Między analizą a literaturą
Michał Protasiuk, choć publikuje rzadko, wypracował sobie dość charakterystyczne miejsce wśród polskich autorów fantastyki. Jego kolejne teksty, w tym najbardziej doceniona (między innymi nagrodą Żuławskiego) powieść
„Struktura”, odnoszą się do nieodległej przyszłości i w istotnej części opierają na ekstrapolowaniu współczesnych trendów naukowych czy biznesowych, zwykle ilustrując prognozy dynamiczną akcją. Nie inaczej jest w przypadku
„Anatomii pęknięcia”, zbioru sześciu opowiadań wydanego właśnie przez Powergraph. Pierwsze dwa teksty wydrukowane w antologii ukazały się wcześniej odpowiednio na łamach „Nowej Fantastyki” i w
„Przedmurzu”, cztery są premierowe.
Pierwsze z opowiadań, „Fikcja polityczna”, opisuje kolejne etapy rozwoju uprawiania polityki w świecie, gdzie dostęp do danych o preferencjach wyborców i do metod pozwalających na te preferencje wpływać staje się coraz prostszy i coraz bardziej kompletny. Kiedy wszyscy kandydaci wiedzą, jaki zestaw słów optymalizuje ich wyborcze szanse, gdzie szukać przewagi?
Z kolei tekst tytułowy to dobrze napisana i umieszczona w skandynawskiej rzeczywistości opowieść o tym, jak zamykanie się w bańkach opinii staje się chorobą. Kiedy czytałem go pierwszy raz pięć lat temu, brzmiał dużo bardziej świeżo. Taki już los futurystyki bliskiego zasięgu: szybko okazuje się albo mocno nietrafiona, albo na tyle celna, że trudno pamiętać, że rzeczywistością stała się dopiero a posteriori.
Najdłuższe opowiadanie, „Grzybiarze”, jest też najsłabszym punktem zbioru. Opowieść o nieudaczniku Franciszku, który poszukuje zaginionej byłej dziewczyny na prośbę jej siostry, z biologią, sieciami neuronowymi i organizacjami pozarządowymi w tle, cierpi to od nadmiernej dosłowności, to od nużących i niezbyt angażujących opisów kolejnych perypetii bohatera. Nie ratuje jej nawet wpleciony w fabułę motyw fałszywych wspomnień, wyjątkowo pretekstowo brzmią nawiązania do pandemii.
Dużo lepiej wypadają dwa kolejne teksty, „Ciała za mało” oraz „Sześć”. Obydwa dotyczą różnic między inteligencją „naturalną” i „sztuczną”, spoglądając na problem z różnych perspektyw. W pierwszym, dużo bardziej kameralnym, czytamy o żyjącej w Polsce młodej dziewczynie, która okazuje się mieć wyjątkowy talent, z którego nie zdawała sobie sprawy. W drugim lądujemy w Estonii, obserwując dramatyczne wydarzenia pojedynczej nocy, kiedy to osobiste emocje, korporacyjne strategie i analityczna teoria gier ścierają się w walce o losy całego świata. Co ciekawe, opowiadania zdają się prowadzić do krańcowo różnych wniosków i na ich łączną wymowę może zapewne wpływać kolejność, w jakiej zostały umieszczone w zbiorze. Czy wiara w to, że ludzka inteligencja różni się czymś od komputerowej, jest jednak wyłącznie przyjemną ułudą?
Ostatnie opowiadanie, „Przeciw naturze”, pokazuje świat, który po epidemii koronawirusa uległ dziwnej stagnacji: nie rośnie PKB, a ludzi opanowuje powszechny marazm. Fabuła opiera się na prowadzonym przez dziennikarkę śledztwie dotyczącym wypadku, w którym sama wzięła udział. Tropy prowadzą do naukowców, do podejrzanych sekt i ukrywanych chorób; za wszystkim jednak zdają się kryć fundamentalne problemy z entropią.
Porównania z „Black Mirror” narzucają się przy lekturze antologii w nieodparty sposób, zupełnie niezależnie od wzmianek umieszczonych w zapowiedziach zbioru. Tak samo jak w przypadku serialu Charliego Brookera, i u Protasiuka próby ujmowania bliskozasięgowych prognoz w formie fikcyjnych opowieści są realizowane z różnym sukcesem. Wspomniałem już nieuchronne ryzyko związane z krótkoterminowymi przewidywaniami; istotniejszy problem kryje się w sytuacjach, kiedy niewątpliwa pasja autora związana z analizą trendów społecznych, politycznych czy gospodarczych, poparta solidną bibliograficzną wiedzą, częściowo przedstawioną w swoistym posłowiu do książki, zaczyna przysłaniać samą formę literacką. Wtedy nie sposób pozbyć się wrażenia, że dużo chętniej posłuchałoby się po prostu (popularno)-naukowego wykładu na poruszany temat - być może nawet wygłoszonego przez samego Protasiuka. Kiedy jednak sama fabuła spina się sprawnie z omawianą problematyką, a autorowi udaje się poprowadzić czytelników za sobą bez konieczności wkładania w usta postaci zbyt wielu bezpośrednich wyjaśnień, jak dzieje się to na przykład w „Sześciu”, lektura staje się prawdziwą przyjemnością.
Autor:
Adam Skalski
Dodano: 2021-03-08 19:23:33