autor: Fidel-F2 » wt 25.01.2022 13:32
Anomalia - Hervé Le Tellier
Po przejściu przez burzę, transatlantycki samolot Air France ląduje na amerykańskim lotnisku. Następuje jednak jakieś rozdarcie rzeczywistości i ten sam samolot ląduje trzy miesiące później. W efekcie, pasażerowie lotu istnieją w dwóch wersjach.
Le Tellier, podobnie jak wcześniej Björnsdóttir w Wyspie, wprowadza wydarzenie wymykające się naszej nauce, naszemu pojmowaniu świata. Tym sposobem dźga rzeczywistość czymś ostrym pod żebro i obserwuje reakcję ludzkości na ten akt. W obu powieściach autorzy czynią to poprzez perspektywę losów kilku postaci. Zamykając wątek porównawczy, powiem tylko, że Anomalia jest słabsza od Wyspy. Płytsza, bardziej skupiona na jednostkach i na doraźnym zaangażowaniu publicystycznym niż na uniwersalnej wymowie.
Anomalia to diagnoza cywilizacji, głos przeciw ciemnocie i zakłamaniu religijnemu, krytyka establishmentu, nawoływanie do opamiętania.
Autor krytykuje leżące u podstaw wszystkich religii lekceważenie człowieka, pustą retorykę, budowanie podziałów, nawoływanie do nienawiści względem wszystkiego co inne. Nie widzi szans na jakiekolwiek pozytywne zmiany w tym zakresie. Religie to zapieczony, wsobny, konserwatywny karzeł, który z jednej strony jest śmieszny w swym prymitywizmie, z drugiej jednak przerażający bo wciąż ma ogromną moc niszczenia i korzysta z niej w sposób pozbawiony skrupułów. Będąc Francuzem i pisząc dla Francuzów, autor w raczej złym świetle stawia Stany Zjednoczone Ameryki, co ułatwia mu fakt, że w kraju tym religijność jest wyjątkowo prymitywna i śmieszna. Jednocześnie obrywa się warstwom uprzywilejowanym z Trumpem na czele (trzeba jednak oddać, że Macronowi obrywa się niewiele słabiej).
Le Tellier proponuje skupienie się na człowieku, wartościach humanistycznych. Jednak nie pokłada wiary w zbiorowym rozumie społeczeństw. Ostrzegając przed katastrofą klimatyczną, ma ją za nieuchronną - ludzkość jest zbyt durna by zawrócić znad przepaści.
Do zalet Anomalii zaliczyłbym również elegancki humor, kilka razy porządnie się ubawiłem.
Powieść napisana jest językiem gładkim, sprawnym, bez barokowej ornamentyki czy niepotrzebnej zabawy formą. Może to być podstawą do pewnego rodzaju krytyki, wszak rzeczy ładne, zgrabne i ogarnięte nie mogą być głębokie. Jestem odmiennego zdania, możemy tu natknąć się na różne formy i style, jednak nie stosowane dla sztuki samej w sobie, a odpowiednio umieszczone w przemyślanej konstrukcji utworu. Mieści się w tym również stosowne zróżnicowanie postaci i planów na których występują.
Do słabych stron powieści zaliczam odrobinę nadmiernie doraźny, publicystyczny charakter wyrażonych myśli, zbyt wyraźne akcentowanie przesłań oraz aprioryczne zawężenie naukowego aspektu do wąskiego spektrum możliwych wyjaśnień. Szczególnie w stosunku do tego ostatniego elementu mam silne obiekcje. Podzielam autorskie przekonanie jedynie w zakresie przypuszczenia wyjaśnienia fenomenu, nie zgadzam się na stuprocentową pewność, którą autor, moim zdaniem, forsuje bezpodstawnie. Niestety w tym punkcie jego sposób postrzeganie w zasadzie nie różni się od fanatyzmu religijnego. Defektem powieści jest również narastające pod koniec czytelnicze znużenie, wynikające z roztrząsania niezbyt ciekawych wewnętrznych mitologii bohaterów. Ostatnim aspektem, który krytykuję, jest próba wrzucenia do powieści zbyt wielu zagadnień (problem pedofilii, traktowania homoseksualistów, sytuacji społecznej krajów trzeciego świata, itp), co w zamierzeniu miało chyba poszerzyć i pogłębić obraz, a spowodowało, że autor jedynie wzmiankuje tematy i nie ma czasu zając się nimi dostatecznie poważnie, co skutkuje niestety wrażeniem owej płytkości.
Sumując, nie jest to zła książka, czyta się ją szybko i swobodnie, niesie ze sobą pewne treści i być może dzięki tej lekkości trafi do sporej grupy czytelników, którzy być może coś z niej wyniosą (jednak szczerze mówiąc, i zgadzając się w tej mierze z autorem, sam raczej w to nie wierzę). Z drugiej jednak strony, nie jest w żaden sposób wybitna, nie zgłębia specjalnie prezentowanych problemów i bywa, że daje dość proste rozwiązania bez nakłaniania czytelnika do głębszej autorefleksji. Niestety tu i tam wybrzmiewające oskarżenia o coelhizm, nie są do końca niesłuszne, nie można jednak Anomalii sprowadzić jedynie do katalogu banałów i truizmów.
7/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt