Green Day
'Jesus of Suburbia'
mam ambitny plan przesłuchać w końcu całą płytę - w rankingu 'Newsweeka International' (ma 'delikatnie' amerykańskie skrzywienie
) to jedna z 10 najlepszych płyt ubiegłego roku, chyba najlepsza rockowa (albo jedna z dwóch); po takim sobie 'American Idiot' przyszedł znacznie lepszy 'Boulevard of Broken Dreams', więc pełen nadziei postanowiłem poznać całą płytę...
cóż, wbrew oczekiwaniom, piosenka nie jest bardzo dobra
jest dobra, ale jest i nieco męcząca...współczesna muzyka odzwyczaiła nas od maniery charakterystycznej dla klasycznego rocka naprawdę-długich-piosenek...w radiu puszcza się nagranie długości maksimum 4 minuty i jak się chce płytę sprzedać, takie piosenki się nagrywa (dlatego producenci chcieci poskracać swego czasu 'Bohemian Rhapsody' przekonując Freddiego, że takiego tasiemca nikt nie puści w radiu
), a tymczasem chłopcy z Green Day'a popełnili piosenkę ponad dziewięciominutową...
cóż, odzwyczaiłem się od takich kompozycji we współczesnej muzyce rozrywkowej
piosenka ma zmienny rytm, zmienny 'nastrój', co pewnie miało sprawić, że nie będzie się nudzić - w pewnym sensie się udało, znudzony za bardzo nie byłem, ale do biegłości mistrzów sprzed 20-u kilku lat im daleko...
nawiązań w piosence jest więcej, widać to w konstrukcji rytmicznej - mi do gustu przypadł chyba najbardziej początek z układem mniej więcej: pa ba bam - linia tekstu - pa ba bam - linia tekstu + wariacje na ten temat
rzecz jasna 'pa ba bam' jest wykonywane na gitarze...
i właśnie z tego powodu cała płyta ma u mnie dużego plusa, bo brakuje mi dobrej gitary na dzisiejszej scenie muzycznej, miło posłuchać zespołu, w którym gitara to podstawowy instrument;
reasumując: piosenka niezła, nie podpasowała mi tak jak 'Boulevard', ale i tak bardzo przyzwoita
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.