bio pisze:historyku, czy mógłbyś rozwinąć myśl "Parker to nie jest fantasy", bo ta konkluzja nieco mnie zaskoczyła.
A jakie elementy fantasy są np. w Składanym nożu? Fikcyjne miasto, fikcyjny świat, fikcyjny polityk? To nie tworzy fantasy (SF zresztą też nie). Wydarzenia opisane w tej powieści jak najbardziej mogłyby zajść w naszym świecie.
Osobiście dzielę fantastykę na trzy nurty, przy czym horroru nie uznaję za odrębny nurt (każdy horror da się zakwalifikować do fantasy lub SF lub nawet thrillerów):
- Fantastyka naukowa (czyli SF i - niech będzie Obłędowi - protoSF).
- Fantastyka z elementami nadprzyrodzonymi (czyli to wszystko od mitów, przez eposy, baśnie, bajki, legendy po fantasy - właściwie wszystko to, co powstało po połowie XX wieku wrzuca się do fantasy, ewentualnie jeszcze termin "baśń" żyje w przypadku literatury dla dzieci; bo gdybyśmy zaczęli rozdrabniać włos na pięcioro, to trzeba by się zastanowić czy działa Tolkiena albo Valente na pewno są fantasy, a nie którąś z innych odmian w tej gałęzi).
- Fantastyka humanistyczna (czerpiąca z nauk humanistycznych - filozofii, socjologii, historii - pozbawiona cech typowych dla SF i fantasy; i tu wrzucam Składany nóż do podgałęzi, którą sam zwę pseudohistorią, do tej samej gałęzi zaliczam też m.in. retellingi, w których doszło do "obdarcia" mitu itp. z elementów fantastycznych, np. Wyprawa po złote runo Roberta Gravesa czy Trylogia arturiańska Bernarda Cornwella - to takie odfantastycznienie fantastyki).
Obłęd pisze:mówienie o “współczesnej fantasy” jest pleonazmem.
To nazwij to protofantasy i fantasy. I zjawiska nie powstają dopiero w momencie ich zdefiniowania.
Obłęd pisze:gołym okiem widzimy, że “Gilgamesz” ma niewiele wspólnego z “Wiedźminem”.
A jeszcze mnie wspólnego z Wiedźminem ma np. Smok Griaule, Trylogia Claya, Pan Lodowego Ogrodu, Miasta pod skałą czy Zmierzch - a to wszystko fantasy.
Obłęd pisze:Patrzenie przez pryzmat wyłącznie wymogów formalnych i cech charakterystycznych będzie w tym wypadku prowadziło do wypaczenia.
A patrzenie wyłącznie na intencje twórców nie będzie?
Obłęd pisze:historyk pisze:I o ile zaliczanie Roku 1984 do SF nikogo nie oburza, o tyle zaliczenie Folwarku do fantasy od razu wzbudza sprzeciw, ba, nawet wrzask.
Nie wydaje mi się, że to jest wrzask, raczej słuszna obawa, że podążający takim kryterium i nie czyniąc żadnych pośrednich dystynkcji, zaczynamy tak znaczną ilość utworów wrzucać do jednej szuflady z napisem "fantasy", że przestaje ona mieć jakiekolwiek znaczenie.
Dlaczego dodanie elementu SF usprawiedliwia zaliczanie dalej powieści do SF, a dodane elementu fantasy nie usprawiedliwia zaliczenia danej pozycji do fantasy?
nosiwoda pisze:Mit i legenda są próbami wytłumaczenia i opisania rzeczywistości. Fantasy nie jest próbą wytłumaczenia czy opisania rzeczywistości.
A mity były? Ha, to jest dopiero pytanie, nad którym tęgie głowy się pochylały: czy Grecy wierzyli w swoje mity? Zdaje się, że nie do końca.
Przyklejanie etykiety "fantasy" na wszystko z elementami fantastycznymi nie ma sensu. Z tego samego powodu książki "ufologiczne" czy daenikenowskie NIE SĄ SF, mimo zawierania tych samych elementów (obcy, podróże międzygwiezdne, wizje przyszłości, wizje przeszłości) - bo ich autorzy WIERZĄ (albo udają, że wierzą), że piszą PRAWDĘ
Nie są zaliczane do SF, bo nie są beletrystyką. Ale kiedy te "hipotezy" przerobisz na beletrystykę, to już masz SF (jak choćby cykl komiksowy Bogowie z kosmosu autorstwa Mostowicza, Górnego i Polcha na podstawie właśnie poglądów von Dänikena). Tak samo do SF zaliczana jest część beletrystyczna wywodów L. Rona Hubbarda (twórcy sekty scjentologów). Tak samo do weird fiction, czyli fantasy, zalicza się beletrystyczną (opartą na ich pseudonaukowych wywodach niebeletrystycznych) część twórczości różnych okultystów pokroju Bławatskiej.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com