Patronat
Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)
Wells, Martha - "Protokół buntu. Strategia wyjścia"
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Orbitowski, Łukasz & Urbaniuk, Jarosław - "Pies i Klecha"Data wydania: Listopad 2007 ISBN: 978-83-60505-90-8 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 Liczba stron: 536 Cena: 29,99 zł Seria: Bestsellery polskiej fantastyki
|
„Przeciwko wszystkim” pióra Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Urbaniuka wywołało na naszym rynku wydawniczym duże poruszenie, podobne do „Lodu” Jacka Dukaja. Autorzy byli gośćmi programów telewizyjnych, audycji radiowych, rozpisywała się o nich prasa. Przyczyn tego zamieszania należy szukać w dwóch rzeczach: umieszczeniu akcji książki w okresie gorącego lata 1989 roku, a także jej tematyce – szatańskim spisku zagrażającym naszej ojczyźnie.
Główni bohaterowie powieści to porucznik MO Zbigniew Enka i ksiądz Andrzej Gil, postacie znane czytelnikom z cyklu opowiadań „Pies i Klecha” publikowanych na łamach „SFFiH”. Tym razem zostają oni oddelegowani do sprawy „czarnej mszy”, która odbyła się w jednym z krakowskich mieszkań. I pewnie nie byłoby śledztwa, gdyby nie fakt, że jej uczestnicy trafili do szpitala psychiatrycznego, a co ciekawsze, okazali się przedstawicielami opozycji niepodległościowej. Kolejne tropy prowadzą od przedstawicieli świata nauki, poprzez środowisko okultystów, aż, w końcu, do tajemniczego szpitala pod auspicjami Służby Bezpieczeństwa.
Już dawno nie czytałem książki, która tak dobrze oddawałaby ducha opisywanej epoki. Podczas lektury „Przeciwko wszystkim” słyszałem wręcz disco polo („Mydełko Fa”), a przed oczami stanął mi dawno zapomniany widok sprzedawców handlujących z łóżek polowych. Na ulicach wiszą plakaty z Garym Cooperem, Polacy poznają smak pierwszych hot dogów, telewizja wciąż kłamie. Świetnie udało się także autorom pokazać, jak wielkie zmiany zachodziły w mentalności ludzi (na przykład zatwardziali esbecy, czując „wiatr historii”, z dnia na dzień przechodzą „głęboką” metamorfozę i stają się wierzący). Czas wielkich nadziei i równie wielkich rozczarowań. Magiczny czerwiec 1989 roku. Teraz księża – jak sarkastycznie podsumowuje ten okres jeden z bohaterów – jeżdżą w milicyjnych radiowozach na przednich siedzeniach, a nie w bagażniku.
Niestety, w moim odczuciu, odtworzenie ówczesnych realiów to jedna z nielicznych zalet książki. Po pierwsze – zawodzą pierwszoplanowe postaci – Pies i Klecha. Zarówno Enka, jak i Gil to już nie postacie z krwi i kości, ale figury, na których kolejne wydarzenia nie pozostawiają żadnych śladów. Brakuje także jakiegoś iskrzenia pomiędzy nimi. Zamiast tego mamy sytuacje, gdy milicjant przyjmuje wszystkie wyjaśnienia księdza w ciemno i nic go nie dziwi. Szkoda, bo istniała realna szansa na stworzenie polskiego odpowiednika tandemu Scully-Mulder. Co gorsza, można odnieść wrażenie, że autorzy nie mają już nic ciekawego do powiedzenia o swoich bohaterach. Na dobrą sprawę to, czego dowiedzieliśmy się na ich temat z poprzedzającego powieść opowiadania „Żertwa”, to wszystko. Owszem później dowiadujemy się jednego, jedynego szczegółu na temat młodości księdza Gila, ale stanowi to wyjątek potwierdzający regułę.
Pomimo tego, że otrzymujemy do rąk książkę, która liczy ponad 500 stron (w tym sama powieść „Przeciwko wszystkim” około 450) nie ma w niej za dużo akcji. Owszem, zaczyna się mocnym uderzeniem („czarna msza”, poszukiwania w Krakowie), ale później fabuła wyraźnie zwalnia. Najdłuższy fragment powieści poświęcony pobytowi w esbeckim psychiatryku jest tego najlepszym przykładem. Zaś to, co dla fabuły książki ważne, rozgrywa się w dwóch, trzech scenach. Wprawdzie może ktoś powiedzieć, że Urbi & Orbi budują klimat, ale jak dla mnie czynią to nieudolnie. O wiele ciekawiej – w podobnej konwencji (zbrodnia za murami) – pisał Umberto Eco w „Imieniu róży”. 1)
Nie znam intencji autorów, co do głównej intrygi książki, czy czytelnik miał traktować ją na poważnie, czy z przymrużeniem oka. Mnie ona najzwyczajniej w świecie rozbawiła – szczególnie wizja PRL-u jako państwa oddanego przez polskich komunistów pod władzę sił nieczystych. Nie przekonała mnie także końcówka powieści: hotel poselski będący połączeniem Sodomy i Gomory czy sceny rozgrywające się wokół Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Pomimo najlepszych chęci nie potrafię traktować ich serio.
Powieściowy debiut tandemu Urbi & Orbi to dla mnie duże rozczarowanie. Po lekturze ich wcześniejszych opowiadań miałem bowiem nadzieję na naprawdę dobrą książkę. Niestety „Przeciwko wszystkim” cierpi w skutek przerostu formy nad treścią. Autorzy, którzy potrafili stworzyć ciekawe i dynamiczne opowiadania, zgubili gdzieś swój talent w powieściowym labiryncie. Otrzymaliśmy książkę, która po bliższym przyjrzeniu okazuje się zbiorem pustych stron. A ciąg dalszy pewnie i tak nastąpi.
1) A propos klasztoru i tajemnic. Rozwiązanie zagadki szpitala psychiatrycznego mocno przypomina czwarty tomu „inkwizytorskiego” cyklu Jacka Piekary. Kto przeczyta, ten zrozumie. Na marginesie warto również zauważyć, że w świetle późniejszych wydarzeń sam fakt skierowania głównych bohaterów do tego szpitala wydaje się nielogiczny. Z jednej strony Enka i Gil dostają do ręki cenny trop, z drugiej – ktoś za wszelką cenę stara się im przeszkodzić w śledztwie. Przy czym najciekawsze z tego, że wygląda to na umyślne działanie tych samych osób.
Ocena: 5/10
Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz
Dodano: 2008-02-06 17:07:14
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Shadowmage - 19:11 09-10-2008
W zasadzie się zgadzam z recenzją. Faktycznie, opisy Polski z roku '89 są często perełkami. Co prawda myślę, że część elementów na które zwracasz uwagą należy traktować umownie, raczej na płaszczyźnie idei niż traktować jako poważne i wiążące.
Tigana - 20:14 09-10-2008
Mnie cały czas zastanawia czy to miała być książka pisana "na serio" czy "półżartem półserio". Bo jak to drugie to wiele rzeczy można wybaczyć.
Shadowmage - 20:18 09-10-2008
Jak znam autorów i sam odniosłem wrażenie, to jednak pisali raczej z przymrużeniem oka i nieźle się przy tym bawili.
nosiwoda - 09:19 13-12-2008
A ja popełniłem recenzję Tancerza, więc rozpowszechniam. Wszelkie uwagi krytyczne z miłą chęcią przyjmuję, najchętniej pod recenzją.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|