Ocena „Żaren niebios” zależy od przyjętej perspektywy. Mogą wydać się infantylne dojrzałym, wyrobionym czytelnikom a wtórne tym, którzy znają już anielskie uniwersum. Dla czytelników młodych i nie znających twórczości Kossakowskiej – mogą zaś być intrygującym odkryciem.
„Żarna niebios” to nic innego, jak poszerzona o dwa opowiadania reedycja „Obrońców królestwa”
1), zbioru wydanego przed pięcioma laty przez Runę. Razem z „Więzami krwi”, zbiorem historii rozgrywających się – dla odmiany – poza anielskim uniwersum, obie książki obejmują całość dokonań Kossakowskiej na literackim polu krótkiej formy.
Anielskie uniwersum
Kossakowska znana jest jako twórczyni unikatowej, anielskiej fantasy, zbudowanej na solidnym fundamencie angelologii, pełnej biblijnych postaci oraz mitologicznych i apokaliptycznych odniesień. W wykreowanym przez nią świecie kosmiczną równowagą i hierarchią anielską zachwiało odejście Boga. Pusty tron Stwórcy nadaje światu i zaświatom wyjątkowo inspirujących literacko szarości.
I anioły, i demony stać na równi na miłość, podłość, szlachetne porywy serca i okrucieństwo. Grupa archaniołów o ludzkich cechach i słabościach, odkrywszy nieobecność Pana, przerażona możliwymi konsekwencjami tego faktu, zawiązuje sprzysiężenie celem ukrycia przed światem prawdy. Z czasem pojawia się konieczność wciągnięcia do spisku również Szefostwa Dołu, co mocno uwydatnia moralną dwuznaczność reprezentantów sił Dobra i Zła.
Do tej samej rzeki
„Obrońcy królestwa” stanowili dzieło przełomowe – uderzające oryginalnością pomysłu, poetyzującym wykonaniem, szczególną pisarską wrażliwością. „Żarna niebios”, choć właściwie nie różnią się zawartością, ukazują się już w zupełnie innym kontekście i na innym etapie pisarskiej kariery autorki. To, co poprzednio burzyło schematy i zachwycało, dziś jest tylko mało odkrywczym podsumowaniem pewnego zjawiska. Nawet ktoś, kto opowiadań nie znał, ale czytał odświeżonego niedawno „Siewcę wiatru”, niejednokrotnie poczuje deja vu – te same dylematy, idee i wydarzenia nie są w stanie zaskakiwać i krzesać prawdziwych emocji.
Co gorsza – nawet w obrębie tego zbioru Kossakowska wielokrotnie się powtarza, wyłuszczając ciągle na nowo fundamenty opisywanego świata. Przyczyną jest zapewne fakt, że większość opowiadań, nim jeszcze trafiły do zbioru, ukazywała się niezależnie na różnych łamach i – wobec tego – zachodziła konieczność każdorazowego wprowadzenia czytelnika w arkana anielskiego świata. W efekcie, niestety, utwory zebrane w jednym miejscu, bez wyraźnego przeredagowania, irytująco powtarzają pewne motywy i przemyślenia.
Idealne dla nastolatek
Są tu opowiadania wyższych i niższych lotów. Do ciekawszych i niebanalnych należą „Gringo” – opowieść o południowoamerykańskim góralu, który wzywa diabła, by następnie uwikłać się wraz z nim w wielką politykę, dobrze znany „Beznogi tancerz”, który stanowi prolog do powieści „Siewca wiatru” i „Kosz na śmierci” o komiksowej karierze anioła i anielskiej karierze twórcy komiksu.
Dużo jest u Kossakowskiej miłości – w czasem tragicznym, a czasem nieco ckliwym wydaniu. „Sól na pastwiskach niebieskich” opowiada o miłości anioła do kobiety, „Zobaczyć Czerwień” – o gęstwinie płomiennych i trujących uczuć, miłości do kobiety i do matki, a „Smuga krwi” – o miłosnych perypetiach mieszkańców Głębi. „Wieża zapałek” opisuje na poły komiczny duet świętoszkowatego anioła stróża i jego nieszablonowego zastępcy – wojennego inwalidy, weterana elitarnego oddziału Zastępów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że – z uwagi na tematykę, styl i dobór bohaterów – większość z tych opowieści największym powodzeniem cieszyć się będzie wśród nastolatek.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Kossakowska celuje w młodszego czytelnika, czy też infantylizm wkrada się do jej opowiadań niechcący. Jednak czytelnikowi z głową na karku niejednokrotnie zazgrzyta w „Żarnach niebios” brak logiki. Jakim cudem, na litość Boską, w jednym z opowiadań anioł o kardynalnym znaczeniu dla porządku wszechświata postanawia odstąpić swoją posadę pierwszemu z brzegu facetowi? Takich nie do końca uzasadnionych, naiwnych rozwiązań fabularnych, jest, niestety, więcej.
* * *
Trudno oprzeć się wrażeniu, że obszar wizji i pomysłów Kossakowskiej ulega stopniowemu wyjałowieniu. Nawet „Ruda sfora”, która pod pewnymi względami stanowiła odmianę, w warstwie głównej idei była jednak wtórna. „Żarna…” mielą zaś resztki tego, co można było zebrać na polu anielskiej fantasy. Albo Kossakowska wyjdzie poza anielską niszę, albo cały jej talent pójdzie w diabły.
Światło w tunelu
Dopuszczalne straty
Sól na pastwiskach niebieskich
Zobaczyć czerwień
Kosz na śmierci
Smuga krwi
Żarna niebios
Wieża zapałek
Gringo
Beznogi tancerz
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
nosiwoda - 10:02 02-10-2008
"Zbieracz wiatrów" brzmi zdecydowanie lepiej. Mój Maciek mówi na to z widoczną satysfakcją: ba-bam!
Elektra - 21:30 01-10-2008
kurp pisze:Faktycznie. "Zbieracz wiatrów" czy coś
Pewnie "Zbieracz burz".
Mały_czołg - 14:29 01-10-2008
Szczerze mówiąc brzmi jak tytuł podręcznika do gastroenteroskopii.
kurp - 22:22 30-09-2008
Faktycznie. "Zbieracz wiatrów" czy coś
Vampdey - 21:51 30-09-2008
A ja mam "Obrońców królestwa", ale przez nich nie przebrnąłem. Tak mi się nie podobało
Tigana - 21:43 30-09-2008
Najlepsza jest "Wieża zapałek" - schematyczna jak diabli, ale ma w sobie coś.
A autorka póki co chyba ze swojej niszy nigdzie się nie wybiera. Słyszałem, że przyszłym roku ma pojawić się kontynuacja "Siewcy burz". No chyba, ze mi się coś z "Żarnami" pomyliło.