Patronat
Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Ukazały się
Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)
Sutherland, Tui T. - "Szpony mocy"
Sanders, Rob - "Archaon: Wszechwybraniec"
Reynolds, Josh - "Powrót Nagasha"
Strzelczyk, Jerzy - "Helmolda Kronika Słowian"
Szyjewski, Andrzej - "Szamanizm"
Zahn, Timothy - "Thrawn" (wyd. 2024)
Zahn, Timothy - "Thrawn. Sojusze" (wyd. 2024)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Jakub WędrowyczData wydania: Sierpień 2009 ISBN: 978-83-7574-188-9 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 Liczba stron: 360 Cena: 32,90 Seria: Bestsellery polskiej fantastyki
|
Pomimo kilkunastu powieści i ponad setki opowiadań postać Jakuba Wędrowycza wciąż pozostaje literacką wizytówką Andrzeja Pilipiuka. W sumie to nic dziwnego – przecież właśnie dzięki kolejnym przygodom egzorcysty-amatora jego twórcy udało się zdobyć rozgłos, a co najważniejsze sympatię czytelników. I chociaż można zarzucić Pilipiukowi powielanie tych samych rozwiązań fabularnych oraz coraz mniejszą pomysłowość, nie widać, by utwory z jego ulubieńcem traciły na popularności – wręcz przeciwnie. Patrząc na wiek osób obecnych na spotkaniach autorskich można pokusić się o stwierdzenie, że rośnie kolejne pokolenie wielbicieli. Sam autor też nie pozostaje głuchy na ich prośby i co dwa, trzy lata na księgarskich półkach ląduje kolejny tom przygód „chluby” Wojsławic.
„Homo bimbrownikus” stanowi już szóstą odsłonę cyklu. Podobnie jak w przypadku „Wieszać każdy może”, nie mamy do czynienia z klasycznym zbiorem opowiadań. Na książkę składają się cztery teksty: dwa kilkustronicowe opowiadanka, jedna bardziej rozbudowana nowelka oraz prawie trzystustronicowy utwór tytułowy.
Z całej trójki „shortów” broni się jedynie „Cyrograf” 1) opowiadający o kolejnym starciu egzorcysty z piekielnymi siłami. Nieźle pomyślane (przeniesienie akcji do XVII wieku, wprowadzenie przodków Wędrowycza) i napisane („urocze” przyśpiewki ludowe). „Ostatnia misja Jakuba” miała dobry punkt wyjścia (ostateczne uśmiercenie Wędrowycza), ale na tym się skończyło. Z kolei „Ochwat” to powielenie pomysłu znanego ze starszych opowiadań „Z archiwum Y” oraz „Parku jurasickiego”. Słabiutko.
Za to miłym rozczarowaniem okazał się „Homo bimbrownikus”. Pamiętając „Czarownika Iwanowa” czy „Pola trzcin”, miałem obawy, że i tym razem Pilipiuk może nie podołać zadaniu napisania dobrego dłuższego opowiadania o Jakubie W. Tymczasem wyszło całkiem, całkiem. Owszem, można się do niektórych rzeczy przyczepić, niemniej otrzymujemy utwór powyżej stanów średnich.
Fabuła, jak to zwykle w przypadku Wędrowycza, jest niebanalna. Dzięki wspólnej akcji egzorcysty i sił kościelnych (w tym niemieckiego biskupa mówiącego specyficzną polszczyzną) udaje się w końcu rozwiązać problem z Homo sapiens fossilis. Ostatni żyjący „małpowaci” zostają siłą ochrzczeni i ucywilizowani. Nie jest to jednak koniec kłopotów. Żądny zemsty szaman Yodde postanawia odegrać się na swych ciemiężcach za pomocą małej apokalipsy. Akcja powoduje reakcję – raz jeszcze Jakub Wędrowycz wraz z nieodłącznym kompanem Semenem wkraczają do akcji. Stawką w nadchodzącej rozgrywce jest bowiem nie tylko cały świat, ale również życie wnuczka szamana, a przede wszystkim pewna butelka bimbru. No i się zaczyna.
„Homo bimbrownikus” to Pilipiuk w najlepszym wydaniu. W powieści znajduje się wszystko to za co czytelnicy kochają jego prozę. Pościgi, mnóstwo pościgów, ucieczki, walka z sektami, podróże z czasem i całe mnóstwo innych atrakcji. A wszystko to doprawione specyficznym humorem. Przy okazji autor daje kuksańce na lewo i prawo. Standardowo obrywa się Unii Europejskiej, politykom i dresiarzom. Dodatkowo na długiej liście „wrogów” Wędrowycz znajduje miejsce dla warszawskich „kanarów” oraz wszelkiej maści sekt. Oczywiście Pilipiuk nie byłby sobą, gdyby nie wrzucił do utworu garści ciekawostek z zakresu archeologii, zoologii czy religioznawstwa. Dowiadujemy się zatem sporo o wierzeniach Słowian, warunkach życia w paleolicie oraz o grubości skóry mamuta nad ogonem. Na szczęście autor przekazuje te informacje na tyle umiejętnie, że czytelnik wchłania tę wiedzę całkowicie bezboleśnie.
Warto także pochwalić pisarza za samą konstrukcję utworu. O ile „Pola trzcin” przypominało bardziej zbiór posklejanych opowiadań, to w przypadku „Homo bimbrownikusa” mamy do czynienia z utworem zwartym. Wprawdzie fabuła składa się głównie z opisów kolejnych zadań Wędrowycza, jak zdobycie materiałów na rytualny bęben czy „wypożyczenie” czaszki z muzeum. Niemniej wszystko jest ze sobą logicznie połączone i nie mamy do czynienia z doczepionymi na siłę atrakcjami, które nie pasowałyby do całości. Wydaje się, że książce wyszedł na zdrowie fakt, iż prawie cała fabuła rozgrywa się w Warszawie – idealnym miejscu do nieziemskich rozrób. Zamiast wędrować po całym świecie Jakub i Semen zwiedzają urocze zakątki naszej stolicy, wielokrotnie pozostawiając po sobie niezatarte wrażenie. I zapach skarpet.
Oczywiście nie mamy do czynienia z książką pozbawioną wad. Styl Pilipiuka nadal pozostawia sporo do życzenia, nieco męcząca jest postać szamańskiego wnuka Radka, nie do końca zrozumiałe pozostaje, przynajmniej dla mnie, zakończenie. Przyczepić można się także humoru – nie zawsze najwyższego lotu. Inna sprawa, że przy tej ilości serwowanych dowcipów te gorsze są szybko zapominane. Wymienione uwagi to raczej rzeczy drugorzędne, a część wad (styl, humor) może być potraktowana przez fanów cyklu jako zaleta. Nie zapominajmy bowiem o jednym. „Homo bimbrownikus” to przede wszystkim spora dawka rozrywki, może i nie najwyższych lotów, może i nie zawsze inteligentnej, ale na pewno pozwalającej na przyjemne spędzenie kilku godzin. A oto chyba chodziło.
1) Znany już z antologii „A.D. XIII”.
Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz
Dodano: 2009-09-12 17:24:46
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Kato Starszy - 22:40 12-09-2009
Literówka : Powinno być "Wojsławic", a jest "Wojesławic"
W porównaniu do autora recenzji odniosłem wrażenie wprost przeciwne. Jak z oceną "Czarownika Iwanowa" się zgadzam, tak odnośnie "Pola trzcin" muszę powiedzieć weto. To właśnie ten drugi tytuł moim zdaniem był bardziej pilipiukowy i na wyższym poziomie. A co najważniejsze bawił. "Homo bimbrownikus" znużył mnie za to setnie. Zapewne kwestia gustu, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje.
Tigana - 00:44 13-09-2009
Kato Starszy pisze:Literówka : Powinno być "Wojsławic", a jest "Wojesławic"
Dzięki. Kato Starszy pisze:W porównaniu do autora recenzji odniosłem wrażenie wprost przeciwne. Jak z oceną "Czarownika Iwanowa" się zgadzam, tak odnośnie "Pola trzcin" muszę powiedzieć weto. To właśnie ten drugi tytuł moim zdaniem był bardziej pilipiukowy i na wyższym poziomie.
Najlepszy tekst o J.W. to "Hotel pod łupieżcą" - reszta to już podróbki. A "Pola trzcin" odrzuciły mnie swoją epizodycznością. Kato Starszy pisze:"Homo bimbrownikus" znużył mnie za to setnie. Zapewne kwestia gustu, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje.
A wręcz przeciwnie - gdyby nie dysputy o gustach nasza praca straciłaby sens i rację bytu.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia
Fosse, Jon - "Białość"
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Fragmenty
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1
|