Po
„Czarnoksiężnikach z krainy osobliwości” i
„Czarujących obiektach latających”,
„Obłędni rycerze” stanowią trzeci zbiór opowiadań z obszaru fantastyki i okolic redagowanych przez Petera Haininga. Tym razem autor udał się w poszukiwaniu humoresek nieco dalej, poza granice science fiction i fantasy.
Zbiór podzielony jest na trzy części. Pierwsza – „Wzloty wyobraźni” – zawiera trudne do zaklasyfikowania „opowieści absurdalne”. Są wśród nich „Hollywoodzkie kurczaki” Pratchetta i zabawna historia o iluzjonistach autorstwa Roberta Blocha, ale także antyutopia Jerome K. Jerome’a, historia zbuntowanej ulicy autorstwa Gilberta K. Chestertona, satyra na nowoczesną kinematografię Raya Bradbury’ego, opowieść o niezwykłej inwazji obcych Philipa K. Dicka i historia miłości chłopaka do dziewczyny będącej wilkołakiem autorstwa Petera S. Beagle’a.
Część druga, zatytułowana „Wieki mętne” zawiera różnorakie historie alternatywne wraz z pewną domieszką tekstów zbliżonych do fantasy. Rozrzut motywów i przyjętych konwencji znów jest dość duży – począwszy od Spike’a Milligana parodiującego biblijną Księgę Rodzaju, przez Marka Twaina i Evana Huntera kpiących ze średniowiecznego romansu, aż po Gene Wolfe’go piszącego alternatywne dzieje drugiej wojny światowej.
W części trzeciej, pod tytułem „Niekończące się histerie”, kryją się utwory parodiujące literaturę grozy i konwencję klasycznego kryminału – obok uroczego opowiadania Stana McMurtry’ego i kilku innych utworów, trafili tu także Woody Allen (!) oraz poczciwy A.A. Milne (sic!).
Do niewątpliwych i pierwszorzędnych zalet antologii Haininga należy różnorodność – gatunków humoru, konwencji, stylów, środowisk i czasów, w których napisano zebrane tu opowiadania. Co prawda, wskutek tej różnorodności, liczne opowiadania nie mieszczą się we wspomnianym wyżej podziale i sprawiają wrażenie posortowanych dość przypadkowo, jednak ich rozmaitość zwiększa też wydatnie prawdopodobieństwo trafienia w gust czytelnika, choćby był najbardziej niszowy.
Wędrówka przez antologię stanowi niezwykle wartościowe spotkanie z wielką tradycją literacką – próbki prozy mogą wszak okazać się wstępem do zgłębiania literackiego dorobku takich artystów słowa, jak Mark Twain, Jerome K. Jerome czy G. K. Chesterton. Co więcej – utwory zebrane przez Haininga nie tylko pisane są przez wielkich pisarzy, ale i pełne są nawiązań do literackich tradycji i znanych dzieł, a i sam Haining w fascynujący sposób śledzi nawiązania, inspiracje i losy wielu motywów, czyniąc tym samym „Obłędnych rycerzy” czymś więcej niż zbiorem zwykłych humoresek.
Odpowiedzmy sobie szczerze – w jakiej innej książce możemy spotkać sąsiadujących ze sobą Woody’ego Allena i Gilberta K. Chestertona, Terry’ego Pratchetta i Marka Twaina? Haining wyciąga z redaktorskiego kapelusza teksty tak niezwykłe, że czasem wręcz niewiarygodne. Ilu z czytelników spodziewało się, że przyjdzie im zobaczyć A. A. Milne’go, twórcę postaci Kubusia Puchatka, parodiującego opowieści o Sherlocku Holmesie? Kto nie chciałby posłuchać jednej więcej opowieści barona Munchhausena, tym razem pióra Johna K. Bangsa?
Oprócz niewątpliwych zalet „Obłędni rycerze” mają też jednak pewną wadę – być może nawet niewybaczalną w przypadku zbioru humoresek: rzadko potrafią naprawdę rozśmieszyć. O większości z zebranych opowiadań można powiedzieć, że są ciekawe, zaskakujące, zbudowane na błyskotliwym pomyśle, ale tylko nieliczne są autentycznie zabawne. Co więcej – teksty interesujące, a czasem fascynujące jako element historii literatury, nie zawsze są interesujące same w sobie. O ile sama myśl, żeby przeczytać literacki żart tego czy owego pisarza może wydać się kusząca, o tyle samo opowiadanie nazbyt często okazuje się utworem przeciętnym. Nawet fachowcy od rozśmieszania czytelnika – jak Terry Pratchett czy Jerome K. Jerome – wypadają wyraźnie słabiej niż w swoich sztandarowych utworach.
Finalna ocena „Obłędnych rycerzy” musi więc brzmieć podobnie, jak ocena poprzednich tomów. Ten, kto spodziewa się solidnej beczki śmiechu, obejdzie się smakiem. Największa radość z lektury zbioru Haininga płynie bowiem z odkrywania nieznanego oblicza znanych pisarzy tudzież erudycyjnej zabawy konwencjami i nawiązaniami.
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Shadowmage - 10:58 25-08-2009
Z większością uwag się zgadzam. Dla mnie jednak ten tom wydał się bardziej humorystyczny od poprzedniego. Nie wiem czy to efekt chwili, czy też akurat zamieszczone w tej antologii opowiadania lepiej trafiły w moje poczucie humoru, a w Twoje już niekoniecznie. Pewnie to efekt wspomnianej przez Ciebie różnorodności.