NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Ukazały się

Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)


 Sutherland, Tui T. - "Szpony mocy"

 Sanders, Rob - "Archaon: Wszechwybraniec"

 Reynolds, Josh - "Powrót Nagasha"

 Strzelczyk, Jerzy - "Helmolda Kronika Słowian"

 Szyjewski, Andrzej - "Szamanizm"

 Zahn, Timothy - "Thrawn" (wyd. 2024)

 Zahn, Timothy - "Thrawn. Sojusze" (wyd. 2024)

Linki

Fry, Stephen - "Mythos"
Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: Mythos
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska
Data wydania: Listopad 2020
ISBN: 978-83-66409-30-9
Oprawa: twarda
Liczba stron: 480
Cena: 39,00 zł
Rok wydania oryginału: 2018



Fry, Stephen - "Mythos"

Nie wiem, czy każdy człowiek potrafiący i lubiący czytać przechodzi w młodym wieku etap fascynacji mitologią grecką (czy mitologią w ogóle). Nie będę zatem uogólniał i napiszę tylko, że na pewno ja taki „etap” przeszedłem. Począwszy od mitologii greckiej, skończywszy na nordyckiej. Potem Tolkien wydawał się dosyć naturalnym przejściem do fantasy, ale też nie ma sensu uogólniać i tworzyć „ścieżek” rozwoju gustu literackiego. Po tej krótkiej fascynacji (należy dodać, że za sprawą Roberta Gravesa i Jana Parandowskiego) zostało mi do dziś przekonanie, że dzieciństwo/wczesne dojrzewanie to właściwy czas na różne mitologie w życiu czytelnika. Stephen Fry, autor „Mythos” w tym przekonaniu mnie utwierdził, pisząc, że dla niego właśnie dzieciństwo to był czas mitologii greckiej. Książka Brytyjczyka skierowana jest przede wszystkim do czytelników, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać tego bogatego, różnorodnego świata greckich bogów i bogiń. Niekoniecznie muszą to być młodzi czytelnicy, ponieważ autor tych opowieści nie infantylizuje. I na pewno zaskakuje w trakcie ich przedstawiania zgoła niedziecinnym podejściem do opowiadanych historii.

Stephen Fry to znany brytyjski aktor. Dla mnie jest nawet ikoną brytyjskości i brytyjskiego humoru. Być może zgodzi się ze mną ktoś, kto oglądał „Czarną Żmiję” lub (dostępne głównie w Internecie) skecze tworzone do programu prowadzonego z Hugh Lauriem. Za każdym razem kiedy prowadzi rozdanie nagród BAFTA, ujmuje niewymuszonym i eleganckim humorem. Z tym że w Polsce może nie kojarzyć się dobrze zelotom wszelakim z powodu kontrowersyjnej wypowiedzi o obozach koncentracyjnych, za którą zresztą przeprosił. Było to ponad dwanaście lat temu. Ale jak wiemy, urażona „duma” frustratów nie pozwala zapomnieć i pomija fakt przeprosin. Przyznaję jednak, że nie zdawałem sobie sprawy, do czasu ujrzenia tej książki w zapowiedziach, że Fry jest także pisarzem. Choć jego wykształcenie w oxfordzkim King's College w zasadzie predestynowało go do kariery naukowej. Wybrał aktorstwo, ale jak się okazuje, pisanie też wychodzi mu nieźle.

Być może zawodzi mnie pamięć, ale wydaje mi się, że pisząc tę książkę autor dokonał selekcji z bogatego zbioru mitów greckich. Nie jest to zatem kompletne przedstawienie. Nie ma tu opowieści trojańskich, nie ma Tezeusza, Jazona, Heraklesa – w zasadzie to rzuciło mi się w oczy najbardziej, ponieważ to najsłynniejsze mityczne figury trochę spoza boskiego panteonu, ale ich przygody bardziej rozpalały moją wyobraźnię niż ekscesy seksualne Zeusa czy innych bogów. Choć gdyby „poszedł na całość”, to pewnie książka zwiększyłaby objętość dwukrotnie. Za to Fry przybliża czytelnikom mniej znanych członków boskiej zbieraniny oraz ich przygody. Czasami imiona niektórych postaci brzmią znajomo, jak Kalante, która od razu „uruchamia” ścieżkę skojarzenia z Calanthe z wiedźmińskiej sagi Andrzeja Sapkowskiego. Książka jest jednak ułożona „chronologicznie”. Zaczyna się od pustego wszechświata, a potem na scenę wkraczają kolejni aktorzy. Zatem czytelnik może prześledzić powstawanie kolejnych bogów i opowieści. Nawet jeśli nie jest to wyczerpujący opis, to bez wątpienia barwny. Zwłaszcza że Stephen Fry nie opowiada tak po prostu mitologicznych opowieści. Ubarwia je literacko, dramatyzuje. Często zdarza mu się szukać późniejszych mitologicznych tropów w literaturze, sztuce, w języku. Świadczy to o erudycji autora lub o pracy, którą wykonał, aby uatrakcyjnić te historie. Jednocześnie te zabiegi nie przytłoczyły treści zawartej w książce.

Jeśli chodzi o język, Fry z poczuciem humoru opisuje, w jaki sposób mity greckie odbiły się na języku angielskim. Od prostych igraszek słownych po kwestie bardziej skomplikowane. Nie zawsze daje się to przetłumaczyć na język polski i zrozumienie komizmu wymaga interwencji tłumaczki. Na szczęście Justyna Gardzińska nie porzuciła czytelników na pastwę domysłów i nie skazała ich na odbijanie się od niezrozumiałych zdań. Weźmy choćby Uranosa. Dlaczego wymowa jego imienia doprowadzać może dzieci do spazmów śmiechu? Ktoś, kto włada językiem angielskim w jako takim stopniu, domyśli się, że po angielsku słowo „Uranus” wymawia się podobnie do „your anus”, „twój odbyt”. Nieanglojęzyczny czytelnik zapewne uzna jednak tłumaczenie tego typu żarcików w przypisach jako niezbędne (str. 20). W książce jest sporo tego typu tropów językowych. Na przykład, dlaczego „puszka Pandory” to błąd w tłumaczeniu popełniony przez (podobno) Erazma z Rotterdamu (str. 142), lub co brytyjskie słowo „sycophant” ma wspólnego z pokazywaniem figi (str. 314). I tak dalej.

Nie jest tajemnicą, że świat greckich bogów pełen jest seksu. Jednak mało przyjemne może się okazać dla niektórych „odkrycie”, czy przypominanie, że jest to świat bardzo... genderowy. Dominujący aktualnie w Polsce prąd „intelektualny” wypiera (delikatnie to ujmując) istnienie różnych orientacji seksualnych, a słowo gender w tym ujęciu nabiera cech mitycznej bestii. Tymczasem wyobraźnia starożytnych Greków była pod tym względem bardzo bogata, stąd wnosić należy, iż była odbiciem ich życia seksualnego i „swobody” seksualnej. Toteż nie dziwi, że autor przywołuje często historie z tzw. genderem związane. Co powinno mieć spory walor dydaktyczny. Zwłaszcza, że z niektórych można wysnuć pewną wspólnotę kulturową starożytnych Greków i starożytnych Słowian. Z mitycznej opowieści o zmianie płci córki Galatei i Pandiona wzięło się święto o nazwie Ekdusia. Jego rytuał wymagał, by wszyscy chłopcy z miasta mieszkali pośród kobiet i dziewcząt, przywdziali kobiece ubrania i złożyli przysięgę obywatela. Dopiero wtedy mogli awansować z agela, warstwy młodzieńców, zyskać pełne prawa przysługujące mężczyznom i nosić męskie szaty (str. 350). Łatwo połączyć to ze słowiańskimi postrzyżynami, czyli przejściem dziecka spod władzy matki/kobiet pod władzę ojca/mężczyzn poprzez rytuał obcięcia włosów i przywdziania męskich szat.

Stephen Fry „rozrzuca” w książce mnóstwo tego typu drobiazgów, które sprawiają, że „Mythos” to coś więcej niż opowieść dla młodzieży. Z pewnością czytelnicy, którzy już mity greckie znają, a nawet z nich wyrośli, znajdą w niej dla siebie sporo ciekawych kulturowych, historycznych czy filozoficznych smaczków. Na pewno mnie właśnie one bardziej pociągały niż zasadnicza treść książki. Jak się okazało, zdecydowanie wyrosłem z mitów, również greckich. Ale nie zmieniło to faktu, że „Mythos” czytałem z przyjemnością.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2021-02-21 10:27:09
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 11:19 21-02-2021
Niektóre zdania z tej recenzji zdają się sugerować, że jej autor nie wie, że "brakujące" mity znajdują się w następnym tomie. Dziwne.

historyk - 13:06 21-02-2021
Ja raczej tego nie przeczytam, bo jakoś wątpię w przyjemność z lektury :D Moje zainteresowanie mitami greckimi (i rzymskimi) wygasło gdzieś w połowie lat dziewięćdziesiątych XX w. Bo ile można... Jako dziecko przeczytałem Parandowskiego (Mitologia + Przygody Odyseusza + prozatorskie tłumaczenie Odysei), Markowską (Mity Greków i Rzymian), Żylińską (Mistrz Dedal + Opowieść o Heraklesie + Tezeusz i Ariadna + Młodość Achillesa + Wyprawa po złote runo). Potem jeszcze doszedł Graves (Mity greckie), Chadzinikolau (Mity greckie), Srokowski (Mity greckie + parę mniejszych książeczek typu Przygody Odyseusza), Stabryła (Mitologia dla dorosłych) i już bardziej naukowe opracowanie Pietrzykowskiego (Mitologia starożytnej Grecji).

I wystarczy, ileż można wałkować w kółko to samo. Jakbym miał kiedyś wrócić do mitów, to tylko z bardziej dla nas egzotycznych kierunków, przede wszystkim Afryki i Polinezji. Kiedyś takie rzeczy przybliżał Robert Stiller (mity i baśnie malajskie, indonezyjskie, polinezyjskie, ale także skandynawskie). I pamiętam, że pacholęciem będąc (9-12 lat) czytałem bardzo fajny zbiór baśni i podań afrykańskich - Azania Zamani Eugeniusza Rzewuskiego.

Wspominki literackie mi zaskoczyły :D

A wracając do recenzowanej książki, dodatkowo recenzent mnie zniechęcił:
autor przywołuje często historie z tzw. genderem związane

Normalnie bym czytał i nie zwracał na to uwagi, ale po tych słowach jakoś nie umiałbym już czytać bez wrażenia, że znowu mi ktoś wciska ideolo.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Shicho - 13:37 21-02-2021
Parandowski, Pietrzykowski, Graves, tak, to się dobrze czytało, ale tak naprawdę do mitów zachęciła mnie dopiero "Starożytność bajeczna" Zielińskiego.

"Mythos" - może, może - kupiłem, ale kiedy przeczytam, nie mam pojęcia; odrzuca mnie takie pospieszne czytanie nowości, niech swoje odleżą.
Nie wiem, czy mowa będzie niepełna, gesty niespójne, pod publiczkę wesołe; ale spróbuję, kiedyś, chyba - złowrogim okiem, z wewnętrznymi cieniami i krytycznym, kulawym osądem.

historyk - 14:06 21-02-2021
Shicho pisze:Parandowski, Pietrzykowski, Graves, tak, to się dobrze czytało, ale tak naprawdę do mitów zachęciła mnie dopiero "Starożytność bajeczna" Zielińskiego.

A widzisz, nawet to teraz widzę na półce - trzy części z tetralogii (Starożytność bajeczna + Grecja niepodległa + Rzeczpospolita rzymska, brakuje mi Cesarstwo rzymskie). A jak spojrzałem na półkę, to dojrzałem też: Tadeusz Wałek-Czernecki i Stanisław Witkowski, Wielka Historja Powszechna, Tom II: Dzieje greckie z 1934 roku, straszna kobyła (format A4, 1012 stron) z fajnym rozdziałem o przemianach religii greckiej w okresie hellenistycznym.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

romulus - 17:10 21-02-2021
Janusz S. pisze:Niektóre zdania z tej recenzji zdają się sugerować, że jej autor nie wie, że "brakujące" mity znajdują się w następnym tomie. Dziwne.

Ponieważ nie wiedziałem, że jest druga część. :) Nie robiłem riserczu. :)

historyk pisze:Normalnie bym czytał i nie zwracał na to uwagi, ale po tych słowach jakoś nie umiałbym już czytać bez wrażenia, że znowu mi ktoś wciska ideolo.

Ale jaka ideologia? Zwrócenie uwagi, że w mitologii greckiej seksualność człowieka była bardzo płynna i nie zero-jedynkowa typu chłop/baba? Gdzie w tym ideolo?

Poza tym, ja też pewnie bym nie przeczytał. Z tych samych powodów. Ale zgłosiłem się do recenzji, więc obowiązek górą. Dosyć przyjemny, ale nie na tyle, aby kiedyś do tego powrócić.

historyk - 21:13 21-02-2021
romulus pisze:Ale jaka ideologia? Zwrócenie uwagi, że w mitologii greckiej seksualność człowieka była bardzo płynna i nie zero-jedynkowa typu chłop/baba? Gdzie w tym ideolo?

Po prostu już mi w czaszce wciąż będzie kołatać to "gender". U Stabryły jest tego pewnie znacznie więcej, ale jego Mitologia dla dorosłych wyszła w czasach, kiedy ta lewicowa nowomowa jeszcze nie była modna i nikt tego nie nazwał genderem.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Shadowmage - 22:39 21-02-2021
Ja mam wrażenie, że dla popularyzacji "ideologii gender" więcej zrobiły kręgi, nazwijmy je konserwatywnymi.

nosiwoda - 08:05 22-02-2021
Zdecydowanie tak. W końcu to one, te kręgi, wciąż wznoszą oburz, gdy tylko ktoś powie "gościni"...

A co do mitów - była kiedyś taka książeczka (80.?), kierowana do wczesnych nastolatków, a opisująca, jak to (chyba) PRLowskie rodzeństwo styka się z ucieleśnionymi postaciami z mitów greckich - chyba z Odyseuszem, chyba też z Parkami, okładka autorstwa któregoś znanego wtedy grafika, na niej (chyba) dwóch chłopców witających się ze spartiatą (albo inną postacią w greckim hełmie). Ktoś kojarzy autorstwo i tytuł?

Shedao Shai - 08:10 22-02-2021
nosiwoda pisze:Zdecydowanie tak. W końcu to one, te kręgi, wciąż wznoszą oburz, gdy tylko ktoś powie "gościni"...


A to ktoś tak mówi? :mrgreen:

nosiwoda - 08:16 22-02-2021
Tak.

asymon - 08:23 22-02-2021
nosiwoda pisze:A co do mitów - była kiedyś taka książeczka (80.?), kierowana do wczesnych nastolatków, a opisująca, jak to (chyba) PRLowskie rodzeństwo styka się z ucieleśnionymi postaciami z mitów greckich - chyba z Odyseuszem, chyba też z Parkami, okładka autorstwa któregoś znanego wtedy grafika, na niej (chyba) dwóch chłopców witających się ze spartiatą (albo inną postacią w greckim hełmie). Ktoś kojarzy autorstwo i tytuł?


Mam u rodziców, jak przetlumacze przez telefon o co chodzi, to napiszę. Brązowa okładka, ten na okładce to Odyseusz właśnie, co ich oprowadzał. Tylko jak wziąłem do ręki parę lat temu, to było takie se.

nosiwoda - 13:51 22-02-2021
O, super. Pamiętam, że miała trochę dziwny format, wąski. Co do jakości - tak często bywa z lekturami dzieciństwa.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"


 Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia"

 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS