NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Sobota, Jacek - "Padlina"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: Styczeń 2007
ISBN: 83-7384-527-5
Oprawa: broszurowa
Format: 130x205 cm
Liczba stron: 240
Cena: 24,90 zł



Sobota, Jacek - "Padlina"

Fragment opowiadania „Padlina”

Forma Świata stawała się nierzeczywista,
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym, który artysta
Kończy już tylko z pamięci
Charles Baudelaire, Padlina

Ulica. Jaka to ulica? Wokół mrok. To chyba ulica P-kiego, słynąca z notorycznie rozbijanych latarni. Najciemniej bowiem jest pod rozbitą latarnią.
Przypominam sobie – jestem tu z powodów prozaicznych. Mianowicie, pewna dziwka o uroczym imieniu Joanna odmówiła mi spłacenia długu wdzięczności i wystawiła do wiatru. A wiatr jest zimny, z gatunku „wyciskaczy łez”. Na taki afront ze strony kobiety lekkich obyczajów, jako stróż porządku publicznego (dwadzieścia trzy lata czynnej służby), nie powinienem pozwolić. Takie wypadki podważają prestiż zawodowy (w badaniach sondażowych policja znajduje się na trzecim miejscu pośród instytucji cieszących się społecznym zaufaniem, wiadomo po kim). A jednak pozwoliłem. Joanna, mimo że lekko się prowadzi, jest kobietąz moich snów.
Miauczenie kota. Jest w lepszej ode mnie sytuacji – widziw ciemnościach.
– Widzę cię! – słyszę znajomy męski głos.
Nie mogę sobie przypomnieć, skąd go znam, ale znam na pewno.
Sen wydał mi się dziwny. Niepokojąco realny, prawie „na wyciągnięcie ręki”. Obudził mnie chłód, przenikliwy jak igła. Jesień objęła świat w swe tymczasowe posiadanie. żółkły liście, powietrze nasiąkało wilgocią, starzała się trawa, nie wspominając już o mnie. Zaczął się coroczny, nabierający z dnia na dzień rozpędu proces rozkładu. Taka już jest kolej rzeczy.
Spojrzałem na swoje lustrzane odbicie: wory pod oczami, które boksowała starość, siwiejące skronie, zatoki wżerające się zwycięsko w czuprynę.
– Cholera z taką koleją rzeczy! – powiedziałem na głos.
Zjadłem wysokokaloryczne i przepełnione cholesterolem Śniadanie, po czym udałem się do pracy.
Ludzie powiadają, że O. to jedno z piękniejszych miast na świecie. Osobiście lubiłem je z powodów sentymentalnych: pierwsza kobieta, pierwsza wódka, ostatni przyjaciel, ostatnia kobieta.
Po drodze kupiłem w kiosku „Wyborczą”. Gość stojący za mną w niewielkiej kolejce popatrzył na mnie z dezaprobatą. Pewnie kupi „Gazetę Polską”. Diabła tam. „Wyborcza” ma świetną rubrykę sportową.
Było cholernie zimno, nawet jak na tę porę roku. Opatuliłem się prochowcem, równie dobrze mógłbym się ocieplać folią.
W komendzie wojewódzkiej panowała senna atmosfera, tylko jakiś facet usiłował dyskutować z werdyktem alkomatu. Granatowe mundurki snuły się bez sensu po korytarzach, czekając na porę patrolu.
Dotarłem do mego pokoju. Na wyposażeniu znajdowało się – krzesło obrotowe, białe, lecz lakier złuszczony, nadto niewygodne jak diabli; biurko z telefonem i zakurzonym komputerem, który nie był bynajmniej zakurzony z powodu jakiegoś nadmiernego zapylenia powietrza. Do tej pory nie miałem czasu, by przeczytać instrukcję obsługi. Okno wychodziło na policyjny parking.
Przerzuciłem „Wyborczą”. Znany pisarz palnął sobie w łeb, potwierdzając mą starą tezę o rabunkowej gospodarce szarymi komórkami, jaką uprawia gatunek homo (rzekomo) sapiens.
Jednak gdzieś na granicy świadomości wciąż pamiętam o śnie. Tak. Skądś znam ten głos. Czuję na plecach gorący oddech natręctwa; myśl o Śnie zagnieździła się we mnie chyba na stałe.
Na szczęście ktoś zapukał do drzwi. Może jakiś mord? – odzywała się we mnie nadzieja.
Nie oderwałem wzroku od gazety, by nie sprawiać wrażenia człeka złaknionego pracy. Pukającym był listonosz – nie było u drzwi dzwonka, więc zapukał dwa razy, jak na listonosza przystało. Zostawił przesyłkę, ja ze swej strony dałem mu autograf. Nie przyjrzałem mu się i już za chwilę miałem tego żałować. Nawet rozpakowując paczkę, myślałem o znajomym głosie rezonującym pod czaszką. Sny nigdy na dobre nas nie opuszczają.
W tekturowym pudełku, owinięta starannie folią, znajdowała się ludzka dłoń pozbawiona palców.




Dodano: 2007-01-17 19:43:57
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS