Magia imion i konflikt rodzinny
Kiedyś młodzież zaczytywała się przygodami Tomka Wilmowskiego lub powieściami Karola Maya, ale czasy się zmieniają i obecni nastoletni czytelnicy preferują raczej inne rodzaje lektury – najlepiej z pierwiastkiem magicznym lub przynajmniej atmosferą grozy. Wydaje się, iż by przyciągnąć młodego czytelnika, nie wystarczy obecnie wyłącznie dobra fabuła; w książce musi być odrobina niesamowitości i tajemnicy. Skoro jest popyt, musi się pojawić i podaż. Właśnie tym tropem podąża Rhiannon Lassiter i w
„Wykreślonym imieniu” proponuje horror przeznaczony przede wszystkim dla nastoletniego czytelnika.
W powieści występują dwie główne osie fabularne, jedna obyczajowa, a druga fantastyczna. W pierwszej czytelnik zapoznaje się z konfliktem, jaki jest udziałem rodziny głównych bohaterów; składającej się z wdowca i rozwódki wraz z dziećmi ze wcześniejszych małżeństw. Młodzież nie pogodziła się ze zmianami w ich życiu, nie akceptuje też swojego przybranego rodzeństwa, przysparzając tym samym sporo utrapienia rodzicom.
Drugi wątek koncentruje się wokół miejsca, gdzie rodzina spędza wakacje – opuszczonego domu, w którym wychowała się matka dwójki bohaterów. Dochodzi w nim do tajemniczych i niepokojących wydarzeń. Nastoletni bohaterowie, częściowo czynnie, a częściowo biernie coraz bardziej zagłębiają się w wydarzenia z przeszłości, które – jak się okazuje – mają wpływ na ich obecne otoczenie.
Rzecz jasna, choć początkowo zdają się być to dwa oddzielne wątki, to z biegiem czasu okazuje się, że mają one ze sobą wiele wspólnego; wręcz nawet wzajemnie się nakręcają i cały czas przyspieszając tempo akcji, prowadzą do wspólnego finału. W zakończeniu, jak przystało na horror, nie obejdzie się bez dramatycznych scen i poświęceń.
Fabularnie „Wykreślone imię” nie przynosi niespodzianek; Lassiter stosuje popularne rozwiązania fabularne w skali całej powieści. Stąd też choć czytelnik nie wie, jak zostaną rozwiązane konkretne kwestie, ani przez chwilę nie ma złudzeń, co do ogólnego zarysu zakończenia. Z drugiej strony powieść przeznaczona dla młodzieży rządzi się własnymi prawami i pewne uproszczenia fabularne, czy też odwołania do popularnych rozwiązań są na miejscu: w tym wypadku nie chodzi o całkowite zaskoczenie czytelnika, a raczej pozwolenie na odnalezienie się w znanych realiach i skoncentrowanie na akcji lub też drobnych szczegółach i pojedynczych scenach, które mają za zadanie budować klimat i przybliżać postaci odbiorcy.
Dla mnie stosunkowo najciekawsze było założenie, które stało za całym wątkiem fantastycznym. Angielska pisarka wykorzystała znany pomysł (choćby z „Ziemiomorza” Le Guin), że imiona zawierają w sobie moc i są związane z osobowością, tudzież duszą człowieka. Lassiter rozegrała ten motyw dosyć zgrabnie, prezentując kilka nieszablonowych pomysłów, umiejętnie wplatając je w przedstawianą fabułę. Magia imion nie jest tylko gadżetem mającym na celu urozmaicenie powieści, ale stanowi integralną część tego, czego doświadczają bohaterowie.
Chociaż wątki w „Wykreślonym imieniu” są poprowadzone dosyć sprawnie, to jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w pewnym momencie autorka zbyt się rozpędziła, chcąc przedstawić finał; w niektórych miejscach, szczególnie w zakończeniu, wydarzenia są pisane z punktu widzenia osoby wszystkowiedzącej, niekoniecznie tożsamej z czytelnikiem. W związku z tym niektóre sytuacje zdają się być nielogiczne lub sprawiają wrażenie jakby wyciągniętych z kapelusza. Dlatego też finał wydaje mi się najsłabszą częścią powieści.
„Wykreślone imię” nie jest książką, która na długo zapadnie w pamięć. Nie jest to też powieść, za którą powinien zabrać się dorosły czytelnik. Jednakże, z racji nastoletnich bohaterów i dosyć nieskomplikowanej fabuły, powinna się spodobać nieco młodszym czytelnikom fantastyki.