NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

Ukazały się

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"


 Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"

 King, Stephen - "Billy Summers"

 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

Linki


Wieści ze złych światów. Związki pod kontrolą. O miłości utopijnej

Związki pod kontrolą. O miłości utopijnej


Twórcom najdawniejszych dzieł poświęconych idealnym społeczeństwom nie przechodziło raczej przez myśl, że może najlepiej byłoby dla wszystkich, gdyby każdy zajął się sobą i innym się za bardzo do życia nie wtrącał. Jeśli zaś przychodziło im to do głowy, to nie obnosili się z tą wstrząsającą ideą za bardzo i w pozostawionych po sobie tekstach nie ma o tym wzmianki. W licznych, bardziej i mniej hierarchicznie zorganizowanych, społecznościach najczęściej nie ma sfer, które zostałyby wyłączone spod decyzji grona osób ważniejszych, lepszych i bardziej światłych. Władza decyduje o wszystkim. Nie tylko indoktrynuje najmłodszych mieszkańców i mieszkanki określonych światów, ale i wpływa na charakter związków swoich obywateli. Samostanowienie jednostki nie jest wprawdzie zagadnieniem, którego nie sposób znaleźć na kartach rozmaitych – szczególnie tych bliższym naszym czasom – utopii, jednak zdecydowanie częściej można spotkać się z poglądem, że o owej jednostce – w każdej, nawet najbardziej intymnej sferze jej życia – muszą decydować mądrzejsi od niej. Dla dobra bardziej lub mniej określonego ogółu, rzecz jasna.

Hodowla państwowa

W kanonicznym wręcz tekście utopii, którym bez wątpienia jest Państwo Platona (ok. 360 r. p.n.e.), problem relacji damsko-męskich został uregulowany dość radykalnie. Platon postuluje swego rodzaju uwspólnienie kobiet i dzieci. Skoro kobiety mają pracować i mieszkać razem z mężczyznami (a taki jest zamysł), nie da się uniknąć stosunków intymnych między płciami. W przedstawionym świecie nie ma jednak prywatnej własności i prywatnego życia. Ludzie mieszkają w większych grupach. Mężczyzna nie powinien być w szczególny sposób przywiązany do żadnej kobiety. Co więcej, także dzieci nie powinny mieć specjalnych relacji z rodzicami. Platon pisze: „I dzieci też powinny być wspólne, i ani rodzic nie powinien znać swego potomka, ani syn rodzica”1).
W Platońskim Państwie władza pragnie sprawować ścisły nadzór nie tylko nad narodzinami i wychowaniem dzieci – chce także wpływać na jakość nowych obywateli, a w tym celu stworzyć wielką ludzką hodowlę. Skoro zwierzęta dobiera się tak, aby uzyskać najlepsze osobniki, dlaczegóż by nie uczynić tego samego z ludźmi? W Państwie najwartościowsze kobiety powinno się łączyć z najwartościowszymi mężczyznami, stąd też nakaz rodzenia „dla państwa” skierowany do kobiet od 20 do 40 roku życia oraz zapładniania „dla państwa” – skierowany do mężczyzn do 50 roku życia („jak minie szczytowy okres sprawności w bieganiu”)2). Dzieci powinny jednak pochodzić ze sformalizowanych związków – a zaślubiny mają być uroczyste, gdyż jest to użyteczne dla celów władzy. Kobiety i mężczyźni, którzy nie są pożądani jako przyszli rodzice, mogą pozostawać ze sobą w relacjach intymnych, jednak ich ewentualne potomstwo nie ma prawa do życia (co ma być realizowane poprzez m.in. porzucanie noworodków na śmierć głodową).
Ludzie jako żywe mięso do urobienia, przywódcy uosabiający rationem w najbardziej sterylnej postaci, zaawansowana eugenika, totalny zanik sfery prywatnej i wszechdominacja tego, co publiczne... – cóż, doskonale wiadomo, dlaczego Państwo Platona przez wieki fascynowało wszystkich zainteresowanych tematyką doskonałych (sic!) światów.

Naga prawda

W społeczeństwie przedstawionym w 1516 r. przez Tomasza Morusa w Książeczce zaiste złotej i niemniej pożytecznej jak przyjemnej o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii (lepiej znanej po prostu jako Utopia) familia stanowi podstawową komórkę społeczną. Z określonej liczby tych komórek – sześciu tysięcy – składa się każde miasto na wyspie. W związku z tym nie powinien dziwić fakt, że tak istotna kwestia, jak powstawanie rodzin, na Utopii jest traktowana bardzo poważnie.
Władza określa sztywne zasady: dziewczęta poniżej osiemnastego i chłopcy poniżej dwudziestego drugiego roku życia nie mogą wchodzić w związki małżeńskie. Jeśli para bez ślubu poważy się na intymność zarezerwowaną dla małżonków, musi liczyć się z surową karą. W związku z tym, że małżeństwo to decyzja wpływająca na całe życie, wybór żony i męża nie może być traktowany jako działanie o mniejszej wadze niż np. zakup konia. Przed ślubem czcigodne matrony przedstawiają nagą narzeczoną (nieważne, czy jest ona dziewicą, czy wdową) przyszłemu panu młodemu, aby mógł dokładnie obejrzeć, z kim to przyjdzie mu spędzić życie. Jako że ta kwestia istotna jest także dla drugiej strony, i nieszczęsnej dziewczyny nie pozostawia się w niepewności – do niej również prowadzony jest przyszły oblubieniec. Pod kontrolą starszego, szanowanego mężczyzny, który towarzyszy absztyfikantowi, dziewczę może dokładnie zapoznać się z wadami i zaletami swojego wyzbytego odzieży potencjalnego małżonka. „Nie każdy mężczyzna jest tak mądry, aby wybrać kobietę tylko ze względu na jej dobre cechy”3) – pisze Morus. Również z tego względu mężczyzna powinien obejrzeć sobie niewiastę dokładnie, by po ślubie nie denerwować się jakimiś jej znamionami czy zniekształceniami ciała, które niepilnowana sprytnie zakryła.
Mieszkańcy Utopii mają prawo się wprawdzie rozejść, ale każdorazowo decyzja należy do Senatu, który niezwykle drobiazgowo bada całą sprawę. Czasem Senat zgadza się na rozwód pary (w przypadku cudzołóstwa lub tzw. nieznośnej perwersji), jednak ta osoba, która została uznana za winną rozpadu związku, nie może zawrzeć kolejnego małżeństwa. Zdarza się jednak, że Senat na wniosek męża i żony, którzy chcą wziąć ślub po raz kolejny z innymi osobami, wyraża zgodę na rozwiązanie małżeństwa. Na Utopii surowo karane jest tzw. kalanie małżeńskiego łoża – cudzołożnicy zostają niewolnikami. Karani tak są także ci, którzy tylko nakłaniają zamężne kobiety do zdrady. Utopijscy mężowie mogą „korygować” zachowanie swoich żon, podobnie jak i rodzice postępowanie swoich dzieci. Jeśli jednak przewinienia jest znaczne – kary powinny być publiczne, tak by przestrzec innych.

Parahippisowska utopia

Na tle powszechnych w utopiach nakazów, zakazów, systemów, kontroli i regulacji Ludzie jak bogowie (1923) Herberta George’a Wellsa prezentują się zgoła zaskakująco. Mieszkańcy równoległej do ziemskiej rzeczywistości, do której przypadkowo trafia grupa Anglików, budzą zdumienie przybyszy. Ich styl życia radykalnie się różni od tego, którzy znają podróżni z innego wymiaru. Autochtoni – nazywani przez gości Utopianami – nie noszą ubrań, nie znają chorób i niesłychanie bawią ich ziemskie zwyczaje. Wyprzedzają Ziemian w rozwoju o całe tysiąclecia. Porozumiewają się przy pomocy telepatii i – na co warto zwrócić uwagę – nie mają żadnej centralnej władzy. Relacje między mężczyznami a kobietami nie są determinowane przez jakiekolwiek zewnętrzne czynniki. „W Utopii mężczyźni i kobiety nie muszą żyć w nierozerwalnych związkach. Dla większości Utopian byłoby to uciążliwe. Bardzo często mężczyźni i kobiety, którzy wspólnie pracują, stają się sobie bliscy i zostają kochankami”4) – opowiada nowo przybyłym Utopianin. Słowo „rodzina” w rozumieniu mieszkańców tajemniczego wymiaru obejmuje natomiast nie wąską grupę, ale całą wspólnotę mieszkańców Utopii. Wywołuje to wszystko niesłychane wzburzenie ojca Amertona, księdza, który znalazł się w grupie podróżnych z przypadku.
Kwestionowanie tradycyjnych instytucji społecznych, tj. małżeństwa czy rodziny, kojarzone dziś głównie z ruchami hippisowskimi, nie jest ani specjalnie oryginalne, ani specjalnie nowatorskie. Od dawna wydaje się atrakcyjną alternatywą dla świata pełnego rozmaitych zasad i innego typu regulacji. Wells nie był pierwszy.

Pod czujnym okiem Ministra Miłości

Miranda (1924) Antoniego Langego stanowi swego rodzaju kontynuację Miasta Słońca (1602) Tommasa Campanelli. Jan Podobłoczny przybywa na tę samą wyspę, na którą przed wielu laty trafił Genueńczyk. Mieszkańcy słonecznego miasta przeszli jednak swoistą metamorfozę – nauczyli się uzyskiwać tzw. ciało astralne. Uwolnili się od ludzkich przywar i słabości, a także wyzbyli się egoizmu.
Przed laty astralni słońcogrodzianie mogli kierować się przy wyborze partnera lub partnerki swoimi uczuciami. Okazało się jednak szybko, że metoda ta nie zdaje egzaminu – „swoboda w stosunkach miłosnych, zasadniczo idealna, stała się bezgraniczną i przerodziła się w najcyniczniejszą rozpustę”5). Powszechne stały się związki jednodniowe. Na szczęście, tę niezręczną sprawę w swoje ręce wzięło Ministerstwo Miłości i niebawem zaprowadziło porządek. Wprowadzany w zasady funkcjonowania tej społeczności Podobłoczny zostaje poinformowany, że „Ministerium Miłości prowadzi dokładną psychometrykę temperamentów, usposobień, falowań nerwowych uczuciowości itd. różnych jednostek w całym kraju – i dobiera je tak, że tworzy szczęśliwe stadła”6). Co ciekawe, mimo skrupulatnej analizy owych interesujących danych (metody ich pozyskiwania niesłychanie by mnie interesowały…) Ministerstwo nie jest nieomylne. Błędy zdarzają się rzadko, ale nikt nie kryje tego przed astralami i astralkami. Nie przewidziano również żadnych negatywnych konsekwencji dla rozstających się par.
Instytucja małżeństwa w słonecznym grodzie istnieje, jednak różni się od tej tradycyjnie pojmowanej. W społeczności zaprezentowanej w Mirandzie ślub nie rozpoczyna oficjalnego wspólnego życia pary, ale wieńczy związek i udzielany jest kobiecie i mężczyźnie po wielu razem przeżytych latach. Astrale są sobie wierni, gdyż – jak dowiaduje się Jan Podobłoczny – doceniają niewyczerpane bogactwo duszy drugiego człowieka.

Żona wyśniona

Motyw ingerowania sił wyższych w relacje międzyludzkie w interesujący sposób wykorzystał Orson Scott Card w cyklu Powrót do domu. Na Harmonii, planecie, na którą udała się ludzkość po zniszczeniu Ziemi, trudno jednak mówić o centralnej władzy sprawowanej przez ludzi. Funkcje kontrolne pełni stworzony przed 40 milionami lat komputer, Naddusza – obdarzony pewnym rodzajem jaźni. Dąży do tego, by ludzkość powróciła na macierzystą planetę, która zapewne w ciągu tysięcy lat uległa już procesowi odbudowy. W tym celu ów superkomputer posługuje się jednak dość interesującym – choć skądinąd dobrze znanym – zestawem środków.
Naddusza od dziesiątek lat prowadzi pewnego rodzaju hodowlę ludzi. Dba o to, by ci, którzy są szczególnie wyczuleni na jej głos, mieli potomstwo z osobami sobie podobnymi pod tym względem. Dzięki temu na świat przychodzą ludzie, którzy bez trudności potrafią odczytać intencje Nadduszy, a także skutecznie się z nią porozumiewać. Gdy nadchodzi czas, by wybrani mieszkańcy Harmonii wyruszyli w długą podróż na Ziemię, komputer troszczy się o to, by – niczym w Arce Noego – planetę opuściły pary. Mężczyźni i kobiety zostali przez Nadduszę dobrani jak najdoskonalej pod względem celu, który ma zostać osiągnięty. Swoje decyzje planetarny komputer objawia mieszkańcom Harmonii najczęściej podczas snów.
Pomysły na organizowanie społeczeństw, w których nie brak ingerowania w sferę relacji damsko-męskich, są charakterystyczne dla wielu utopii – wszak ich twórcy pragnęli przedstawić idealny ład, a kwestia miłości i związków jest tego ładu częścią. Literackie utopie i prezentowany w nich porządek nie wzbudzają dziś jednak szczególnego zainteresowania czytelników. „Już Witkacy, pisząc Nienasycenie, stwierdził, że nie ma o czym pisać, gdyż utopijne wyregulowane społeczeństwo jest tematem po prostu nudnym”7) – wspomina Joanna Czaplińska w Dziedzictwie robota. Być może – faktycznie, znam wiele ciekawszych książek niż utopie sensu stricto. Jednak gdyby nie one i nieodłączne im community, identity, stability, byłabym pozbawiona lektury wielu fascynujących antyutopijnych tekstów. A tam motyw regulacji dokonywanych także w obrębie życia seksualnego bohaterów jest realizowany zazwyczaj w sposób znacznie ciekawszy, głębszy i atrakcyjniejszy literacko niż w klasycznych utopiach. Ale o tym już może nie dziś, bo choć to bynajmniej nie jest zupełnie inna historia, to jednak jest to historia z zupełnie innej strony…

1) Platon, Państwo, Kęty 2003, s. 159 (tekst dostępny też: https://www.filozofia.umk.pl/pliki/platon_panstwo.pdf).

2) Ibidem, s. 162.

6) Ibidem.

7) Czaplińska J., Dziedzictwo robota. Współczesna czeska fantastyka naukowa, Szczecin 2001, s. 31.





Obrazki zostały pobrane z Wikipedii.

Licencja Creative Commons


Autor: Urszula Dobrzańska
Dodano: 2011-07-26 21:59:09
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS