Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
niepco - 11:01 17-10-2017
Pod sam jej koniec, zapewne:-)
Shadowmage - 11:37 17-10-2017
Tak logicznie to pewnie będą starali się na Pyrkon.
Yans - 13:38 18-10-2017
Bardzo jestem ciekaw w jakiej jest obecnie formie Wegner i czy utrzyma wysoki poziom w nowym tomie?!
niepco - 17:06 18-10-2017
Dobre pytanie, bo w poprzednim nie utrzymał raczej...
Fidel-F2 - 17:13 18-10-2017
poprzedni tom był słaby, gdzieś w połowie rzuciłem bo nie byłem w stanie tego gnieciucha strawić, dopiero po jakimś czasie pociągnałem dalej
Enix - 17:37 18-10-2017
Pamięć wszystkich słów była słabsza niż niektóre opowiadania, które w mojej ocenie ocierały się o genialność, była też słabsza niż rewelacyjne Niebo ze stali, ale nazywanie jej gnieciuchem to nadużycie ;)
Nawet w opowiadaniach, te z południa trzymały niższy poziom, niż pozostała reszta, a właśnie ostatni tom dzieje się głównie na południu.
Fidel-F2 - 18:19 18-10-2017
ok, przeszarżowałem, powieść jest bardzo nierówna, napisłem kiedyś
Rozczarowanie. Nie całkowite ale jednak. Po pierwsze, widoczne pogorszenie języka, irytująca chropowatość. Zbiory opowiadań był przynajmniej o level wyżej. Wygląda to tak jakby brakło czasu na doszlifowanie stylu, gładkości powieści. Po drugie, autor idzie w stronę eriksonowatości czyli zapełnia świat stadem bogów, bożków, półbogów i innych tego rodzaju przygłupów o konstrukcji intelektualnej, emocjonalnej, psychologicznej typowej dla sześciolatków. Po dwustu mniej więcej stronach i szczególnie kretyńskim rozwiązaniu fabularnym związanym z tymi przygłupami zablokowałem się i przez jakiś czas niemal fizycznie nie byłem zdolny do dalszej lektury. Na myśl, że zaraz odłożę książkę i już nigdy nie będę czytał Wegnera zrobiło mi się przyjemnie i błogo, słońce wyszło zza chmury. Ale nadludzkim wysiłkiem woli, przełamałem obrzydzenie i pociągnąłem dalej. Smutne to jest, bo we fragmentach gdzie ludzie radzą sobie samodzielnie i o półbogach-retardach można zapomnieć, opowieść wciąga i czytanie przynosi satysfakcję. I po trzecie, trochę drażni płytkość całości. Niestety autor we fragmentach filozoficzno-życiowo-mądrościowych jest płaski jak naleśnik, banał to jego drugie imię. Ratuje go fakt, że chyba to rozumie. W tekście, dobrych kilkanaście razy przeprasza za pitolenie banałów. Podsumowując, powieść nierówna, niczego specjalnego nie niosąca ze sobą, napisana ledwie poprawnym językiem. A szkoda, bo potencjał jest.
Enix - 18:54 18-10-2017
Zgodzę się że Wegner do historii wplótł za dużo bogów i półbogów, zgodzę się że za bardzo zapatrzył się na Ericsona, zgodzę się że w historii jest za dużo pompatyczności, ba, zgodzę się nawet że zabrakło płynności, która była obecna w poprzednich tomach. Tylko cała historia jeszcze wydaje się być spójna, prowadzi do jakiegoś celu, co prawda obawiam się że to będzie coś na wzór rozpierduchy bogów, która w świecie meekhanu już się wydarzyła. Podobny schemat zastosował Sanderson w Archiwum~, jak to mówią, historia lubi się powtarzać.
W mojej ocenie, Wegner jeszcze nie przegiął, co prawda zaczyna balansować na granicy chaosu i kiczu niczym Ericson, ale mam nadzieje, że powrót w zimniejsze klimaty ostudzi trochę autora i wróci on na meekhańską ziemię ;)