„Zabójca czarownic” to zbiór opowiadań osadzonych – mniej więcej po połowie – w dwóch, charakterystycznych dla fantastyki sceneriach: na dalekich, egzotycznych planetach i w postapokaliptycznym świecie, w którym zabrakło człowieka. Pierwsze oferują przygodę i emocje podróży, drugie zabierają w nostalgiczne światy opuszczone przez ludzkość.
Krzysztof Kochański nie jest twórcą szczególnie płodnym. Ten pięćdziesięciokilkuletni autor, który zadebiutował przed trzydziestu laty, wydał dotychczas dwie powieści (
„Mageot”,
„Baszta czarownic”) i dwa zbiory opowiadań (
„Zabójca czarownic”,
„Drzwi do piekła”), wygrywając nimi kilka plebiscytów i zbierając kilka wyróżnień. Dość dobrze jest znany czytelnikom „Nowej Fantastyki”, gdzie jego opowiadania ukazują się, utrzymując zawsze solidny poziom. W internecie pojawiła się niedawno animacja zrealizowana w oparciu o opowiadanie „Dom spotyka chłopca”. To dowód na to, że twórczość Kochańskiego, choć nie przyniosła mu rozgłosu, potrafi zapadać w pamięć i inspirować.
„Zabójca czarownic” to zbiór ośmiu opowiadań o dość znacznym gatunkowym zróżnicowaniu. Ta liczba ma pewne znaczenie, bo w przypadku „Drzwi do piekła”, zbioru mieszczącego aż czternaście opowiadań, jednym z istotniejszych zarzutów były brak odpowiedniej literackiej przestrzeni oraz lapidarność opowieści zabijająca napięcie i klimat. W przypadku „Zabójcy czarownic” utwory są odczuwalnie dłuższe i zyskują na sile wyrazu.
Motywem powracającym w pierwszych trzech opowiadaniach jest obca planeta, zwykle zamieszkana już przez ludzi, tworzących odmienną, hermetyczną społeczność, pozostającą w szczątkowym lub żadnym związku z Ziemią. W „Zabójcy czarownic” bohater, wynajęty przez kolonistów i sprowadzony na planetę Chiropter, wyrusza tropem czarownicy w scenerii łączącej atrybuty science fiction z magią i złem. W podobnym nieco klimacie realizuje misję również bohater „Snu o potędze”, który ląduje w obcym świecie z zadaniem zapewnienie dostaw tajemniczego, lokalnego narkotyku. Z dala od Ziemi rozgrywa się również akcja „Łyżwiarza”, historia mężczyzny wyruszającego w czasie srogiej zimy po lek na mroźnicę, lokalną chorobę. W jakimś sensie obcy człowiekowi świat wirtualnej rzeczywistości, zapewniającej wieczne trwanie mieszkańcom jest również scenerią opowiadania „D.L.Net”.
Jako pierwsze schemat przełamuje „Rex” i wyścigi psów czterokołowych, utwór przenoszący już akcenty ku nieco melancholijnemu studium ludzkiej natury z osobliwej perspektywy świata, w którym zwierzęta wyposaża się w „zwierzomózgi”, umożliwiające im komunikację. Dziecko, automat, zwierzę – z takiej perspektywy Kochański studiuje świat i człowieka również w pozostałych opowiadaniach.
Akcja ostatnich trzech utworów zbioru rozgrywa się w postapokaliptycznym, wyludnionym świecie, w którym – na przekór beznadziei i rozsypanym w pył realiom – próbują funkcjonować niezwykłe stworzenia i mechanizmy: świstak komiwojażer („Interesy nie idą dobrze”), mobilny dom („Dom spotyka chłopca”) i mityczne stworzenie („Naletnik, Wąż Ognisty”). Każde z tych opowiadań na swój sposób pokazuje pustkę po człowieku. W każdym wyczuwalny jest intensywny klimat świata po katastrofie, zagubienie ludzkiej infrastruktury wobec nieobecności twórcy, swoista melancholia i gorzki, oddziałujący na wyobraźnię klimat.
„Zabójcę czarownic” łatwiej dziś znaleźć w składach taniej książki niż na księgarnianych półkach, ale warto się za tym tytułem rozejrzeć. Zbiór opowiadań Kochańskiego to interesujące pomysły, nieszablonowi bohaterowie, wyrazisty nastrój i garść inspirujących refleksji – więcej, niż można by się spodziewać po ośmiu opowiadaniach z przykurzonej książki nieco zapomnianego autora.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2011-07-18 20:43:08