Jedenaście opowiadań to potencjalnie aż jedenastu herosów, którzy mają tylko jeden cel - przykuć uwagę czytelnika i dostarczyć mu porywających opowieści. Okazuje się tymczasem, że jedenastu herosów nie stać na żaden wyczyn, który zapadłby w pamięć na dłużej. Antologia wydawnictwa Powergraph tonie w przeciętności.
Tematyczne antologie mają to do siebie, że zwykle dość liberalnie wykreślają autorom granice i pozostawiają pole nie tylko do interpretacji, ale też nadinterpretacji lub wręcz otwartego przełamywania schematu. Pisarze zaś skwapliwie z tych możliwości korzystają - i oto w antologii zatytułowanej
„Herosi” jeden heros jest ośmieszany, inny heros jest pospolitym półgłówkiem, a jeszcze inny przez całe opowiadanie leży przykuty do łóżka.
Takie naginanie założeń antologii jest często źródłem atrakcji, stanowiąc o sile i różnorodności zbioru. Wydaje się jednak, że w tym przypadku temat został nakreślony tak szeroko, że właściwie wyklucza jakąkolwiek część wspólną. W końcu każde opowiadanie ma jakiegoś bohatera (jeśli przyjąć szerszą definicję, w której element „bohaterstwa” nie jest przecież obligatoryjny). W związku z tym, wskutek twórczego rozwinięcia i wielokrotnego przełamania zadanego tematu, powstał zbiór opowiadań, których w zasadzie nic nie łączy.
Nie wykluczałbym również takiego scenariusza, że ów niezbyt restrykcyjny wspólny mianownik miał ułatwić wrzucenie do puli tych opowiadań, które powstały wcześniej, a z różnych powodów zalegały w szufladach twórców. Teorię tę uprawdopodabnia fakt, że żaden z tekstów nie sprawia wrażenia przełomowego.
Ponad przeciętność wybijają się co najwyżej opowiadania otwierające i zamykające zbiór - doskonałe kreacje bohaterów u Łukasza Orbitowskiego („Kret i król”), świetnie napisane, militarne science fiction Roberta M. Wegnera („Jeszcze jeden bohater”) i zabawna pointa zbioru autorstwa Michała Cetnarowskiego („Śmierć superbohatera”).
Uwagę zwraca jeszcze Aleksandra Janusz z opowiadaniem „Iter in Sarmatiam” - wyśmienity pomysł został zrealizowany bardzo konsekwentnie; nie mogłem jednak oprzeć się wrażeniu, że autorka w swojej konsekwencji poszła o jeden krok za daleko, niejako „przedobrzyła” stylizację tekstu. Przykładem jest cały dialog prowadzony po łacinie, który do opowiadania trafił... w oryginale.
Reszta to standardowe wytwory twórczości znanych i czasem lubianych rzemieślników - Rafał Dębski i Robert Szmidt próbują rozbawić czytelnika, Jakub Małecki pisze dość typowe małecki fiction, Jakub Ćwiek zasypuje pretekstowy tekst litanią popkulturowych nawiązań.
Jedenastu znanych autorów i jedenastu herosów nie wystarczyło, aby rozegrać antologię zapadającą w pamięć. Dzięki kilku przebłyskom można pokusić się o stwierdzenie, że zbiór w jakiejś mierze faktycznie inspiruje do paru ciekawych przemyśleń orbitujących wokół zadanego tematu. Z drugiej strony, zabrakło ciekawych postaci i historii, które przykuwałyby uwagę i zapadały w pamięć. „Herosi” wypadają wyjątkowo niepozornie.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2013-08-20 21:00:00