władcy..." i całej literatury arturiańskiej, ale mimo wszytko to pozycja obowiązkowa dla każdego fantasty. Polemiki na temt "Gobelinu..." nie dziwią, jak na tamte czasy to powieść nieledwie postmodernistyczna, a zarazem zgrywająca odrobinę stare klisze (vide król Artur, Lancelot i całe to towarzystwo). Pierwszy tom mnie rozczarował, był boleśnie przewidywalny, ale zaparłem się, bo toż przecie kanon (a kanon to kanon i nie ma przebacz
) i nie żałuję. Choć powieść do końca nie wyzbywa się charakterystycznych dla debiutantów fabularnych usterek (typu deus ex machina - w "Gobelinie..." niekiedy aż do sytuacji w sensie ścisłym groteskowych) to w połowie drugiego tomu nagle pod skórą fabuły zaczyna bić nowa, niezwykła arteria, jakby jakiś spiritus rector, duch opowieści wspólny dla historii doskonałych, chropawy przedtem język staje się gładki i płynny, a całe partie tekstu pełne wewnętrznego światła. Do końca czyta się z zapartym tchem.
Co do ekranizacji to z mojej strony oczywiście żart, filmidło wyszłoby z tego nieastrawne, no chyba, że zabrałby się za to mistrz Jackson (a tak, śmiejcie się, ale oglądając pierwsze sceny "Władcy..." popłakałem się z wrażenia w kinie
). Ale na to sie z pewnością nie zanosi.
Tigana - 21:18 18-12-2006
Co do
"Fionavarskiego gobelinu"- był to jeden z pierwszych cykli fantasy i do dnia dzisiejszego jestem pod wrażeniem tej książki. Na pewno jest ona zupełnie inna od reszty dorobku Kay'a, powiedziałbym, że mocno tolkienowska. Przyczyny tego trzeba szukać w fakcie współpracy Kay,a z synem J.R.R. Tolkiena nad
"Silmarilionem" . Mamy więc wymyślony od podstaw "Neverland"zamieszkały przez standardowe rasy: elfy, krasnoludy , orki i resztę bestiariusza. Do tej pięknej krainy zostaje sprowadzonych (jako atrakcję) 5 zwykłych studentów z Toronto, którzy dosyć szybko okazują się nie tacy zwykli. Czyli do tej pory typowo.
Nietypowe jest
SPOILER wprowadzenie wątku arturiańskiego; fakt,że nie wszystkim bohaterom będzie dane przeżyc, zło nie jest takie złe- postać "Władcy Wilków" (nie mam książki pod ręką). Znakiem firmowym Kay'a są też piękne sceny: poświęcenie na Letnim drzewie, spotkanie w muzeum, pojedynek krasnoludów o koronę podziemnego królestwa. KONIEC SPOILERA.
Są tez minusy- słabszy jest ostatni tom - sam autor przyznał się,że wielokrotnie go przerabiał wręcz zaczynał pisać od początku.Mnie raziły wstawki: " W czasie kiedy A i B byli tu to C szedł tam" - widać,że zabrakło tutaj Kay'owi wprawy do subtelniejszego połączenia wątków.