„Piramidy Napoleona” to imponująca budowla. Na planie ogromnego światowego spisku William Dietrich wzniósł liczącą pół tysiąca stron powieść, w której zmieścił rewolucję francuską, egipską kampanię Napoleona, tajemniczy medalion, wielką tajemnicę i równie wielką miłość, piramidy, masonerię oraz niekończący się ciąg ucieczek, pościgów i przygód. Czytelnik szukający niezbyt ambitnej frajdy będzie zachwycony.
Książka opowiada losy Ethana Gage’a, niesfornego jankesa, który wygrywa w karty tajemniczy medalion i tym samym wplątuje się w sięgający zamierzchłej przeszłości spisek, w który zamieszani byli Mojżesz, templariusze, starożytni Egipcjanie i pół tuzina innych wpływowych person i organizacji, od masońskich lóż poczynając, na papiestwie kończąc. Ethan Gage trafia w grono szacownych uczonych, którzy wespół z ekspedycją Napoleona, ruszają do Egiptu, by zgłębiać tajemnice starożytnych. Na tej drodze czeka na Gage’a – jakżeby inaczej! – masa niebezpieczeństw, niespodzianek, ucieczek, pojedynków i zagadek.
„Piramidy...” prezentują się okazale bez względu na przyjętą perspektywę. Z dystansu zachwycają rozmachem wizji, umiejętnym wpleceniem fabularnych nici w meandry historycznych wydarzeń i obecnością autentycznych postaci, znanych z podręczników historii. W zbliżeniu zaś stają się frapującym thrillerem, który stylistyką przypomina po trosze „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, a po trosze przygody dzielnego Indiany Jonesa i poszukiwaczy zaginionej arki.
To, co w „Piramidach...” najbardziej zdumiewające, to szczegółowość wizji. Malowniczość opisu bywa wręcz urzekająca. Czworoboki francuskiej piechoty, palącej z muszkietów w bitwie pod Piramidami, potyczki Napoleońskich okrętów z flotą Nelsona na wodach Morza Śródziemnego, barwne cygańskie tabory i monotonne krajobrazy pustyń – niektóre obrazy wprost zapierają dech w piersiach.
Tyle entuzjazmu prostego czytacza. Ktoś, kto pochłania książki kilogramami, dopatrzy się bowiem w „Piramidach...” konstrukcyjnej łopatologii i niechlujnego wykończenia. Jeśli bowiem zawiesić na „Piramidach...” oko na dłużej – mimo całego natłoku fajerwerków i fabularnych galopad – z powieści bije monotonia. Dla bardziej wyrobionego czytelnika, w tej pełnej dynamiki i tajemnic książce, zabraknie prawdziwie zaskakujących zwrotów akcji i umiejętnego operowania suspensem. Spod brawurowych scen pościgów wyziera naiwność i dokuczliwy brak realizmu. W rozmachu teorii spiskowej gubi się historyczne prawdopodobieństwo i wiarygodność.
Summa summarum – „Piramidy Napoleona” tyleż wyróżniają się z mnogości thrillerów historycznych, co wydma zagubiona pośrodku Sahary. I tak samo trwałe, jak owa wydma, są czytelnicze wspomnienia z lektury. Jeśli jednak komuś dokuczają jesienne chłody – „Piramidy...” z pewnością zabiorą w rozpalającą wyobraźnię podróż ku rozgrzanym piaskom Sahary i dostarczą solidnej dawki emocjonujących przygód. Jeśli komuś dokucza intelektualna nuda – pod „Piramidami...” ziewnie i zaśnie.
Autor:
Krzysztof Pochmara
Dodano: 2007-11-28 19:50:12