jest to klasyczny przykład filmu-na-któy-nie-pójdę
nie ma w sobie niczego, co by mnie mogło zainteresować:
- efekty specjalne? są w 80% filmów, poczekam miesiąc i będzie równie denny film z lepszymi
- muzyka? słyszałem i nie rzuca na kolana...
- gra aktorska? jaka gra aktorska...sorry, może i jestem okrutny, ale w tym filmie nie chodzi o ukazywanie głebi psychologicznych, ale pretekst do feerii efektów specjalnych
- przesłąnie? a jest jakieś? rzecz jasna poza: patrzy we wnętrze istoty, anie na jej powierzchowność, nie bawmy się DNA...baaaaaanały...
jedynie postać reżysera jest ciekawa, ale moim zdaniem on nie stałsię, jak to sugerujesz Wotanie, 'lalką barbie holyłudu', ale zdałsobie sprawę, że żeby kręcić filmy takie, jakie się chce, trzeba czasami nakręcić takie...'coś'
nie każdy ma upór Jarmusha
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.