Tegoroczną nagrodę im. Arthura C. Clarke'a dla najlepszej powieści science fiction wydanej w Wielkiej Brytanii otrzymała książka "The City & the City" Chiny Miéville'a.
Pozostałe nominowane powieści to:
- Gwyneth Jones - "Spirit"
- Adam Roberts - "Yellow Blue Tibia"
- Kim Stanley Robinson - "Galileo's Dream"
- Marcel Theroux - "Far North"
- Chris Wooding - "Retribution Falls"
Źródło: Locus online
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Shadowmage - 18:03 29-04-2010
W sumie mało zaskakujące, chyba tylko za "Bliznę" nie dostał.
toto - 18:36 29-04-2010
Mieville został właśnie jedynym autorem nagrodzonym tą nagrodą trzy razy.
Maeg - 18:44 29-04-2010
Często pojawia się w nominacjach "Galileo's Dream" Robinsona, a Dukaj z tego co pamiętam kręcił nosem w CzF.
Żerań - 23:30 29-04-2010
Dukaj recenzuje książki przez pryzmat własnej ideologii, jak sądzę. Kwestia religii, wiary, ekonomii, ale także filozofii wybija się u niego na pierwszy plan. Zresztą wydaje mi się, że w kwestiach duchowych prowadzi on - ciekawy skądinąd - spór z autorami amerykańskimi. Popatrzcie, na jakich polach atakuje pisarzy (Stephensona, Robinsona, Chabona). Ale to nie jest złe podejście.
Shadowmage - 08:43 30-04-2010
Cieszymy się Żeraniu, że akceptujesz i patrzysz przychylnym okiem na sposób recenzowania Dukaja. To dla niego na pewno cenne
Maeg - 10:33 30-04-2010
Bezcenne! Za to nie zapłaci kartą!
Żerań - 10:40 30-04-2010
Hehe, to ja może trochę rozwinę swoją myśl i postawię pytanie - czy uważacie zatem, że - na pewnych polach - ocenianie książek przez pryzmat własnej ideologii jest właściwe?
Shadowmage - 11:03 30-04-2010
Uważam, że ocenianie jest z gruntu rzeczy subiektywne, a ideologia jest jakimś tam wycinkiem szerszego spojrzenia. Myślę, że nawet próbując silić się na obiektywizm i bezstronność i tak nie jesteśmy wolni od wartościowania.
toto - 11:08 30-04-2010
Ideologii? Hmm, Dukaj ocenia książki przez pryzmat jakiejś ideologii? Nie kojarzę żeby Dukaj zjechał książkę dlatego, że poglądy w niej przedstawione były przez niego nieakceptowalne. Prędzej krytykował sposób przedstawienia tych poglądów, nie same poglądy. W którymś czasie fantastyki (jesień 2009) omawiał książki Fabera ("The Fire Gospel") i Mieville'a ("The City & the City"). Krytykował tam na pewno Fabera za straszne upraszczanie "sporu" między wierzącymi i niewierzącymi (wierzący dostanie dowód na nieistnienie boga, to przestanie wierzyć, bo to jest logiczne). Porównywał światy wierzących i niewierzących do dwóch miast (Miast?) Mieville'a, które zajmują tę samą przestrzeń w tym samym czasie, ale praktycznie się nie przenikają, nie mają ze sobą kontaktu. I w ten sposób rozwiązanie sporu między nimi jest niemożliwe, bo te dwa światy współistnieją, ale opierają swoje istnienie na zupełnie innych zasadach i praktycznie nie ma między nimi kontaktu (coś jak przypadkowa obecność niewierzącego w towarzystwie wierzących). Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem, odsyłam do CzF 3/2009.
Osobiście krytykę literacką Dukaja odbieram nie jako krytykę pisaną przez pryzmat ideologii, ale przez podejście do pisania. Przy omawianiu "Peanatemy" Stephensona pisał coś o przeskakiwaniu samego siebie. Każda książka powinna być inna, lepsza od poprzedniej, autor powinien eksplorować nowe dziedziny, nowe fragmenty świata. Bo to jest wyzwanie, a nie ciągłe powielanie poprzednich książek. Czytając wywiady Dukaja (i inne jego felietony) można odnieść wrażenie, że takie podejście do literatury jest mu bliskie. Zdobywanie nieznanego, może nie zawsze wyjdzie, ale pisanie jest wyzwaniem, nie ma sensu ciągle powielać tego, co już jest. I Stephensona właśnie za takie coś chwali, napisał "Zodiaca", przeskoczył do "Diamentowego wieku", "Zamieci", później "Cryptonomicon", "Cykl Barokowy", "Peanatema". Ciągle coś innego. I to Dukaj ceni (przynajmniej takie mam wrażenie), poszukiwanie, mierzenie się ze swoimi możliwościami, nie proste powielanie samego siebie (nawet jeśli wychodzi to bardzo dobrze). Wyzwanie, to jest to.