Kiedy sława twórcy osiąga szczyt, a czytelnicze apetyty wywierają na autora i wydawcę nieustanną presję, nieuchronnie prowadzi to do przetrząsania szuflad w poszukiwaniu wszystkiego, co dałoby się opublikować.
Stephen King sprzedaje się tak doskonale, że czytelnicy z entuzjazmem czytaliby pewnie jego studenckie notatki z wykładów i listy z zakupami. Trudno się więc dziwić, że publikacja nie ominęła „Blaze’a”, który jest lepszy niż wiele późniejszych dzieł autora, mimo że King napisał go w 1973 roku, kiedy „był jeszcze” Richardem Bachmanem.
„Blaze” to historia, do której pasują określenia pozornie sprzeczne – trzymająca w napięciu i pełna ciepła, smutna i przepełniona humorem, pełna wartkiej akcji, a jednocześnie melancholijna. Bachman opowiada w niej losy Claytona „Blaze’a” Blaisdella juniora, przestępcy o gołębim sercu, zdumiewająco wyrośniętego i ociężałego umysłowo kidnapera, który z pomocą swojego nieżyjącego kumpla, porywa dziecko bajecznie bogatej rodziny Gerardów.
Ciapowaty i dobroduszny Blaze, rozdarty między rolą porywacza a opieką nad niemowlakiem, roztacza wokół siebie raczej atmosferę komicznego kuriozum, niż nastrój grozy. A jednak w powieści widać to, co po latach stanie się siłą prozy Stephena Kinga – umiejętność kreowania wyrazistych postaci, budowania niepowtarzalnego klimatu i napięcia, zręcznego operowania zwrotem akcji i suspensem. Dzięki temu „Blaze”, na poły nostalgiczna, a na poły zabawna opowiastka o poczciwym porywaczu, może zostać uznana za thriller. Utrzymanie emocjonalnego dystansu do głównego bohatera jest zgoła niemożliwością, a nieporadność protagonisty sprawia, że każdy jego krok balansuje na krawędzi całkowitej katastrofy. „Blaze’a” czyta się więc z zapartym tchem, drżąc na myśl o nieuchronnej klęsce głównego bohatera i oddychając z ulgą, gdy cudem wychodzi z opresji. Na przekór zdrowemu rozsądkowi, kibicuje się – o zgrozo! – recydywiście. Konia z rzędem temu, kto zdoła przeczytać tę książkę inaczej.
Wielu miłośników mistrza grozy będzie zapewne kręcić nosem nad opowieścią pozbawioną elementów horroru. Jednak ci, którzy zechcą sprawdzić, co King trzymał na dnie szuflady, nie powinni być zawiedzeni. „Blaze” to porywająca opowieść o niespotykanym natężeniu emocji i napięcia; jedna z tych, które czyta się z zapartym tchem.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2008-02-04 18:32:43