Jest to już piąta część antologii pod redakcją Wojtka Sedeńko. Na naszym rynku rodzimych(zagranicznych z resztą też) wyborów opowiadań jest jak na lekarstwo, a jak już się cos ukaże, to prezentuje co najwyżej przeciętny poziom. Na tym tle seria „Wizje alternatywne” przedstawiają się bardzo dobrze. Tym razem w nasze ręce oddano opowiadania dwunastu autorów, szumnie nazywanych „gniewnymi prekognitami”. Jest lekko mylące i na wyrost, szczególne porównując z treścią opowiadań. Niemniej są to pisarze znani, nie zetknąłem się do tej pory tylko z twórczością Joanny Kułakowskiej, choć samo nazwisko kojarzę. Poniżej przedstawiam krótki opis każdego z opowiadań. Wśród nich są utwory lepsze i gorsze, ale z przewagą tych pierwszych. Na pewno warto przeczytać, choćby ze względów poglądowych na polską fantastykę.
Muzykanci według Picassa Krzysztofa Kochańskiego. W bliżej nieokreślonej, aczkolwiek bliskiej przyszłości, życie kręci się wokół życia w klubach, gdzie dekadenccy mieszkańcy miast oddają się najróżniejszym przyjemnościom. Rekordy popularności bije pewne trio mutantów, grających niespotykaną muzykę. Co ciekawe, zawsze na scenie towarzyszy im obraz Picassa. Trójka przyjaciółek postanawia się z nimi zabawić, ale okazuje się, że to dopiero początek bardziej skomplikowanej całości. Opowiadanie trąca o klimaty cyberpunku, za którymi nie przepadam, lecz tym razem pasowały jak ulał. Pomysł na fabułę raczej z krainy abstrakcji, ale prezentuje się nieźle.
Smutek Mai Lidii Kossakowskiej. Autorka jest znana przede wszystkim z opowiadań o aniołach, ale tym utworem udowadnia, że doskonale sprawdza się na innym polu. Po prostu bardzo dobra pisarka. Fabuła mówi o kolonizacji obcej planety, na której ludzie wiodą spokojne, szczęśliwe życie. Miejsce to wydaje się niemal rajem. Jedynie pewien chłopiec coś przeczuwa, z dala od domu objawia mu się Ojciec Traw, tajemnicza siła władająca planetą. Jeden z lepszych utworów w zbiorze, świetnie napisany, trzymający w napięciu i z ciekawą puentą.
Wypalą nas „kruki”, „wrony” Jacka Inglota. Niespecjalnie oryginalne opowiadanie bazujące na popularnym pomyśle. W wyniku głupoty polityków, międzynarodowego spisku islamistów etc. Polska została zrównana z ziemią i tylko w niektórych miejscach tlą się gniazda oporu. Utwór traktuje właśnie o „wypalaniu” takiego gniazda przez samoloty nazywane „krukami” i „wronami”. Krótkie, sprawnie napisane, ale nic poza tym. Na pewno nie zostaje na dłużej w pamięci.
Stachu Łukasza Orbitowskiego. Ostatnie dni pewnego pisarza, żyjącego w strachu, iż ktoś zniszczy jego dzieła. Koszmar się personifikuje i zjada książki. Przynajmniej ja tak zrozumiałem, bo opowiadanie jest niespójne i chaotyczne. Zupełnie nie przypadło mi do gustu, zdecydowanie najsłabsze w antologii. Możliwe, że jest w nim coś więcej, ale starałem się jak najszybciej przeczytać i mogłem nieco przegapić.
Buran wieje z tamtej strony Jarosława Grzędowicza. Ciekawe spojrzenie na problem światów alternatywnych. Na dalekiej Syberii w środku zamieci spotyka się dwójka ludzi. Jeden właśnie uciekł z gułagu, a drugi pochodzi z rzeczywistości, gdzie komunizm nie zaistniał. Wzajemnie próbują się przekonać, czyja rzeczywistość jest prawdziwa. Tak odmienna historia prowadzi do kolosalnych problemów komunikacyjnych, które są trudne do przezwyciężenia. Muszę przyznać, że bardzo lubię opowiadania, w których ścierają się przedstawiciele kompletnie różnych kultur. Nie jest to może szczyt biegłości pisarskich, ale prezentuje się jak najbardziej pozytywnie.
Operacja „Szynka” Andrzeja Pilipiuka. Opowiadanie humorystyczne, typowe dla tego autora. Nie jest to co prawda Wędrowycz, ale także trącą solidnie o absurd. W komunistycznych realiach jak zwykle brak jest szynki na święta, więc sternicy kraju decydują się na szalony plan wysłania w przeszłość myśliwych, by upolowali masę mamutów. Jak pomyśleli tak zrobili i doprowadzili do zmiany historii. Nic specjalnego, ale czyta się przyjemnie, można się pośmiać.
Ciężka sprawa Andrzeja Ziemiańskiego. Autor prezentuje typowy dla siebie humor, choć w moim odczuciu daleki od normalnego poziomu. Konfrontacja pisarza współczesnego z odpowiednikiem z przyszłości, kiedy to nad książką ślęczy kilkusetosobowy sztab mający na celu stworzenia dzieła poprawnego politycznie i społecznie. Jest to groteska uwypuklająca coraz większą delikatność wypowiedzi, cackanie się z każdą mniejszością czy odłamem. Ziemiański pokazuje, że w takim tempie szybko zbliżymy się do absurdu.
Lew i Jednorożec Joanny Kułakowskiej. Opowiadanie, a może raczej już minipowieść, składa się z jakby dwóch części. Pierwsza to historia życia Roberta, młodego etnologa. Wiedzie raczej przygnębiający żywot pełen niepowodzeń, zarówno zawodowych, jak i prywatnych. Bada legendy o Lwie i Jednorożcu, które od dzieciństwa pojawiają się w snach. Ta część jest ciekawa, z przyjemnością śledziłem wspomnienia bohatera, choć on sam nie wzbudza sympatii. W drugiej części przenosimy się do innego świata, powiązanego z naszym. Wizje Roberta się spełniają, choć on sam zatraca osobowość. Końcówka to już niemal bełkot o bogach, legendach, proroctwach i czego jeszcze dusza zapragnie. Jest to najdłuższy utwór w zbiorze i to jest właśnie najgorsze. Gdyby autorka powstrzymała się od dorabiania dodatkowej ideologii i jakoś sensownie zakończyła opowiadanie na pierwszej części, to byłbym całkowicie usatysfakcjonowany. Niestety postanowiła być ambitna i marnie się to skończyło. Końcówka to istna męczarnia dla czytelnika.
Stop-klatka Marcina Wolskiego. Małe miasteczko gdzieś na polskiej prowincji zostaje nagle odcięte od reszty świata jakby szklanym kloszem. Co ciekawe nikt na zewnątrz tego nie zauważył. Mieszkańcy próbują sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Zaczynają się rozgrywki o władzę w nowej sytuacji, nasilają niesnaski. Jednym słowem obserwujemy dokładnie to, co się dzieje w naszej rzeczywistości, jedynie sprowadzone do mniejszego wymiaru oraz pokazane w krzywym zwierciadle. Nic specjalnego, do przeczytania, ale w pamięci na pewno nie zostanie.
Córka Izabeli Szolc. Jest to historia o kobiecie oczekującej na urodziny dziecka. Tylko, że dzieje się to w przyszłości i dziecko znajduje się w sztucznym inkubatorze. Bohaterka jest jakby reliktem przeszłości, nie pasuje do czasów, w których żyje. Daje temu wyraz rozmawiając z córką, a raczej przemawiając do zawierającego ją urządzenia. Kolejne przeciętne opowiadanie. Wynudziłem się, ale na całe szczęście jest krótkie. Za autorką nie przepadam, choć kilka udanych utworów miała. Może pisze dla mnie za bardzo feministycznie?
Szlak cudów(rękopis znaleziony w pociągu) Wojciecha Szydy. Autystyczny chłopiec dostaje od dziadka kolejkę. Gdy ją uruchamia, przeżywa opowieść o pociągu, który podczas wojny przewozi uciekinierów do granicy. Chłopiec stara się znaleźć sposób na uratowanie pasażerów. Nie wiem czy wydarzenia w pociągu rzeczywiście miały miejsce, czy też działy się wyłącznie w umyśle chłopca. Autor zdaje się sugerować, że były prawdziwe, ale chłopiec miał zdolność zmiany ich losu. Jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze opowiadanie w tej antologii. Zaprząta umysł, porywa czytelnika.
Ważniejsza sterowna Sebastiana Uznańskiego. Absurdalne science-fiction. Ludzie to zmodyfikowane genetycznie istoty, po części maszyny, które żerują na sobie w celu poprawienia materiału genetycznego. Autor rozważa, czy tak nieludzkie istoty są jeszcze zdolne do okazywania uczuć, a w szczególności miłości. A także, czy jest to sensowne rozwiązanie w takim świecie. Mam mieszane uczucia w stosunku do tego opowiadania. Sam pomysł, wizja świata nie podoba mi się, ale wykonanie jest bardzo dobre. Opowiadanie na pewno zasługuje na uwagę.