Patronat
Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"
Silverberg, Robert - "W dół do ziemi" (Wymiary)
Ukazały się
Gajzler, Joanna W. - "Necrovet. Radiografia bytów nadprzyrodzonych"
Wells, Martha - "Wiedźmi król. Witch King"
Fawcett, Heather - "Emily Wilde Encyklopedia elfów i wróżek"
Grothaus, Michael - "Piękni lśniący ludzie"
Kristoff, Jay - "Cesarstwo potępionych" (czerwona)
Moder, Jaga - "Sądny dzień"
Corland, Mai - "Pięć pękniętych ostrzy"
Howey, Hugh - "Zmiana" (wyd. 2024)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Rebis Tytuł oryginału: Bad Monkeys Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki Data wydania: Marzec 2009 ISBN: 978-83-7510-211-6 Oprawa: twarda Format: 128 x 197 Liczba stron: 280 Cena: 29,90 zł Rok wydania oryginału: 2007 Seria: z Salamandrą
|
Posłuchaj recenzji w formacie mp3
Sensacyjno-psychologiczna układanka
Aresztowana na miejscu zbrodni kobieta twierdzi, że jest członkiem Złych Małp – organizacji eliminującej najgorszych przestępców. Osadzona na oddziale psychiatrycznym aresztu, składa obszerne wyjaśnienia, które obejmują nieledwie całe jej życie. Ale czy opowieść Jane Charlotte to rzeczywisty zapis faktów, czy tylko to, co kobieta uważa za prawdę? Kim tak naprawdę jest Jane Charlotte – egzekutorką czy znarkotyzowaną paranoiczką? Co ukrywa i jakim jest człowiekiem?
Autor od samego początku wciąga czytelnika w świat tajnych organizacji, sekretów, inwigilacji, spisków i kontrspisków. Złe Małpy – pion wykonawczy organizacji, która jest tak tajna, że nawet nie ma nazwy – dokonuje eliminacji złych ludzi. Można powiedzieć, że metodą pojedynczych egzekucji organizacja zmniejsza ogólną ilość zła na planecie. Kandydatów do usunięcia wybiera sama, kierując się własnym osądem. Złe Małpy nie dokonują aresztowań, nie udowadniają winy, nie biorą udziału w procesach sądowych, nie są zainteresowani ani zemstą, ani resocjalizowaniem przestępców. Łamanie przepisów prawa nie jest decydującym kryterium – aby znaleźć się na czarnej liście organizacji, trzeba być złym człowiekiem. To nie jest żadna metafora – członkowie organizacji wypełniają misję działania firmy z przerażającą wręcz dosłownością. Niewykrywalność i anonimowość zapewniają im skomplikowane procedury kontaktowe i najnowocześniejsza broń, dzięki której można dokonać egzekucji w sposób wskazujący na przyczyny naturalne: zawał serca, wylew…
W powieści przeważa opis wydarzeń pochodzący od Jane Charlotte i przypuszczam, że dlatego właśnie Matt Ruff wiele miejsca poświęcił jej wizerunkowi psychologicznemu. Na szczęście dla czytelników lubiących własnoręcznie układać literackie puzzle, autor nie oznajmia ex cathedra jakimi cechami charakteru postanowił obdarzyć bohaterkę. Każdą informację na ten temat należy wyławiać osobno z monologu Jane Charlotte – i w tym kontekście sposób wypowiedzi bohaterki jest równie ważny jak treść. W miarę postępu narracji czytelnik ma okazję kilkakrotnie zmienić zdanie na temat stanu zdrowia psychicznego i charakteru Jane Charlotte – lektura zwykłego na pozór, krótkiego zdania powoduje całkowitą zmianę punktu widzenia i konieczność zrewidowania dotychczas wyrobionego poglądu. Na dodatek autor takie zwroty wprowadza absolutnie znienacka, zupełnie bez jakiegokolwiek przygotowania czytelnika. I – mimo że wizerunek głównej bohaterki ulega drastycznej zmianie – wszystkie ujawnione elementy układanki nadal do siebie pasują. Do samego końca nie wiadomo, na ile opowieść Jane Charlotte jest relacją z narkotycznych wizji lub wytworem chorego, zmagającego się z poczuciem winy umysłu – granica między obiektywną, dającą się udokumentować rzeczywistością, a paranoją jest całkowicie zatarta.
W Literackich zgadywankach 03/2009 wyraziłam przekonanie, że inspiracją autora był „Raport mniejszości” Philipa Dicka. Po lekturze nadal uważam, że powieść Matta Ruffa jest solidnie zakorzeniona w twórczości Mistrza. Pierwszą wskazówką jest fakt, że bohaterka „Złych Małp” nosi imiona zmarłej w niemowlęctwie siostry bliźniaczki Philipa Dicka. Siostry, której brak Dick odczuwał boleśnie przez całe życie.
Ponadto obaj twórcy prezentują postać bohatera stosując podobną metodę – cechy charakteru postaci wychodzą na jaw wraz z rozwojem akcji utworu. O osobowości bohatera czytelnik może wnioskować na podstawie jego zachowań, reakcji, wypowiedzi. Postać jest taka, jaka jest, nie dlatego, że autor zdecydował o przypisaniu jej jakiejś cechy i arbitralnie oznajmił to czytelnikowi – ale dlatego, że to czytelnik, na podstawie cząstkowych informacji, sam ukształtował sobie jej obraz.
Kolejnym elementem wspólnym „Raportu mniejszości” i „Złych Małp” jest skrajnie pragmatyczne wykorzystanie technologii – nieważne czy korzysta się z najnowocześniejszych gadżetów w sposób etyczny, z poszanowaniem prawa innych do prywatności, istotne jest jedynie pytanie, czy da się te gadżety wykorzystać skutecznie. Członkowie organizacji nie zastanawiają się w ogóle nad moralną stroną swojego postępowania – to już obaj autorzy pozostawiają czytelnikowi. Zupełnie na marginesie, zastanawiam się, na ile „syndrom 9/11” miał wpływ na decyzję Matta Ruffa o ponownym postawieniu pytania o granice wykorzystania zdobyczy nauki. Bo nie ma co ukrywać – od czasów publikacji „Raportu mniejszości” odpowiedź na to pytanie się zmieniła. Jak wiele z naszej prywatności jesteśmy gotowi dzisiaj poświęcić w zamian za wyeliminowanie z otoczenia złych ludzi?
„Złe Małpy” warto przeczytać. Poza sprawnie poprowadzonym wątkiem sensacyjnym, który ma szansę przypaść do gustu szczególnie miłośnikom gatunku, wartość powieści podnoszą niuanse i subtelności, przy użyciu których został przedstawiony wizerunek psychologiczny głównej bohaterki. Odniosłam wrażenie, że autor szczególnie zadbał o to, aby praktycznie każdą informację można było interpretować dwojako, tak, aby czytelnik do ostatniej strony był utrzymywany w napięciu. I wobec tak wielu wyzwań postawionych przede mną przez Matta Ruffa – w ogóle nie zastanawiałam się, jaką technologię da się wykorzystać do skonstruowania opisanej w książce broni lub jak powinien być skonfigurowany system selekcjonowania i dostępu do danych zgromadzonych przez wszechobecne systemy inwigilacyjne. Bo, moim zdaniem, właściwe pytanie nie brzmi „jak?”, ale „czy?”.
Autor: Beata Kajtanowska
Dodano: 2009-04-14 20:53:23
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Konkurs
Wygraj "Wiedźmiego króla"
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Salik, Magdalena - "Wściek"
Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"
Sherriff, R.C. - "Rękopis Hopkinsa"
Kelly, Greta - "Lodowa Korona"
Harpman, Jacqueline - "Ja, która nie poznałam mężczyzn"
Baldree, Travis - "Księgarnie i kościopył"
Herbert, Brian & Anderson, Kevin J. - "Dziedzic Kaladanu"
Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"
Fragmenty
Marryat, Frederick - "Statek widmo"
Kluczek, Stanisław - "Zamek Gardłorzeziec"
Pettersen, Siri - "Srebrne Gardło"
Wyndham, John - "Dzień tryfidów"
Wells, Martha - "Wiedźmi król. Witch King"
Howey, Hugh - "Zmiana"
Silverberg, Robert - "W dół do ziemi" (Wymiary)
Niven, Larry & Pournelle, Jerry - "Pyłek w Oku Boga"
|