Kiedy myślę o polskich publikacjach poświęconych filmowym horrorom, większość z tytułów, które przychodzą mi do głowy, ma charakter leksykonu. W ten sposób zbudowana była książka „Odrażające, brudne, złe. 100 filmów gore” Piotra Sawickiego a nawet „Frankenstein. 100 lat w kinie” Rafała Donicy. I choć autorzy zwykle próbują wypracować jakieś wnioski historyczne bądź formalne, to są one marginalne wobec streszczeń fabularnych, opisu obsady i tak dalej.
Na tym tle książka Magdaleny Kamińskiej,
„Upiór w kamerze. Zarys kulturowej historii kina grozy” prezentuje się świetnie. Wypełnia tę lukę, pokazuje, że kino grozy to nie tylko garść tytułów, ale też droga, która prowadzi od jednego do drugiego z nich, czynniki, które pozwalają na ich grupowanie i procesy mające wpływ na ich przeobrażenia.
Znajdziemy tu wiele bardzo interesujących wątków. Od teoretycznych rozważań na temat istoty gatunku filmowego horroru i jego granic, przez próby wyjaśnienia go jako fenomenu w zachodniej (a później także wschodniej) kulturze, po okraszone ciekawostkami z filmowego świata historie o rozwoju kina grozy na starym i nowym kontynencie. Nie brakuje tu również opisów filmów, jednak służą one zwykle jako egzemplifikacje przemian, o których pisze Kamińska, nie są zaś wartością samą w sobie (mimo że wasza lista „filmów do obejrzenia” z pewnością znacznie się wydłuży po lekturze tej książki).
Dodać należy, że choć „Upiór w kamerze” posiada bardzo wyraźny rys naukowy, i przez pracownika naukowego została napisana, to jest to książka, którą bardzo dobrze się czyta. Jej lektura jest wciągająca i sprawia wiele przyjemności. Styl Kamińskiej jest swobodny a język transparentny – nie zwraca na siebie uwagi, nie jest pompatyczny, nie gromadzi niepotrzebnie skomplikowanych terminów, nie jest też na siłę zabawny. Temat podjęty przez autorkę jest na tyle interesujący, że nie wymaga językowej ekwilibrystyki i czytelnicy powinni to z łatwością i ulgą dostrzec.
Warto jeszcze wspomnieć, że książka ta jest pięknie wydana. Gruba oprawa i kredowy papier, liczne rysunki zdobiące tekst i całostronicowe ilustracje nadają jej atrakcyjną i zasłużoną formę. Niestety odczuwalny jest brak ilustracyjnych kadrów z omawianych filmów, ale to jedyny mankament tej publikacji.
Wydaje mi się, że „Upiór w kamerze” jest nie tylko książką, która uzupełnia polski rynek wydawniczy o treści, które do tej pory były trudno uchwytne, rozproszone po specjalistycznych, naukowych publikacjach, ale przede wszystkim wyznacza całkiem obiecujący kierunek, w którym chciałbym, aby poszły rodzime wydawnictwa naukowe: otwarte na czytelnika popularnego, dobrze zredagowane, przystępne i najzwyczajniej ładne. Zdecydowanie polecam.
Autor: Aleksander Krukowski
Dodano: 2016-10-01 14:17:57