Carey nadal porusza się w klimatach kryminału noir, z bardzo Chandlerowskim bohaterem na pierwszym planie, a całość uzupełnia o klatki jakby żywcem przeniesione z komiksów – choćby Constantine’a, do którego tworzył swego czasu scenariusze. W „Przebierańcach” te elementy są połączone sprawnie, o wiele lepiej niż w debiutanckim „Moim własnym diable”.
Tymoteusz "Shadowmage" Wronka prezentuje recenzję "Przebierańców" Mike'a Careya.
Dodał: Shadowmage
-Jeszcze nie ma komentarzy-