„Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie” to niewielka powieść z pogranicza pratchettowego Świata Dysku, która co prawda nie imponuje ani objętością, ani oryginalnością, ale z pewnością stanowi arcyprzyjemną lekturę i próbkę stylu Pratchetta idealną dla czytelników, którzy z jego prozą nie mieli dotychczas do czynienia.
Powieść wydano w Polsce już w 2004 roku, w tłumaczeniu Doroty Malinowskiej, w oprawie odbiegającej od stylistyki
Świata Dysku i pod nieco innym tytułem (
„Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury”). Po siedmiu latach utwór doczekał się jednak nowego wydania w oprawie wpisującej książkę w Świat Dysku i w przekładzie niezastąpionego tłumacza serii – Piotra W. Cholewy.
Na tle pozostałych kilkudziesięciu powieści Pratchetta „Zadziwiający Maurycy...” nie wypada ponoć zbyt efektownie. W najlepszym razie ginie gdzieś w środku stawki. Podejrzewam, że maniakom Pratchetta brakuje większego fabularnego rozmachu (książka liczy sobie zaledwie 212 stron), znaczącego wkładu w główne wątki cyklu i może większego zagęszczenia ulubionych bohaterów Świata Dysku (choć kilka postaci z innych tomów cyklu zapewne by się znalazło).
Paradoksalnie to, co spycha tę powieść na margines twórczości Pratchetta, może stanowić atut w oczach czytelników, którzy chcieliby rozpocząć przygodę ze Światem Dysku. „Zadziwiający Maurycy...” to bowiem fascynująca historia, pełna niepowtarzalnego humoru i stanowiąca integralną, zamkniętą całość. Luźny związek z cyklem sprawia, że znajomość uniwersum jest w zasadzie zbędna, a dzięki niewielkiej objętości – lektura książki nie grozi przesytem nawet osobom, którym specyficzny styl autora nie przypadnie do gustu.
Prawdę mówiąc, trudno sobie wyobrazić kogoś, kto miałby się „Zadziwiającym Maurycym...” nie zachwycić, a przynajmniej zaintrygować. Powieść opowiada historię dość niecodziennej i trudniącej się nielegalnym procederem kompanii złożonej z ulicznego kocura Maurycego, młodego grajka Keitha i sporej gromadki gadających szczurów. Oszustwo, jakie planują w Blintzowych Łaźniach, ma być ich ostatnim. I – jak to często z podobnymi deklaracjami bywa – sprawy mocno się komplikują.
Dobrze znane fabularne klisze, przetworzone w zwariowaną parodię i postmodernistyczne zabawy formą to jednak nie najważniejsze atuty powieści. O jej wyjątkowości decydują przede wszystkim genialne sylwetki bohaterów – wyrachowany, przekonany o swoim sprycie kocur, przechodzący moralną przemianę; stado szczurów, które potrafią mówić, czytać, myśleć i przeżywać egzystencjalne rozterki; dzielna i niesforna córka burmistrza, której zacierają się granice między rzeczywistością a literacką fikcją; w końcu – groteskowe czarne charaktery i cała galeria barwnych postaci drugiego planu.
Co zaś najważniejsze – powyższa lista w najmniejszym stopniu nie oddaje kunsztu, z jakim Pratchett szkicuje postacie. W pełnej krasie poznajemy je dopiero w ferworze akcji, w obliczu moralnych rozterek i wśród przezabawnych dialogów, pełnych błyskotliwych ripost, lapsusów i bon motów.
„Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie” to powieść krótka, ale kipiąca od akcji, humoru i barwnych postaci; to mistrzowska parodia legendy o Szczurołapie z Hameln, dopisująca do niej całe mrowie współczesnych aluzji i znaczeń. Niżej podpisany nie ma uprawnień, by wystawić książce ocenę w kontekście całego cyklu i w świetle złożonej pratchettologii, ale z perspektywy przygodnego odbiorcy – wróżę czytelnikom sporą dawkę szczerego rozbawienia i satysfakcji z lektury.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2012-06-15 20:01:14