W pierwszym tegorocznym wydaniu specjalnym „Fantastyki” – cztery opowiadania, wszystkie rodzimych autorów. Jak wypadają polscy twórcy po dwóch solidnych wydaniach wypełnionych prozą zagraniczną?
Adam Przechrzta zabiera czytelnika w rok 1942 („Demony Lenigradu”). W oblężonym mieście, w którym ludzie masowo umierają od mrozu, głodu i chorób, oficer wojskowego wywiadu tropi tajemniczą sektę „Doskonałych”, siejącą postrach wśród żołnierzy i mieszkańców. Świetny warsztat, wyraziste postacie i niepowtarzalny klimat umierającego miasta, w którym szerzą się bandytyzm i kanibalizm, tworzą materiał na niezwykle ciekawą opowieść. Czyta się wyśmienicie i szkoda tylko, że opowiadanie kończy się nie wykorzystawszy drzemiącego w nim potencjału.
Gorzej wypada „Zajebisty singiel” – opowiadanie autorstwa Marka Żelkowskiego i Wiktora Żwikiewicza. Pisarski duet snuje historię dziennikarza, który, robiąc wywiad z szalonym naukowcem, wypływa na szerokie wody alkoholowych, onirycznych wizji, by odkryć tajemnicę wszechświata. Opowiadanie zostało gęsto nafaszerowane humorem. Niestety, jeśli komuś nie sprawi przyjemności dotrzymywanie kroku lawinie żartów i aluzji, to brnięcie przez kolejne akapity może być doświadczeniem mało zabawnym.
Najdłuższy tekst wydania serwuje Sebastian Uznański – „Anielskie dziecko” to antyutopia bardzo mocno przyprawiona groteską, albo wręcz parodia antyutopii. Fabuła nie odbiega od gatunkowego schematu – wybraniec odstający od reszty zaczyna dostrzegać i rozumieć zakłamanie i niesprawiedliwość otaczającej rzeczywistości; obserwuje, analizuje, próbuje przeniknąć przez zasłonę fałszu i odnaleźć prawdę; przechodzi długą drogę od „przebudzenia” do otwartego buntu.
O specyfice wizji Uznańskiego decydują jednak szczegóły – seksualne inklinacje dominującej ideologii, absurdalność odkrywanych tajemnic rzeczywistości, obsesyjnie wręcz powracający motyw penisa (kastrowani robotnicy nie mają świadomości, że gdzieś w innym zakątku świata kobiety delektują się kiełbaskami...). Problem w tym, że ta szalona wizja bardzo szybko przestaje być zabawna, a zaczyna być zwyczajnie niesmaczna i męcząca. Trudno odgadnąć, jaki był zamysł autora, ale jeśli oceniać opowiadanie w kategorii żartu z dystopijnej konwencji, to jest ono nieco przegadane.
Wydanie zamyka „Moda” Janusza Stasika – opowieść rozgrywająca się w świecie, który oszalał na punkcie chirurgii plastycznej. Z tym jednym zastrzeżeniem, że zamiast mody na piękno – zapanowała moda na brzydotę. Ludzie wydają oszczędności życia, aby profesjonalnie i możliwie najefektowniej się oszpecić, a nielicznych, którzy opierają się modzie, czeka ostracyzm i rosnąca społeczna presja. Schemat fabularny jest w jakimś stopniu podobny do opowiadania Uznańskiego – znów obserwujemy problemy buntownika przeciw opresyjnemu społeczeństwu. Różnica jest taka, że tekst nie jest długi, a akcję poprowadzono na tyle dynamicznie, że przy tekście Stasika nie grozi czytelnikowi nuda.
Podsumowując – warte uwagi są z pewnością, nie silące się na zabawność, „Demony Leningradu”. Pozostałe teksty raczej nie zachwycą, a ich odbiór w dużej mierze zależy od zgodności między poczuciem humoru autora i czytelnika.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2010-02-26 19:29:02