Najgenialniejszym okresem w historii jeśli chodzi o strategie wojskowe jest dla mnie druga połowa IV w.pn.e., począwszy od koalicji Ateńsko-Tebeńskiej przeciw sparcie około lat dziewięćdziesiątych i stworzenie "Świętego zastępu" - armi stworzonaj z atletycznych, homoseksualnych par (to tak jakby wasza kobieta walczyła obok was tyle że byłaby na równi silna - i zrobicie wszystko byleby nie dać jej zginąć) - jak dla mnie najgenialniewjszy pomysł jaki wymyślono. Kolejne ważne (z mojego punktu widzenia innowacje) to działania Filipa II który swoim hoplitom dał miast dwóipółmetrowych pięciometrowe piki (wybaczcie nazewnictwo tej broni ale dokładnie nie pamiętam jak się nazywała), ponadto dobierał sobie wojska z różnych miejsc wzgędem specjalizacji - łócznuków ze sparty, piechórów z macedonii etc. I apogeum strategii Aleksander Macedońsaki i bitwa pod Issos 333 r.p.n.e. gdzie kosztem około 450 ludzi z armii macedońskiej padło 11000 persów a król królów Dariusz.
Edit:
Aleksander radził się bliskich hetajrów, którzy chcieli działać natychmiast. Podziękował im, spotkał się w drodze z Parmenionem, zostawił tabor i chorych w Issos, minął Słup Jonasza i rozbił obóz pod Myriandros na wybrzeżu (w pobliżu Iskenderun). Burzliwa i deszczowa noc zatrzymała go w obozie. Przez następny dzień żołnierze odpoczywali. Kolejnego ranka doniesiono Aleksandrowi, że Dariusz jest na jego tyłach, po drugiej stronie Słupa Jonasza. Nie dowierzając, Aleksander wysłał trzydziestowiosłowiec z hetajrami, którzy wpłynęli do zatoki przy ujściu rzeki Pinaros (Payas) i wrócili z wiadomościami o położeniu wojsk Dariusza. Doniesienia były prawdziwe –– Dariusz przeciął linie dostaw Aleksandra. Jeśli będzie tam stał, głodem zmusi armię Aleksandra do kapitulacji. Jak do tego doszło? Dariusz czekał wiele dni pod Sochoj, gdzie rozległa równina była dogodna dla jego licznych wojsk i doborowej jazdy. Wiedział, że armia Aleksandra była podzielona, a z jego zwłoki wnioskował, że zostanie w Tarsie. Pomaszerował więc na północ, przekroczył pasmo Amanos przez przełęcz Bahce i dotarł na wybrzeże pod Issos. Gdyby miał rację, zakładając, że Aleksander będzie stał w Tarsie, jego obóz byłby między dwiema armiami sprzymierzeńców i mógłby walczyć z każdą oddzielnie, przypuszczalnie przy wsparciu floty. Przez czysty przypadek Aleksander szedł z Tarsu do Myriandros właśnie wtedy, kiedy Dariusz przekraczał góry Amanos. W Issos perski król okaleczył, a później zabił chorych żołnierzy Aleksandra. Ruszył później ze swą armią –– kilkakrotnie liczniejszą od wojsk sprzymierzeńców –– by zająć obronne pozycje na prawym brzegu rzeki Payas.
Po powrocie trzydziestowiosłowca Aleksander zwołał swych dowódców i zachęcał, wzbudzając entuzjazm. Wysłał pewną liczbę konnych i łuczników, by sprawdzić, czy przejście przy Słupie Jonasza, odległe o jakieś sześć kilometrów, było w rękach nieprzyjaciela. Okazało się, że jest wolne. Aleksander poczuł ulgę, gdyż miał iść wąskim brzegiem, zalewanym podczas przeciwnych wiatrów i zamkniętym urwiskiem od strony lądu. Żołnierze zjedli wieczorny posiłek i pomaszerowali do przejścia, dokąd dotarli około północy. Na szczytach urwiska ustawiono straże i żołnierze przespali się kilka godzin. Aleksander złożył dziękczynne ofiary bóstwom morza (Posejdonowi, Tetydzie, Nereusowi i Nereidom), gdyż plaża nie była zalana. O świcie zaczęli maszerować ku rzece Payas, odległej o sześć kilometrów. Aleksander wydawał rozkazy dowódcom, a armia zmieniała szyk z kolumny marszowej w linię bojową, wolno schodząc na równinę.
Siły sprzymierzeńców liczyły 5300 jazdy i 26000 piechoty. Parmenion dowodził lewym skrzydłem, składającym się –– od lewej –– ze szwadronów Greków (bez Tessalów), kreteńskich łuczników i trackich oszczepników oraz trzech brygad falangitów pod Kraterosem. Parmenion miał się trzymać brzegu, by nie oskrzydlili go Persowie. Prawym skrzydłem dowodził Aleksander, a byli tam –– od prawej –– włócznicy i jazda pajońska, macedońscy łucznicy i Agrianowie, jazda tessalska, jazda hetajrów, królewska gwardia piesza, hypaspiści i trzy brygady falangi o głębokości ośmiu ludzi. W drugiej linii, za falangą, była piechota bałkańska, grecka i greckich najemników, ale ich linia była krótsza od falangi. Gdy armia wolno schodziła, Aleksander zmienił pewne rozkazy. Tessalską jazdę przeniósł na lewe skrzydło. Jego prawą flankę oskrzydlały perskie oddziały stojące na zboczu, wysłał więc trzystu konnych, by je powstrzymali, a sam rozciągał szyk na prawo, przesuwając greckich najemników z drugiej linii. Po wykonaniu tych rozkazów kazał żołnierzom stanąć. Linia wojsk ciągnęła się na cztery kilometry. Aleksander przejechał przed oddziałami, zachęcając żołnierzy, wrócił na swe miejsce na czele królewskiej gwardii pieszej i nakazał wolny marsz w doskonałym szyku.
Armia Dariusza była o wiele liczniejsza, ale w pierwszej linii nie było więcej żołnierzy niż w pierwszej linii Aleksandra, liczebna przewaga miała więc małe znaczenie. Persowie zajęli doskonałe pozycje. Rzeka Payas spada obecnie ze stromego zbocza, w jej korycie o szerokości 35 m leżą wielkie głazy, a woda niekiedy podmywa wysokie brzegi. Nieco poniżej pierwszego mostu rzeka zaczyna płynąć korytem wyżłobionym dawno temu przez naniesione głazy. Prawy brzeg jest tam urwisty, o wysokości od trzech do siedmiu metrów, przerwany kilkoma jarami. Poniżej drugiego mostu rzeka płynie przez żwir i piasek, a brzegi są niskie. W starożytności płynęła inaczej, ale przez taki sam teren. Między dwoma obecnymi mostami, na szczycie urwistego brzegu, zamykając barykadami jary, Dariusz ustawił doborową piechotę, greckich najemników i perskich kardaków [młodych Irańczyków]. Kardakowie byli uzbrojeni jak najemnicy, ale mieli też łuki. Stali w wyjątkowo głębokim szyku falangi, a za nimi Dariusz z trzytysięczną królewską gwardią konną Ta część jego linii służyła tylko obronie. Za kardakami, między drugim mostem a brzegiem, Dariusz ustawił wielką masę konnych, licząc na to, że przedrą się przez linię Aleksandra, by uderzyć na jego flankę i tyły. Powyżej pierwszego mostu stali kardakowie i stosunkowo mały oddział jazdy, a na zboczu przed nimi mieszany oddział, odcięty przez Aleksandra podczas zejścia. Plan Dariusza był rozsądny, pod warunkiem, że nie załamie się linia obrony przed drugim mostem, a jazda przedrze się przez szyk Aleksandra.
Schodząc zboczem, Aleksander coraz lepiej widział pozycje Persów. Kiedy jego prawe skrzydło było około 80 m od przeciwnika, popędził na czele królewskiej gwardii pieszej przez koryto rzeki tuż powyżej pierwszego mostu, natarł na kardaków i przedarł się przez ich linię. Po lewej hypaspiści i brygady falangi weszły do rzeki i związały przeciwnika, a po prawej jazda hetajrów i za nią piechota przekroczyły rzekę, oskrzydliły wroga i złamały jego szyk. Aleksander dołączył teraz do królewskiej gwardii konnej i zaatakował flankę i tyły kardaków, a później greckich najemników, gdyż za nim podążały zwycięskie oddziały prawego skrzydła. W tym czasie falangici napierali z niezwykłym męstwem, próbując złamać linię obrony najemników i kardaków, choć wielu ginęło. Po lewej od czasu do czasu nacierała perska jazda, lecz jazda Tessalów i pozostałych Greków utrzymała pozycje.
Błyskawiczna szarża Aleksandra na pozycje Dariusza przesądziła o zwycięstwie. Gdy piesi z prawego skrzydła natarli na flankę greckich najemników, a za nimi Aleksander z gwardią konną przedzierali się w stronę Dariusza, ten zawrócił rydwan i uciekł, a za nim perska gwardia konna. Aleksander parł w kierunku swego lewego skrzydła, gdzie perscy konni też zaczęli uciekać. Dopiero wtedy Aleksander rozkazał konnicy ścigać wrogów. Sprzymierzeńcy gonili Persów 37 km aż do zmroku, zadając im bardzo ciężkie straty. Ocalali greccy najemnicy uciekli na wzgórza, a część później dołączyła do Dariusza. Aleksander stracił 150 konnych i 300 pieszych, a sam był jednym z 4500 rannych. Zwycięstwo przy niewielkich stratach było wynikiem znakomitej strategii, lepszego uzbrojenia oraz walki w ścisłym szyku. Armia Dariusza poniosła całkowitą klęskę. Liczby Persów w oficjalnych raportach Kallisthenesa na pewno były zawyżone, podobnie więc ich straty (zazwyczaj w źródłach jest 110000 poległych). Niezależnie od tego, jakie były rzeczywiste liczby, nad brzegami Payas legła w gruzach potęga perskiego imperium. Aleksander wzniósł ołtarze w podzięce Zeusowi, Heraklesowi i Atenie.
Pokonana armia rozproszyła się. Duża grupa pod dowództwem perskich oficerów uciekła do Azji Mniejszej i z oddziałami z Kappadocji i Paflagonii najechała Lidię. Aleksander nie gonił ich, polegając na zdolnym satrapie Frygii, Antigonosie Jednookim. Miał ku temu podstawy, gdyż Antigonos pokonał Persów w trzech bitwach. Inna grupa, w tym 4000 greckich najemników, uciekła do Tripolis na południu pod dowództwem macedońskiego dezertera, Amyntasa, syna Antiocha, skąd pożeglowała na Cypr, a później do Egiptu. Amyntas ogłosił się nowym satrapą Egiptu mianowanym przez Dariusza. Jego najemnicy pokonali perską załogę Memfis, ale wybito ich, gdy rozproszeni zaczęli łupić miasto. Trzecia grupa, 8000 greckich najemników, ostatecznie skierowała się do Tajnaron na Peloponezie.
A oto jak ów czyn uwiecznił Albrecht Altdorfer jeden z najwybitniejszych XV wiecznych malarzy
http://www.kaczmarski.friko.pl/altdorfer_alexander.jpg
Bitwa która uderzyła mnie niczym rozpędzony buzdygan
była słynna sprawa Zatoki Świń, gdzie dowiedziono że jeżeli zbierzemy większą ilość genialnych strategów to nie wymyślą oni czegoś co byłoby efektywniejsze niż pomysł sześcilatka - sprawa dramatycznia, no ale moja kandydatura na przegraną bitwę wszechczasów.