Patronat
Weeks, Brent - "Poza cieniem" (wyd. 2024)
Weeks, Brent - "Cień doskonały" (wyd. 2024)
Ukazały się
Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)
Sutherland, Tui T. - "Szpony mocy"
Sanders, Rob - "Archaon: Wszechwybraniec"
Reynolds, Josh - "Powrót Nagasha"
Strzelczyk, Jerzy - "Helmolda Kronika Słowian"
Szyjewski, Andrzej - "Szamanizm"
Zahn, Timothy - "Thrawn" (wyd. 2024)
Zahn, Timothy - "Thrawn. Sojusze" (wyd. 2024)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Rebis Cykl: Legendy DiunyTytuł oryginału: The Battle of Corrin Tłumaczenie: Andrzej Jankowski Data wydania: Wrzesień 2009 ISBN: 978-83-7510-105-8 Oprawa: twarda z obwolutą Format: 128 x 197 Rok wydania oryginału: 2004 Tom cyklu: 3
|
Pamiętacie tę dawną satyrę Andrzeja Mleczki na władze Polski Ludowej: „Panowie, spieprzyliśmy wszystko, co było do spieprzenia. Teraz możemy oddać władzę”? Zastanawiam się, czy można by odnieść te słowa do duetu Herbert Junior & Anderson, który również nie przestanie pisać kolejnych Diun, dopóki nie wyeksploatuje całkowicie tego uniwersum? Następne pytanie – czy w ogóle da się je wyeksploatować? Recenzja ta będzie nie tylko moją opinią na temat „ Bitwy pod Corrinem”, ale również podsumowaniem całościowej refleksji nad „Legendami Diuny” a nawet szerzej – tego jak oceniam całą dotychczasową duetu gospodarującego spadkiem po Franku Herbercie.
Gdybym w tym miejscu, w największym skrócie, punkt po punkcie, streścił wam fabułę „Legend Diuny”, być może uznalibyście, że to wcale nie brzmi głupio, nieskładnie i nie-diunowato. Sam plan wydarzeń spełnia kanoniczne wymogi – ostatecznie dochodzi do rozstrzygnięcia konfliktu ludzi i myślących maszyn, a skutki tejże wojny są podstawą dla nowego ładu w galaktyce. Pojawią się znane wszystkim fanom Diuny organizacje oraz technologie. Poznajemy również powody, dla których układ sił wygląda tak, a nie inaczej – w tym wytłumaczenie odwiecznej wrogości między rodami Atrydów i Harkonnenów czy monopolu Gildii. Problem w tym, że w przełożeniu tego na konkretne słowo pisane i narrację wychodzi to miałko, a miejscami wręcz infantylnie. Szczególnie postacie, czyli największe tuzy w znanym wszechświecie, często długowieczne, zachowują się jak dzieciaki w piaskownicy, starające się odgrywać rolę dorosłych i poważnych. A to strzelają fochy, a to doznają teatralnych wzruszeń – jakakolwiek próba nadania ich działaniom ciężaru psychologicznego spełza na niczym. A przecież w oryginalnej Diunie za każdą decyzją, planem stało nie tylko widzimisię, ale złożona wypadkowa interesów i planów poszczególnych graczy.
Mimo ponad 700 stron ostatniej części trylogii, autorzy mają problemy z upchnięciem tak wielu osobistych wątków poszczególnych bohaterów – zwłaszcza przy dziwnym założeniu, że powstawanie wszystkich elementów budujących świat, jaki znamy z pierwszej Diuny, musimy obserwować koniecznie „od kuchni”, oczyma bohaterów. Ci z kolei stanowią nieomal jedną wielką rodzinę. Oczywiście więzy krwi w Diunie zawsze odgrywały znaczącą rolę, ale tam był to rezultat długoletniego planu genealogicznego – w „Legendach…” zaczyna nabierać to znamion autopastiszu. Szczególnie widać to na przykładzie założycieli kluczowych dla świata organizacji – oto przykładowo nieśmiertelny (w przenośni i dosłownie) bohater trylogii, Vorian Atryda, przypomina sobie, że gdzieś ma wnuczkę, która z kolei okazuje się przyszłą założycielką Bene Gesserit, na dodatek zupełnym przypadkiem będącą w związku małżeńskim z założycielem Akademii Suk. Rachunek prawdopodobieństwa jest zatem w tym samym miejscu, gdzie klimat starej Diuny – czyli gdzieś poza tą książką.
Największą swobodę autorski duet miał przy kreacji głównych antagonistów prequelu, czyli myślących maszyn oraz cymeków – i tutaj niestety zawiódł na pełnej linii. Większość scen z Omniusem, zbiorczym umysłem maszyn, wywarła na mnie żenujące wrażenie – nie ma w nim, nic nieludzkiego czy strasznego. Pojawia się natomiast nadęta poza i tendencyjne frazy pokroju: „Jak człowiek śmie mi mówić, ile mogę się nauczyć? – rzekł wszechumysł grzmiącym głosem.” 1). Nie mogłem opędzić się od skojarzeń z Czarnoksiężnikiem z Oz – i nawet nie potrzeba Toto, który odsłoniłby leciwego hochsztaplera za kurtyną, żeby wiedzieć, że to nie jest maszyna, a już tym bardziej myśląca. Jeśli chodzi o cymeki, to po prostu posłużę się ilustracją z angielskiego wydania „Krucjaty przeciw Maszynom” i utnę temat – „transformersom” 2) w Diunie mówię stanowcze NIE.
Z drugiej strony rozumiem trudną sytuację obu autorów, mających świadomość znajdowania się w cieniu Franka Herberta i ostrej weryfikacji, jakiej należy się spodziewać po fanach starego cyklu. Dlatego też zdecydowali się na opcję minimum, trochę na zasadzie „miernie, ale wiernie”. W istocie, z punktu widzenia kanoniczności ciężko ich krytykować, bo nie wychodzą poza ostrożne dorabianie genealogii do tego, co wymyślił Frank Herbert. Nie jestem pewien, czy można ich posądzić o to, że popełniają ten sam błąd, co George Lucas, który zjawisko mocy w uniwersum Star Wars postanowił wytłumaczyć stężeniem midichlorianów we krwi – w tym przypadku roztrwanianie magii starego uniwersum bardziej bazuje na wynudzeniu czytelnika, a nie na odarciu z tajemniczości. Nie ma tu żadnej herezji, jest tylko przeciwne ekstremum – przesadzona ostrożność i asekuranctwo opisu przeszłości uniwersum Diuny.
Recenzja skoncentrowała się na krytyce płytkości kreacji i sposobu gospodarowania bohaterami, bo jest to w moim przekonaniu największa wada stylu „nowych Diun”. Na dobrą sprawę niektórych z bohaterów (np. najemników z Ginaza) w ogóle mogłoby nie być, przygody innych dałoby się swobodnie okroić. Z kolei główne wątki same z siebie również się nie bronią, a zasadnicze dla świata zdarzenia potrafią porazić banalnością ich przedstawienia. Abstrahując od tego, to poziomie „historycznym” otrzymaliśmy jednak trzymający się kupy opis epickiej batalii i to jest główną zaletą cyklu. W recenzji poprzedniej części serii „Krucjaty przeciw Maszynom”, wyraziłem zaniepokojenie, iż autorzy nie wytłumaczyli przeszłości świata Diuny ażeby móc napisać kolejne książki. Dzisiaj wiem, że wątki z „Legend Diuny” wrócą, ale w przyszłości tegoż świata, to znaczy w rozbitej na dwie części „Diunie 7”, kończącej właściwy cykl. I nie jest to fakt wywołujący mój entuzjazm. Książkę tę polecam czytelnikom, którym nie wystarczają skrótowe opracowania historii świata Diuny, czują się dobrze w konwencji typowej space-opery (oraz klasycznych oper mydlanych), lub są maniakami przepięknie wydanych książek. Wydanie Rebisu to zdecydowana czołówka kunsztu wydawniczego na naszym rynku, a jednocześnie plaster miodu, kuszący żeby zebrać całość nowego wydania, zarówno oryginalnych Diun, jak i twórczości recenzowanego tu duetu. Wydaje mi się jednak, że ilość i jakość elementów jakie wnoszą do przedstawionego świata Brian Herbert i Kevin J. Anderson, jest nieporównywalna do ilości kartek i ceny ich książek. W którą stronę zachodzi ta dysproporcja – wyciągnijcie wnioski sami.
1) „Bitwa pod Corrinem”, strona 193.
Autor: Adam Ł Rotter
Dodano: 2009-12-27 23:29:11
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Jakub Cieślak - 19:54 29-12-2009
"tego jak oceniam całą dotychczasową >>chyba pracę?<< duetu gospodarującego spadkiem po Franku Herbercie.
nosiwoda - 08:05 29-12-2009
"jednocześnie plaster miodu, kuszący żeby zebrać całość nowego wydania, zarówno oryginalnych Diun, jak i twórczości recenzowanego tu duetu" -> no, właśnie. <wzdycha> Właśnie dlatego kupię ten ostatni tom, mimo że mam go już w oryginale... Damn you, Rebis.
Ł - 23:19 28-12-2009
Ps. " i nawet nie potrzeba Toto [...]" - oczywiście nie miałem na myśli kolegi redaktora. ; )
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia"
Fosse, Jon - "Białość"
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Fragmenty
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1
|