Na rynku książek – jak i w życiu – kompetencje to za mało. Można mieć głowę pełną pomysłów i całkiem niezły warsztat, a przejść zupełnie niezauważonym. Z drugiej strony, wystarczy nieco pieniędzy i efektownej promocji, aby wykreować bestseller; przy czym jakość literackiej materii ma tu znaczenie drugorzędne.
Być może to złudzenie, ale
„Legendy cyberkatakumb” sprawiają wrażenie takiej właśnie publikacji – niedoinwestowanej i niezasłużenie przemilczanej. Ładunek refleksji i błyskotliwych konceptów, jakie zaserwował czytelnikowi Konrad T. Lewandowski, wystarczyłby co poniektórym wydawnictwom na roczną produkcję hitów, a tymczasem materiał o ogromnym potencjale zapakowano w niewielkich rozmiarów książeczkę, która przeszła bez większego echa.
Większość opowiadań w zbiorze to krótkie formy oparte na wyrazistym, oryginalnym pomyśle. Spora część zbioru (co drugie opowiadanie) to utwory powiązane postacią kobiety z rozszczepieniem osobowości. Wewnętrzna walka między fragmentami osobowości podzielonej wedle freudowskiego klucza miała być w zamyśle komiczna i – być może – stanowić relaksujący przerywnik w lekturze, jednak stanowi najsłabszą część zbioru.
O wartości „Legend...” stanowią pozostałe opowiadania, w których pojawiają się motywy poważniejsze, jak nieśmiertelność, wolność, granice rzeczywistości, człowieczeństwa i życia. Fabuła bywa tu często szczątkowa, a w każdym razie – zdecydowanie pretekstowa. Postaci bywają schematyczne, rzadko zaopatrzone w interesujące charaktery i motywy, pozbawione psychologicznej głębi. Sęk w tym, że w prozie Lewandowskiego ma to znaczenie drugorzędne. Tak jak wiarygodność i kompleksowość kreacji bohaterów nie jest priorytetem w dynamicznej powieści sensacyjnej, tak i tutaj, w intelektualnie brawurowych krótkich formach, roztrząsanie wewnętrznych dylematów byłoby wyłącznie odwracaniem uwagi od meritum.
A meritum stanowią trudne wybory i przerażające wizje stechnicyzowanego świata, którego kontury rozmywają się na granicy z wirtualną rzeczywistością i w którym definicja bycia człowiekiem staje się czymś coraz mniej oczywistym.
Lewandowski nie stroni od eschatologicznych pytań – stawia bohaterów w obliczu śmierci i każe im wybierać między nadzieją na zbawienie a rozpłynięciem w doczesnym „nanoceanie” (Ultimathulium) albo rajem w wirtualnej rzeczywistości (Małe niebo). Pokazuje ślepe zaułki rozwoju współczesnej kultury, w których hedonizm i poszukiwanie coraz intensywniejszych doznań prowadzi do zdumiewających, wstrząsających skrajności (Tabularezka, Zgon ekstremalny). Pyta o nieśmiertelność jako odwieczne pragnienie człowieka i zarazem przekleństwo (Rodzinna kolekcja, Animista). Straszy sztuczną inteligencją, sztuczną rzeczywistością i zagrożeniami cyberprzestrzeni (Powołanie Besta). A gdyby komuś różnorodność serwowanych tematów nie wystarczała, jest jeszcze Żywa woda – ni mniej, ni więcej, tylko całkiem ciekawy horror.
Podsumowując, „Legendom cyberkatakumb” można postawić kilka literackich zarzutów, ale należy uczciwie przyznać, że ten niepozorny zbiór oferuje inteligentną, inspirującą rozrywkę, o jaką na rodzimym fantastycznym poletku niełatwo. Jeśli komuś brakuje zuchwałych wizji przyszłości, igrania z teologią i filozofią oraz klimatu cyberkatakumb – polecam.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2010-05-28 17:09:41