Patronat
Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)
Wells, Martha - "Protokół buntu. Strategia wyjścia"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Tytuł oryginału: Beowulf: A Translation and Commentary Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz, Katarzyna Staniewska Data wydania: Listopad 2015 ISBN: 978-83-8069-167-4 Oprawa: twarda Format: 147×208mm Liczba stron: 476 Cena: 57,90 zł Redakcja: Christopher Tolkien
|
Książka, o której będzie tu mowa, ma w sobie coś z chemii, bądź - jeśli wolicie - z alchemii, bo nie brak jej przecież magii. Łączy w sobie rozmaite pierwiastki. Pierwszym, podstawowym, niejako bazowym dla całego wiązania jest „Beowulf”, staroangielski epicki poemat heroiczny, naprawdę wielka rzecz wczesnej literatury angielskiej. Drugi pierwiastek to J.R.R. Tolkien, który... cóż, jestem pewien, że autora „Władcy pierścieni” nie trzeba nikomu przedstawiać.
Mamy więc dwa pierwiastki, dwie ikony literatury angielskiej, które łączą się ze sobą przez alchemię przekładu. Tolkien był bowiem nie tylko wielkim pisarzem, ale również uczonym, znawcą i wykładowcą języka i literatury staroangielskiej. Wiele uwagi poświęcił Beowulfowi, co widać zarówno w jego komentarzach i interpretacjach tekstu, jak i w jego utworach literackich, jak „Silmarillion” czy „Hobbit”, gdzie możemy znaleźć inspiracje i odwołania do poematu. Nic więc dziwnego, że postanowił też, mając wtedy niewiele ponad 30 lat, przełożyć Beowulfa ze staroangielskiego na współczesny (mu) język angielski. Jak można się domyślać, efekt musiał być piorunujący, kiedy połączył się talent Tolkiena i potencjał jednego z najstarszych tekstów saskiej kultury.
„Beowulf” nie jest długi. W oryginale liczy ledwo ponad 2,5 tysiąca wersów, co w druku daje jakieś 80 stron. Tymczasem książka, jaka ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka to prawie 500 stron. I nawet, jeśli zdradzę, że otrzymujemy tak naprawdę dwie wersje poematu: w oryginalnym (nowoangielskim) przekładzie Tolkiena oraz w polskim tłumaczeniu tego przekładu, to wciąż pozostaje sporo stron do zagospodarowania. Wróćmy zatem do alchemicznej metafory.
Co wchodzi w skład "tolkienowskiej" edycji „Beowulfa”, poza dwujęzycznym tekstem poematu? Przypisy porównujące różne wersje czy etapy pracy Tolkiena. Bardzo długi (prawie 200 stron!) i wyczerpujący komentarz Tolkiena do poematu, uwzględniający poszczególne wersy i fragmenty, zawierający uwagi o charakterze językowym, interpretacyjnym i historycznym. „Sellic Spell”, czyli autorska opowieść Tolkiena oparta na wątkach „Beowulfa”, w zasadzie jego kreatywne "przepisanie" poematu wraz pewnymi uzupełnieniami. „Pieśń o Beowulfie” (w dwóch wersjach) - tym razem tolkienowska wariacja na temat historii opowiedzianej w „Beowulfie” w formie poematu lirycznego. Składników alchemicznej mikstury zamkniętej między okładkami książki jest więc sporo, co czyni wydanie naprawdę imponującym.
Minusy w zasadzie są dwa. Po pierwsze - przekład jest zawsze pewnym zniekształceniem. Przekład „Beowulfa” ze staroangielskiego na nowoangielski, jakiego dokonał Tolkien, ma oczywiście sens. Przekład z nowoangielskiego na polski - trochę tego sensu traci. Polski przekład Roberta Stillera („Beowulf. Epos walki tyleż średniowiecznej co współczesnej”), dokonany ze staroangielskiego oryginału, wydaje się mniej zapośredniczony, a przez to bliższy oryginałowi. Pośrednictwo Tolkiena jest po prostu kolejną barierą językową. Po drugie - brak w tej edycji zakończenia. Wspomniana „Pieśń o Beowulfie” kończy książkę i sprawia wrażenie, jakby się ona urywała. Zresztą wstęp też byłby dobrym uzupełnieniem. Mamy co prawda Przedmowę i Wprowadzenie do przekładu, oba autorstwa Christophera Tolkiena (choć nie zostały podpisane), ale skupiają się one na historii tekstów (tłumaczeń), nie zaś na konstrukcji książki ani tym bardziej (z wiadomych powodów) na jej polskim przekładzie.
Mimo tych zastrzeżeń, „Beowulf. Przekład i komentarze” Tolkiena to interesująca pozycja, kierowana zarówno do fanów Tolkiena, jak i do miłośników dawnej literatury.
Autor: Aleksander Krukowski
Dodano: 2015-12-29 12:42:37
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|