Mitchell, David - "Widmopis" :: Sprawdź komentowaną ksiażkę.

Tutaj możesz komentować pojawiające się w naszym serwisie literackim wiadomości

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Mitchell, David - "Widmopis"

Postautor: Shedao Shai » śr 12.07.2023 17:29

"Widmopis" zaczął się doskonale (opowieść Kwazara), kolejne trzy opowieści też trzymały poziom. Piąta była... dziwna, ale dobra, jak już się człowiek oswoił z nagłą zmianą reguł gry. Potem niestety było gorzej - opowieść o Margaricie trochę przynudzała, a te o Marco i Mo - mocno. Dziewiąta opowieść - o Dozorcy - to znów powrót do formy. Uznanie dla autora za to, że każda z opowieści napisana jest w innym stylu, narracja w każdej się w jakiś sposób zmienia (np. prawnik jest wulgarny, Margarita kompletnie pod butem swojego chłopaka, Satoru jest przeuroczo naiwny, rozdział z Dozorcą jest poprowadzony w całości poprzez dialogi).

Tematycznie - mam wrażenie - jest podobnie co w "śnie_numer_9". Znów dużą rolę pełni tu losowość, przypadek, efekt motyla. Autor stawia dużo pytań, czasem nieoczywistych. Poszczególne opowieści są ze sobą połączone, ale lekko - niektóre nawiązania pewnie niejeden czytelnik przeoczył. Ja pewnie też coś przeoczyłem. Trochę zbyt luźne są elementy w tej mozaice, momentami miałem problem z zaangażowaniem się. Pod koniec to wszystko... nie, żeby się spinało, ale ukazuje nam się pewien ciąg przyczynowo skutkowy który sprawia, że książka nabiera drugiego dna. Sprytny zabieg, podnoszący ocenę. No i noncorpum jako pomysł teoretycznie spajający wszystkie opowieści - coś świetnego. Warto by kiedyś przeczytać tę książkę jeszcze raz, szukając powiązań pod tym kątem.

Od razu po wzięciu książki do ręki pożałowałem, bo zobaczyłem że jej tłumaczem jest ta sama osoba co "snu_numer_9" - Janusz Margański. Moja cierpliwość była wystawiana na próbę już od samego początku (pan Kobajaszi, z drugiej strony - przywódca kultu znany jako Jego Serendipity. Ja wiem, że "serendipity" to nienajławiejszy termin do przetłumaczenia i wymaga nieco pogłówkowania, ale chyba od tego są właśnie tłumacze? Interesująca niekonsekwencja - zostawienie terminu angielskiego przy jednoczesnym spolszczaniu nazw japońskich...). Zacisnąłem jednak zęby i ciągnąłem ten wóz, aż doszedłem do momentu w którym, cytuję, "ktoś puścił jakąś wersję Rapsodii cygańskiej" - tak, chodzi o "Bohemian Rhapsody" Queen. Ściągnąłem ebooka w oryginale i ślubowałem, że więcej książki przekładanej przez Margańskiego nie tknę nawet kijem przez szmatę.
Dopiero po zakończeniu lektury odkryłem, że drugie wydanie "Widmopisu" - od MAGa - miało nowy przekład: Marii Gębickiej–Frąc i Anny Reszki. No cóż, sam sobie jestem winien, że nie sprawdziłem; mogłem sobie oszczędzić trochę nerwów. Będę wiedział na przyszłość :)

"Widmopis" dostarczył mi dość podobnych wrażeń co "sen...". Dostrzegam między nimi oboma sporo podobieństw. Dzielą też w większości te same zalety oraz wady, choć te pierwsze są tu wyraźniejsze. Czuję, że nie odkryłem wszystkiego co ta książka oferuje. 4,5/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3724
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Wróć do Komentarze i opinie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 110 gości