Kwestia podstawowa: mówimy o wersji reżyserskiej, prawda? nie tej 'bajeczki' hollywoodzkiej, którą nas raczy co jakiś czas telewizja (którą to bajeczkę za każdym razem oglądam
)
tak, nie da się ukryć, że 'Blade runner' to dla mnie jeden z najważniejszych filmów w dziejach kina. Nie 'świetny sf', nie 'doskonała adaptacja' (bo on nie jest ekranizacją, jak słusznie zauważył Klarkash-ton), to po prostu świetny film, z chyba najistotniejszym przesłaniem.
To przesłanie, ta kwestia jest obecna w całej twórczości K. Dicka i było już tu wspominane: co stanowi o istocie człowieczeństwa, co różni nas od maszyny i co decyduje, że jesteśmy...tak, lepsi, że zasługujemy na więcej, niż ona.
Jeśli ktoś lubi takie kwestie, może doszukiwać się analogii w innym, równie kultowym filmie - tak, chodzi o 'Ghost in the shell'...inna estetyka, inna technika stworzenia filmu, ale podobne pytanie i też: znakomity klimat, doskonała muzyka.
Wspominane już kompozycje Vangelisa są wspaniałym uzypełnieniem obrazu, tamety dostosowane do konkretnych postaci zwracają uwagę na inne jej cechy (delikatność, energia...). Temat końcowy jest jednym z moich ulubionych
Muzyka w 'GitS' też jest świetna, całkiem często jej słucham, przynajmniej konkretnych utworów.
Zdjęcia podkreślają klaustrofobiczną wizję miasta, koszmaru przyszłości. Bez słońca, z wszechobecnym brudem, deszczem, reklamami...język ulicy, coż zupełnie nowego (w znaczeniu tej formy - pamiętacie jakie języki dały podstawę 'slangu'? porównajcie to imigracją do Stanów, może niedługo zaczną tak mówić
).
Obsada marzenie...Harrison gra nieźle, a Rutger jest po prostu niesamowity, a na deser mój ulubiony Edward James Olmos...
Ten film ma taką siłę, bo on nie odpowiada na pytanie, on je tylko stawia, sygnalizuje. Oglądasz, film się kończy (mówimy rzecz jasna o wersji reżyserskiej), a ty wciąż nie wiesz...musisz myśleć. To jest poniekąd cecha filmów kultowych, zmuszają bestie do myślenia
Nie będę powtarzał tego, co pisał Klarkash-ton, bo generalnie się z nim zgadzam, podkreślę tylko jedno raz jeszcze: pada pytanie, nie pada odpowiedź, a film...film nam pokazuje kim tak naprawdę się stajemy, ile dla nas znaczą więzi międzyludzkie (przypomnijcie sobie wszelkie relacje pokrewieństwa i rodzinne w filmie...), ile jesteśmy warci.
pozdrawiam
ps. bujda, że nikt nie pamięta - jeśli ktoś obejrzał ten film z uwagą, zapamięta na całe życie i tyle...tego się nie zapomina, zapominać można szczegóły, wrażenie pozostaje
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.