Patronat
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Weeks, Brent - "Poza cieniem" (wyd. 2024)
Ukazały się
King, Stephen - "Billy Summers"
Larson, B.V. - "Świat Lodu"
Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)
Kade, Kel - "Los pokonanych"
Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"
Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)
He, Joan - "Uderz w struny"
Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Charlton, Blake - "Czaropis"Tytuł oryginału: Spellwright Tłumaczenie: Marek Pawelec Data wydania: Wrzesień 2010 ISBN: 978-83-7648-455-6 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 mm Liczba stron: 608 Cena: 35,00 zł Rok wydania oryginału: 2 marca 2010 Wydawca oryginału: Tor Books Tom cyklu: 1
|
A może by tak sparafrazować nie tylko tytuł, ale i całe motto całej nowej wydawniczej serii Nowej Fantastyki i Prószyńskiego: „Najlepsze książki na świecie. Prawdopodobnie”. Być może teraz czytacie najlepszą na świecie recenzję? Myślę, że rachunek prawdopodobieństwa jest w obu przypadkach zbliżony. Bowiem konstrukcja „Czaropisu” to głównie – tak popularne jak naiwne – klisze fabularne i scenograficzne. Jest magiczna uczelnia, przepowiednia o wybrańcu, nadciągające demony (których demoniczność przejawia się głównie w fikuśnym kolorze oczu, skrzydeł i skóry), druidzi, etc. A wątek „magicznej” eugeniki na gruncie polskiej popkultury zostanie skojarzony najpewniej ze sztandarowym cyklem Andrzeja Sapkowskiego. Mówiąc krótko – nic, co entuzjastę głównego nurtu fantasy przytłaczałoby czy wpędzało w permanentną niepewność egzystencjalną. Zastanawiać mogą jedynie kolorowe literki latające w powietrzu już od momentu prologu, czyli tytułowe czaropisanie.
Początkowo wziąłem takie podejście do magii za efekt przenikania do świata książek estetyki typowej dla rozrywek multimedialnych (MMORPG, dalekowschodnie gry video itp.), potem jednak książce udało się nieco merytorycznie obronić ten pomysł poprzez nawiązania do języków programowania czy kodu genetycznego. Wciąż – trudno klasyfikować „Czaropis” jako fantastykę lingwistyczną, w której znajdziemy jakąś spójną refleksję nad rolą języka – jest to nadal tylko przygodowa fantasy z tego typu smaczkami. Tym bardziej dziwi wypowiedź Pawła Ziemkiewicza, który reklamował „system magii” jako sztandarową zaletę książki i innowację dla całego gatunku. Choć z drugiej strony nie dziwi, bo faktycznie – na tle przeganianej fabuły – ta część akurat wypada całkiem nieźle.
A fabuła, której klimat przyrównałbym do późniejszych Harry Potterów, obraca się wokół rozterek Nikodemusa, młodego kakografa (dolegliwość polegająca na wprowadzaniu błędów do języka zaklęć) i fundamentalnego dla głównego bohatera książki fantasy pytania – jestem czy nie jestem wybrańcem? Jako że pytanie zadają sobie też wszystkie pozostałe postacie, dość szybko robi się gorąco i Niko zmuszony jest do praktykowania różnego rodzaju uników i ucieczek. I tak do końca. Charltonowi należy przyznać jedną rzecz – nie tyle pokazuje bezpośrednio, co sygnalizuje proces ścierania się wielkich potęg swego świata. I zmiany dynamiki tego procesu wraz z rozwojem fabuły. Świetnie wychodzi to, gdy mowa jest o mistrzu Shannonie czy bóstwach, w świecie książki przejawiających się tak bardzo bezpośrednio, że nawet w aspekcie stricte politycznym.
Książkę cechuje bardzo solidny warsztat w skali mikro – plastyka języka, żywe dialogi z celnymi frazami, treściwe opisy. Natomiast im bardziej spoglądamy na powieść w skali makro – na rozdziały czy już całość – wychodzą pewne kompozycyjne potknięcia. Przykładowo autor miewa dość tendencyjną manierę zawieszania akcji pod koniec rozdziału, bardzo często mdlejąc biednego Nikodemusa – niestety cliffhanger to scenariuszowy zabieg, który należy stosować powściągliwie. Sam koniec książki to już właściwie nie koniec części pierwszej, tylko leniwe interludium do części drugiej.
Być może jestem kakografem i zniekształcam treść książki zblazowaniem na punkcie pewnych schematów popkulturowych, ale słuchając kolejnego monologu szwarccharaktera, nie umiem inaczej. Taki wspominany już Harry Potter, nawet w tomie pierwszym przygód, mimo wszystko wniósł do fantastyki więcej elementów charakterystycznych bądź twórczo zinterpretowanych niż Czaropis na nieomal 600 stronach. Z drugiej strony grupa docelowa, której zdaje się Czaropis jest dedykowany (gimnazjum?), nie będzie tak wybrzydzać jak ja i skupi się na wciągającej akcji i dużej ilości efektów specjalnych. Być może nawet podzieli rozterki głównego bohatera. I im tę książkę można ze spokojnym sumieniem polecić.
PS. „Przed oczami miał nie różowe ciało, ale niebieskozielony blask tekstów prajęzyka tworzących organy. Spośród regularnych zwojów wyróżniało się pięć grudek. Jarzyły się jaśniej od reszty żołądka” – czy tylko mi ten fragment skojarzył się jednoznacznie z pewnym filmem, w którym też często latały zielone linijki literek? So cliché!
Autor: Adam Ł Rotter
Dodano: 2010-11-20 22:00:02
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia
Fosse, Jon - "Białość"
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
Fragmenty
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1
|