Patronat
Mitchell, David - "Utopia Avenue"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Tajemnica Ramy"
Ukazały się
Tur, Henryk - "Droga Honoru"
Kade, Kel - "Mag bez reputacji"
Domagalski, Dariusz - "I niechaj cisza wznieci wojnę"
Dębski, Rafał - "Gwiazdozbiór kata"
Larson, B.V. - "Świat Miasta"
Mortka, Marcin - "Karaibska krucjata. La Tumba de las Piratas" 2024
Antologia - "Imagination. Tom 1"
Chakraborty, Shannon - "Przygody Aminy Al-Sirafi"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Drageus Cykl: Rubieże ImperiumData wydania: Luty 2015 ISBN: 978-83-64030-43-7 Oprawa: miękka Format: 125x195mm Liczba stron: 400 Cena: 29,90 Tom cyklu: 1
|
„Kraniec nadziei” to pierwszy tom cyklu „Rubieże Imperium”. Space opera pisana przez polskiego autora – to nie brzmi egzotycznie. A może jednak? Nie ma w Polsce aż tak wielu autorów piszących w tym gatunku. Czy to prawda i dlaczego – na te pytania może odpowiedzieć jakiś zdolniejszy krytyk, a nie recenzencki average Joe piszący ten tekst. Niemniej właśnie ten czynnik sprawił, że nabrałem ochoty na przeczytanie i zrecenzowanie powieści Rafała Dębskiego. I muszę stwierdzić od razu: jest to space opera, w której nie „czuć”, nie widać ręki polskiego pisarza. Albo jaśniej – czyta się tę opowieść, jak rasową powieść anglosaskiego autora piszącego w tym gatunku. To chyba największy komplement, którym mogę obdarować autora i „Kraniec nadziei”. Znajdzie się jeszcze kilka mniejszych, ale nie aż tyle, aby popadać w zachwyt. Od początku jednak.
Fabuła powieści rozgrywa się w „naszej”, ludzkiej Galaktyce. Dominuje w niej Cesarstwo (Hiszpańskie) – z całym ceremonialnym sznytem, historią, hierarchią. Przeciwnikiem jest Republika. Jest jeszcze mniejsza siła – piraci. Ale na razie (?) bez większego znaczenia. Cesarstwo i Republika walczą w kosmosie ze sobą, choć tak naprawdę nie dzieli ich wiele i walka ta wydaje się nieco bezsensowna. W związku z tym, że jest tak z czytelniczego punktu widzenia i czasami także z punktu widzenia bohaterów (za co również przyznaję plusa), można uznać, że autor rozbroił ewentualny zarzut w tym zakresie. I choć jest pod tym względem typowo dla gatunku, jednak ma to jakiś posmak świeżości. Jakby autor pisał powieść będąc świadom mielizn i klisz wiążących się z settingiem. Czasami, w trakcie lektury, chciałoby się zakrzyknąć do autora (trawestując klasyków): „śmielej, śmielej”. Ale nie chcę mieć pretensji do Rafała Dębskiego, że nie porywa się na rozmach i złożoność fabuły godne Petera F. Hamiltona. Napisał, co wymyślił – a wyszło mu to nieźle. I na tym można poprzestać.
Głównym bohaterem jest kapitan statku „Sirene” Aidan Samuels – trochę niepokorny, trochę narwany, uwielbiany przez załogę. I nawet jeśli nie cieszy się wysoką pozycją w hierarchii, to jest jednak doceniany przez dowódców. Przed nim, przed załogą i okrętem tajemnicza misja, która zaprowadzi ich w dosyć ciekawe rejony Galaktyki. Wadą powieści (typową dla powieści kilku ostatnich autorów, których czytałem w tym gatunku) wydało mi się nadmierne ufajnianie bohaterów, jako równych gości, swoich chłopaków. Gdzie im tam do jakichś większych intryg, spiskowania, walk o władzę. Oni tylko chcą robić swoje: dawać wciry wrogom najlepiej jak potrafią. Wiele w tym wzorowania się na anglosaskim typie bohatera (także space opery), z którym można się zetknąć choćby w powieściach Iana Douglasa, czy H. Paula Honsingera, aby przywołać dla łatwości porównania tylko tych aktualnie w Polsce wydawanych. Ni to self made man, ni to chłopak z sąsiedztwa. Jakbym się uparł to może dałbym radę uzasadnić twierdzenie, że widać w takiej kreacji jakieś pokłosie bohaterów powieści Toma Clancy’ego.
Również tempo akcji i jej złożoność mieści autora w średniej typowej dla tego gatunku. Trochę walk, trochę intryg, trochę tajemnic. Wszystko dobrze wymieszane i podane w sposób gwarantujący niezłą rozrywkę. Dla chłopaków. Bo jednak muszę stwierdzić (ryzykując oskarżenie o seksizm), że to nie jest powieść, która często trafi w gust kobiety. Końcówka powieści przyprawiona jest pojawieniem się tajemnicy. Czegoś Większego, co – być może – popchnie cykl w innym kierunku (bliższym twórczości Iana Douglasa). Trudno na razie wyrokować. Jako pierwszy tom cyklu powieść prezentuje się nieźle. Nie odstaje od anglosaskiej średniej i nie ma się czego „wstydzić” przy innych tego typu na rynku. Ale, mimo wszystko, to na razie tylko pierwszy tom. Kciuki za ciąg dalszy można trzymać.
Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2015-03-19 15:54:49
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Polaris - 21:24 19-03-2015
"jest to space opera, w której nie „czuć”, nie widać ręki polskiego pisarza. Albo jaśniej – czyta się tę opowieść, jak rasową powieść anglosaskiego autora piszącego w tym gatunku. To chyba największy komplement, którym mogę obdarować autora i „Kraniec nadziei”."
Dlaczego właściwe anglosaskość jest w odczuciu Recenzenta komplementem, a polskość już nie..?
romulus - 00:03 21-03-2015
Bo "polskość" w takich powieściach kojarzy mi się z "Kowalskymi", USS "Cracovią" itp.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"
Sherriff, R.C. - "Rękopis Hopkinsa"
Kelly, Greta - "Lodowa Korona"
Harpman, Jacqueline - "Ja, która nie poznałam mężczyzn"
Baldree, Travis - "Księgarnie i kościopył"
Herbert, Brian & Anderson, Kevin J. - "Dziedzic Kaladanu"
Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia"
Fragmenty
Wells, Martha - "Wiedźmi król. Witch King"
Howey, Hugh - "Zmiana"
Silverberg, Robert - "W dół do ziemi" (Wymiary)
Niven, Larry & Pournelle, Jerry - "Pyłek w Oku Boga"
Silverberg, Robert - "Księga czaszek"
Scalzi, John - "Wojna starego człowieka" (Wymiary)
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
|