Patronat
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Kristoff, Jay - "Cesarstwo potępionych" (czarna)
Ukazały się
Greathouse, J.T. - " Struktura świata"
Seliga, Aleksandra & Kujawska, Katarzyna - "Serce kniei"
King, Stephen - "Chudszy" (2024)
Le Guin, Ursula K. - "Ziemiomorze. Wydanie rozszerzone" (2024)
Lovecraft, Howard Phillips - "Listy wybrane 1906-1927"
Szostak, Wit - "Oberki do końca świata"
antologia - "Rocznik fantastyczny 2024"
Gwynne, John - "Cień bogów"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Pan Lodowego OgroduData wydania: Listopad 2007 ISBN: 978-83-60505-42-7 Oprawa: miękka Format: 125 x 195 Liczba stron: 632 Cena: 33,00 Seria: Bestsellery polskiej fantastyki
|
Prawdopodobnie – obok „Lodu” Jacka Dukaja – drugi tom „Pana Lodowego Ogrodu” był, a właściwie jest, bo nie ukazał się jeszcze, najbardziej oczekiwaną książką fantastyczną 2007 roku. Pierwsza odsłona opowieści Jarosława Grzędowicza zrobiła furorę wśród czytelników, którzy wznieśli autora na szczyt naszego pisarskiego panteonu. Jednakże popularność budzi także oczekiwania – a w przypadku powieści Grzędowicza te były ogromne. I, jak to często bywa, niestety ich spełnienie przerosło autora. Mało tego, kontynuacja jest zaledwie cieniem poprzednika o numerze jeden.
O zakończeniu pierwszej odsłony „Pana Lodowego Ogrodu” krążą sprzeczne opinie. Niektórym, tak jak mnie, przypadło ono do gustu; innym – wręcz przeciwnie, uznali przemianę Drakkainena za pomysł z gruntu chybiony. Jednak jakakolwiek ocena zakończenia by nie była, nie ulega wątpliwości, że Grzędowicz postawił przed sobą niezwykle trudne zadanie: sensownego wybrnięcia z tego zaułka fabularnego. I już tutaj mamy do czynienia z pierwszym zgrzytem. Rozwiązanie jest mało wiarygodne, bardziej na zasadzie deus ex machina (i to niemal dosłownie), niż wynikające z logicznych poszlak fabularnych. Można by na to przymknąć oko, gdyby w miarę szybko udało się o tym zapomnieć. Ale nie, pokłosie tego zabiegu ciąży nad większością stron książki, kierując wątek Nocnego Wędrowca na zupełnie nieciekawe tory. Dopiero sama końcówka przywołuje te elementy, za które pierwszy tom był tak chwalony.
Lepiej, choć nie nadzwyczajnie, prezentują się rozdziały poświęcone dziedzicowi Tygrysiego Tronu. Razem z Brusem zmuszony jest do przedzierania przez wrogi – mimo że do nie dawna jego własny – kraj. Nie należy spodziewać się fajerwerków, to typowa opowieść drogi. Bohaterowie spotykają na swojej drodze niebezpieczeństwa, trudności, ale i przyjaciół. Będzie chwila na walkę, ale też i na refleksję. I w zasadzie tyle, nic więcej.
„Pan Lodowego Ogrodu” – niezależnie od numeru widniejącego za nazwą – jest przede wszystkim przedstawieniem dwóch aktorów: Vuka i Filara. Choć zupełnie różni, ba, pochodzący z innych światów, zmagają się z tymi samymi problemami. Próbują odnaleźć się w obcej rzeczywistości. Sprostać oczekiwaniom i odnaleźć szlak pomiędzy własnymi chęciami a koniecznością. Ten pierwszy po drodze gdzieś gubi chęć do ironizowania i poważnieje, Kireneńczyk natomiast dorasta – nie fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie.
Zresztą właśnie o konieczności (na wojnie, ale nie tylko), postępowaniu niezgodnie z wolą, a w celu osiągnięcia większego dobra, jest w powieści Grzędowicza sporo. Działania bohaterów są uwarunkowane okolicznościami. Ten determinizm umacnia jeszcze element tyle chętnie wykorzystywany, co nadużywany w fantastyce – mianowicie: wizje i proroctwa. W pierwszej połowie książki aż się od nich roi, Vuko ma różne zwidy i majaki, w których określana jest jego przyszłość. W drugim głównym wątku, choć w znacznie mniejszym stopniu, również pojawiają się tajemnicze proroctwa lub zjawy wróżące przyszłość.
Jednego Grzędowiczowi nie można odmówić: nadal jest mistrzem kreowania nastroju. Potrafi osiągnąć cel na różne sposoby – poprzez rozbudowane opisy, krótkie zdania, czy powtarzanie tego samego 1) sformułowania po wielokroć. W warstwie literackiej można się rozsmakować, ale niestety nie wystarcza to na potrzeby powieści, co by nie mówić, sensacyjnej. Szczerze powiedziawszy, to podczas lektury w kilku miejscach naszła mnie refleksja, iż czytam książkę Mai Lidii Kossakowskiej, a nie jej męża. Może stało się tak za sprawą rozwiązań fabularnych bardziej charakterystycznych dla „Zakonu Krańca Świata” czy „Rudej Sfory” niż „Pana Lodowego Ogrodu”. Kto wie, być może między małżeństwem zachodzi jakaś podświadoma pisarska konwergencja?
Druga część „Pana Lodowego Ogrodu” jest niestety słabsza od poprzedniczki. Cierpi na wiele defektów charakterystycznych dla kontynuacji. Jest to tom przejściowy między wprowadzeniem, a kulminacją większej całości. Zanim autor uporał się z ponownym rozpędzeniem wątków, książka się już niemal kończy i to, co zapowiadało się wreszcie na interesującą fabułę, przeradza się w kolejny cliffhanger. Na dobrą sprawę fabuła nie posunęła się za bardzo do przodu, w zasadzie mamy do czynienia z przygotowaniem gruntu pod wielki finał. Niby nic w tym złego, ale można by to zrobić znacznie szybciej. Dzięki temu być może nie trzeba by było czekać na zakończenie historii do następnej części, bo poznalibyśmy je już w tej. A tak czytelnik się męczy, przedziera przez niewiele wnoszące akapity, aż dociera do końca książki nadal odczuwając niedosyt.
Przypisy:
1)Moim zdaniem jedna z najbardziej oddziaływujących na czytelnika scen ma miejsce, kiedy raz po raz powtarzany jest opis krajobrazu, który widzi Vuko będąc drzewem. Aż ciarki przechodzą.
Ocena: 6/10
Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Dodano: 2007-11-07 18:37:25
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
kurp - 22:09 07-11-2007
Coś czułem, że sięgnąć poziomu tak długo podsycanych oczekiwań będzie niemożliwością...
Shadowmage - 22:51 07-11-2007
Tak to niestety zwykle bywa... Nie twierdzę jednak, że "PLO2" się większości nie spodoba - bo mimo wszystko złą książką nie jest.
Vampdey - 23:14 07-11-2007
Spodziewałem się, że jest słabszy niż #1, zwykle dobra część pierwsza, wielki sukces i wielkie oczekiwania niosą za sobą rozczarowanie. Taki los ciągów dalszych, prawie, że naturalna kolej rzeczy . Niemniej wierzę, że dalej jest dobrze i powieść przeczytam koniecznie.
kurp - 07:22 08-11-2007
A czy autor byłby w stanie nadmienić (bez ujawniania fabuły), czy Grzędowiczowi udało się w ogóle znaleźć jakieś sensowne wyjście z, hm, rozpierduchy, którą skończył poprzedni tom?
Yans - 08:53 08-11-2007
Znając Shadowa, to marudzi trochę Chociaż nie dziwi mnie, że drugi tom jest słabszy od pierwszego, no ale przeczytamy, zobaczymy i najwyżej ochrzanimy autora książki lub recenzji
Lett - 08:55 08-11-2007
Czy podobny (ze)skok poziomu jak przy kontynuacji Achai?
Shadowmage - 13:42 08-11-2007
kurp-->to już należy samemu ocenić, jak dla mnie średnio, choć przecina się to z koniecznością fabularną, więc ciężko ocenić.
Yans-->bo ja malkontent jestem.
Lett-->Nie ma co porównywać "Achai" i "PLO" - punkt startowy jest zupełnie gdzie indziej.
EDIT: poprawione specjalnie dla poniższego czepialsko-niekumającego ASXa
ASX76 - 20:50 08-11-2007
A co oznacza słowo "starotowy"
Gavein - 17:56 19-11-2007
Mam tylko nadzieję, że nie jest to kontynuacja w stylu 'co by tu tak napisac?' Najgorsze są takie właśnie rozwlekłe, pustawe w środku dzieła, bez konkretnej wizji i dyscypliny.
Gavein - 19:51 20-11-2007
20.11.07 - drugiego tomu w Empiku w Poznaniu brak! W osiedlowej księgarni również! O co chodzi??
Achmed - 20:26 20-11-2007
Wykupili? Zabrakło w hurtowni? Nie wyciągnęli z magazynu?
W stolycy jest.
Cashmeere - 22:48 15-01-2008
Również uważam, że PLO2 tknięty jest z lekka syndromem drugiego tomu, ale i tam broni się naprawdę dobrze. Czyta się z dużą przyjemnością
http://www.dami.pl/~kamil78/plo2
ASX76 - 11:24 16-01-2008
Ja owej przyjemności nie zaznałem, niestety. Jak dla mnie to jedno z największych rozczarowań ubiegłego roku.
kurp - 23:55 19-04-2008
Czyta się dobrze, warsztat - wiemy to nie od dziś - Grzędowicz ma genialny. Dużo ciekawych pomysłów, co są małe, a cieszą. I tylko całokształt nieco rozczarowuje. JG się rozmienia na drobne
SPOILERY
Recenzent nie mógł tego napisać otwarcie, ale w drugim tomie fabuła nie tyle nawet pełznie, co po prostu zatacza koło - zakończenie do złudzenia przypomina zakończenie pierwszej części...
Shadowmage - 02:30 20-04-2008
Dlaczego nie mógł? W zasadzie mógł, ale mu takie podsumowanie (skądinąd trafne) się nie nasunęło.
kurp - 12:58 20-04-2008
Nie mógł, bo zdradziłby zakończenie.
ASX76 - 08:31 21-04-2008
kurp pisze:Czyta się dobrze, warsztat - wiemy to nie od dziś - Grzędowicz ma genialny.
Owszem, jak na polską fantastykę Grzędowicz jest jednym z naszych najlepszych autorów, lecz moim zdaniem określenie "genialny" to przesada.
Godzi się rzec, że jego ostatnie dokonania są średnie. Daleko im do klasy utworów ze znakomitego zbioru "Księga Jesiennych Demonów".
Zaczynam żałować, że J.G. rozciągnął "Pana Lodowego Ogrodu" w trylogię, bo druga część jest wyraźnie gorsza od pierwszej. Źle to wróży zwieńczeniu...
kurp - 16:38 21-04-2008
Ależ ja się w pełni zgadzam. Genialność się tylko pióra tyczyła, bo mam wrażenie (szczególnie po Księdze jesiennych demonów), że Grzędowicz potrafi pisać tak plastycznie i sugestywnie, jak mało kto w tej branży.
Tym mocniej doskwiera zaprzęgnięcie tego warsztatu do przeciętnych przecież fabuł...
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
McDonald, Ian - "Hopelandia"
antologia - "PoznAI przyszłość"
Chambers, Becky - dylogia "Mnich i robot"
Pohl, Frederik - "Gateway. Za błękitnym horyzontem zdarzeń"
Esslemont, Ian Cameron - "Powrót Karmazynowej Gwardii"
Sanderson, Brandon - "Słoneczny mąż"
Swan, Richard - "Sprawiedliwość królów"
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Fragmenty
McCammon, Robert - "Łabędzi śpiew"
Vaughn, S.K. - "Astronautka"
Howey, Hugh - "Pył"
Simmons, Dan - "Lato nocy"
McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Spinrad, Norman - "Żelazny sen"
Wyndham, John - "Poczwarki"
Holdstock, Robert - "Lavondyss"
|