Tutaj znajdziecie pełny spis zawartości numeru.
Marcową „Nową Fantastykę” zdecydowanie warto przeczytać. Przynajmniej do połowy.
Gwiazdą numeru jest Ted Chiang, twórca nielicznych, ale wyśmienitych opowiadań. W dziale publicystyki redakcja przygotowała sążnisty, czterostronicowy wywiad z tym niezwykle skromnym, tajemniczym i frapującym autorem. Dział literacki zaś oferuje nie lada kąsek w postaci opowiadania – „Kupiec i wrota alchemika”. Każdy, kto ma choćby blade pojęcie o tym, jak pisze Chiang, nie będzie miał wątpliwości, że jest to utwór, który trzeba przeczytać. Z kolei każdy, kto z Chiangiem nie miał do czynienia, powinien zacząć właśnie od „Kupca...”, który nie przytłacza złożonością wizji ani natłokiem filozoficznych gier, ale za to, z niezwykłą prostotą i urokiem, opowiada szkatułkową historię bliskowschodniego alchemika i jego osobliwego wynalazku.
Kilka stron dalej, z doskonałej, wysmakowanej konwencji fantasy, przenosimy się w równie interesujące science fiction. „Zaślubiny morza i nieba” Chrisa Becketta opowiadają historię podróżnika-literata przyszłości i jego przewrotnej, pełnej mądrości przygody ze społecznością jednej z odwiedzonych planet.
Niestety, za zszywkami (które jeżą się zawsze w połowie numeru zwiastując przejście do działu prozy polskiej) jest już znacznie mniej interesująco. Żadne z opowiadań nie wybija się ponad przeciętność. Najbardziej zapada w pamięć (jeśli ją nieco wytężyć) „Uzdrowiciel” Bartosza Grykowskiego, który najsprawniej posłużył się znanymi motywami, tworząc moralizującą i lekko filozofującą opowiastkę.
Na stronach publicystycznych są zaś jeszcze: Jarosław Grzędowicz utyskujący na krytyków (czyżby inspiracją było chłodne przyjęcie kontynuacji „Pana Lodowego Ogrodu”?); Maciej Parowski prawiący o jakimś brodatym guru lewackiej studenterii; oraz Wojciech Chmielarz i Michał Cetnarowski, ciekawie spekulujący o – odpowiednio – wojnach przyszłości rozgrywanych w cyberprzestrzeni i ciągle nie dość nam znanej technicznej inwencji starożytnych.
Podsumowując – gdyby egzemplarz uległ przedarciu, radzę za wszelką cenę ratować pierwsze czterdzieści stron.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2008-03-08 12:30:19
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
kurp - 18:35 08-03-2008
O właśnie! "Nowe Państwo" w czasach, kiedy było tygodnikiem! Fenomenalny tytuł. Niestety - padł
Dzisiejszy kwartalnik w niczym już nie przypomina...
Pełna zgoda co do opowiadań - miałem ogromne problemy ze wskazaniem w Plebiscycie zeszłorocznego faworyta, a ten rok nie zapowiada się inaczej...
romulus - 15:56 08-03-2008
Zgadzam się. Warto dla Chianga i dla artykułu o wojnach w cyberprzestrzeni. Aczkolwiek wieki temu, w innym piśmie (Nowe Państwo - taki niszowy prawicowy tygodnik - już nie - w którym kiedyś pisali Zalewski i Mazurek obecnie we Wprost) czytałem lepszy. Polskie opowiadania to dla mnie porażka już od bardzo dawna i nic się w tym temacie nie zmienia. Przynajmniej dla mnie.