Moderatorzy: Alganothorn, Avathar
Produkcja dobrych, tanich produktów - ok. Tylko kogo potem(lub nawet teraz) będzie na to stać? Połowa społeczeństwa zastanawia się codziennie jak związać koniec z końcem, dotrwać do dziesiątego. Niewielu przechodzi przez myśl Dodge Charger.
W końcu "Rynek się nie myli". Eliminuje słabszych z chłodną precyzją, nie przejmując się niczym.
MadMill pisze:nawiązanie do socjalizmu, komunizmu
Niestety, konkurencja doskonała rzadko występuje w rzeczywistości, gdyż nie wszystkie założenia leżące u jej podstaw mogą być spełnione (np. idealna przejrzystość rynku), a także ze względu na zachowania przedsiębiorstw, wiążące się ze zjawiskiem monopolizacji rynku.
Chińczyki, czy też raczej firmy wykorzystujące ich siłę roboczą, wymienią złotówki na dolary i rozdadzą między sobą. Kupią sobie za to w Chinach utrzymanie. Chyba że zabraniamy wymiany walutowej...
Cła zostają zniesione, na rynek łatwo wchodzą firmy produkujące taniej. By przetrwać na rynku firma musi zmniejszyć cenę swoich produktów, aż przestanie to być opłacalne. Zwolni część pracowników bądź zmniejszy etaty do 3/4. Firmę może wykupić zachodnia firma lub po prostu się rozwiązać, zostawiając pracowników bez środków do życia. I nie mają za co kupić nawet płaszczy za 100 zł.
W Europie problem z dostępnością stałego internetu internetu, w Afryce problem z dostępnością czystej wody.
MadMill pisze:Cła pokrótce to wymysł kontroli cen, czyli nawiązanie do socjalizmu, komunizmu.
MadMill pisze:Centralizacji gospodarki.
Jasne, złotówki kupi ten, który woli sobie kupić taniej w Polsce niż w innych państwach zachodnich, bo życie u nas jest tanie. Głównie chodzi o turystykę.
Rynek zbytu dla jedzenia znajdzie się bardzo łatwo, więc nie opierajmy swojego rynku wyłącznie na usługach i na prywatnej własności.
Zniesienie podatków niekoniecznie niesie zmniejszenie cen. Np. zmniejszono ostatnio podatek na kosmetyki, ale ceny się nie zmieniły. Kto to zauważył?
Polskie produkty dobrze sobie radzą za granicą dzięki wysokiej jakości produktów. Nie wiem, czy zniesienie ceł nie byłoby dla nich szkodliwe, ze względu na trudną konkurencję.
Przy beznadziejnym polskim centralnym planowaniu kontrola cen nie mogła niczemu służyć. A większość produktów i tak szła do rąk tych, którzy sprawowali władzę i ich znajomych.
cła to tylko jedno z narzędzi polityki handlowej i ich zniesienie wcale nie byłoby tożsame z automatycznym ustanowieniem idealnie wolnego handlu międzynarodowego.
Po trzecie: nie jest też oczywiste, że jeśli produkt kosztuje 120 zł przy 20% cle, to zniesienie cła automatycznie zmniejszy końcową cenę produktu do 100 zł. Owszem, zagraniczne produkty mogą - ale nie muszą - kosztować 100 zł i pociągnąć za sobą obniżkę cen rodzimych wyrobów. Jednakże firmy dążą przede wszystkim do maksymalizacji zysków. Może się więc zdarzyć na przykład tak, że zagraniczna konkurencja, korzystając ze zniesienia ceł, będzie sprzedawać po nawet jeszcze niższych cenach, by osłabić konkurencję lokalną i umocnić swoją pozycję na rynku, aby później powrócić do ceny 'normalnej'. Co więcej, wiadomo jak kształtował się popyt przy owych 120 złotych i sprzedawcy mogą dojść do wniosku, że utrzymanie tej ceny będzie mimo wszystko bardziej opłacalne nawet przy mniejszej ilości sprzedanych sztuk produktu. Koniec końców klient wcale nie musi zyskać.
A szereg rodzimych przedsiębiorstw po prostu niebyłby w stanie się obronić przed zagraniczną konkurencją, dysponującą znacznie silniejszą pozycją na rynku globlanym, lepszym zapleczem technlogoczinym, organizacyjnym, kapitałowym, know-how etc. Dla nich cła ochronne to nierzadko być albo nie być.
Jest jeszcze inna sprawa. Otóż w procesie wytwórczym pojedynczego produktu nierzadko bierze udział cały szereg przedsiębiorstw z rozmaitych krajów z całego świata (globalizacja wszak).
Osobiście uważam, że zniesienie ceł ma sens w przypadku:
a) gospodarek możliwie mocno do siebie zbliżonych pod względem rozwoju,
b) gospodarek w możliwie największym stopniu zdywersyfikowanych,
c) ustanowienia przez kraje znoszące cła pewnych ram prawnych regulujących wszelkie niepożądane zjawiska spowodowane takim otwarciem granic (tworzenie się monopoli, stosowanie dumpingu etc.) i, co równie ważne, rzeczywistego ich przestrzegania.
Hifidelic pisze:Czy cła mogą być przydatne dla Kraju jako całości? Czy służą jedynie zaspokajaniu partykularnych interesów kosztem społeczeństwa?
Jak uważacie?
Hifidelic pisze:Nawet jeśli zły kapitalista nie obniży cen, bo jest monopolistą (specjalnie wybieram skrajny przypadek, choć podkreślam, że jestem wrogiem monopoli tak samo jak regulowania rynku przez państwo), ani nie podwyższy pensji pracownikom, ani nie zatrudni nikogo więcej itp. - to i tak społeczeństwo odnosi korzyść, ponieważ on będzie MUSIAŁ prędzej czy później wpuścić te pieniądze w rynek.
Hididelic pisze:Kolejna kluczowa kwestia. Moim zdaniem, lepiej, żeby tych firm nie było, ponieważ utrzymywanie ich przy życiu oznacza tylko i wyłącznie dopłacanie do nich z pieniędzy podatników. A nikt mi nie wmówi, że korzystne dla mnie jest dopłacanie z moich podatków prywatnej firmie, która produkuje płaszcze.
Hididelic pisze:Jest jeszcze inna sprawa. Otóż w procesie wytwórczym pojedynczego produktu nierzadko bierze udział cały szereg przedsiębiorstw z rozmaitych krajów z całego świata (globalizacja wszak).
Zgadzam się; ale moim zdaniem to korzystne.
Hididelic pisze:Prosiłbym o uzasadnienie punktów a i b.
Ale w rzeczywistości jeśli mój sąsiad się bogaci, nie znaczy to wcale, że i ja staję się bardziej majętny.
I wcale nasz zły kapitalista nie będzie musiał wpuszczać pieniędzy na rynek (akumulacja kapitału się kłania), a może raczej: jeśli wpuści te pieniądze na rynek (bardzo szeroko pojęty) nie znaczy to wcale, że trafią one do innych członków społeczeństwa.
Ostatnio trochę czytałem na ten temat. Przyczyny problemów USA w tej materii biorą się głównie Z BRAKU PODSTAWOWEJ WIEDZY EKONOMICZNEJ amerykanów. Nie potrafią się posłużyć pieniędzmi - nie potrafią właściwie wykorzystać narzędzi finansowych. A pieniądze wbrew pozorom mogą służyć także tym, którzy mają ich bardzo mało (vide historia rozwoju gospodarczego Szkocji).biedni natomiast żyją praktycznie wyłącznie dzięki kredytom
To utrzymywanie przy życiu oznacza zatrudnienie, a co za tym idzie - większą konsumpcję.
No i taki drobiazg, że jednak muszą być one finansowane przez toże państwo, którego mniejszy udział w rynku postulujesz - a to się wzajemnie wyklucza.
Postulat punktu a uzasadniam potrzebą (w moim przekonaniu) uniknięcia kolizji rozmaitych gałęzi gospodarek (tak na poziomie regionalnym, jak i ogólnokrajowym).
Zniesienie ceł między takimi np. USA a, dajmy na to, Zambią skończyłoby się raczej przykro dla tej drugiej gospodarki.
Nie muszę chyba dodawać, że dominacja gospodarcza jednego państwa może poważnie zagrozić suwerenności państwa zdominowanego.
Ekonomia wynika ze społeczeństwa i nie jest bynajmniej (wbrew powszechnemu mniemaniu) w całej swojej rozciągłości uniwersalna dla całego świata.
Hifidelic pisze:Algi: nie zgadzam się, że cła mają ochraniać całą gospodarkę. Podaj przykład cła, które chroni naszą gospodarkę jako całość.
Hifidelic pisze:Możesz np. zobaczyć, czego ten sąsiad potrzebuje - i w zamian za część jego bogactwa zaspokoić jakąś jego potrzebę.
Hifidelic pisze:I wcale nasz zły kapitalista nie będzie musiał wpuszczać pieniędzy na rynek (akumulacja kapitału się kłania), a może raczej: jeśli wpuści te pieniądze na rynek (bardzo szeroko pojęty) nie znaczy to wcale, że trafią one do innych członków społeczeństwa.
A do kogo trafią? Zakładając, że nie będzie czekał z wydaniem ich do końca ludzkości?
Hifidelic pisze:Przyczyny problemów USA w tej materii biorą się głównie Z BRAKU PODSTAWOWEJ WIEDZY EKONOMICZNEJ amerykanów. Nie potrafią się posłużyć pieniędzmi - nie potrafią właściwie wykorzystać narzędzi finansowych. A pieniądze wbrew pozorom mogą służyć także tym, którzy mają ich bardzo mało (vide historia rozwoju gospodarczego Szkocji).
Hifidelic pisze:Utrzymywanie przy życiu niewydajnego przedsiębiorstwa to inaczej zmuszanie inwestorów, aby lokowali swoje pieniądze tam, gdzie produkcja nie jest tak
efektywna, jak w przemysłach których "utrzymywać przy życiu" nie trzeba.
Hifidelic pisze:Hehe, ale to nie dlatego, że USA jest gigantem, a Zambia nie. Moim zdaniem to co napsiałeś Raf, to straszna herezja. Zambia zdycha z kilku powodów: głównie AIDS, oraz jak zauważyłeś - opieranie gospodarki tylko na eksporcie surowców. Tym niemniej właśnie stara się to zmienić podejmując radykalne reformy gospodarcze - m.in. znosząc cła! Tak na marginesie, po sprywatyzowaniu przemysłu miedziowego wydobycie wzrosło prawie dwukrotnie, choć trzeba pamiętać, że nałożyło się na to zwiększone zapotrzebowanie na miedź na rynkach międzynarodowych (na czym skorzystała także Polska). W tej chwili Zambia stara się maksymalnie dywersyfikować swoją gospodarkę, co ma ją uniezależnić od wahań cen miedzi.
Hifidelic pisze:Jednak są takie dziedziny, w których państwo jest wydajniejsze niż prywatny sektor, (np obronność, czy zapewnienie przestrzegania prawa, lub też tworzenie tegoż) i tutaj naturalnie zgadzam się na opodatkowanie mnie.
Hifidelic pisze:Państwo za moje pieniądze dostarcza mi określonych usług (choć wciąż trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie do sektora prywatnego robi to na zasadzie przymusu).
Stefan Bratkowski
Nieco inna historia cywilizacji
Cena: 90,00 zł
ISBN: 83-901815-7-6
Wydawnictwo: Nowoczesność
wiedzy o tych potrzebach, wiedzy o tym, jak je zaspokoić, jak wyprodukować odpowiednie dobro, technologii do jego wyprodukowania (a te niekoniecznie muszą być dostępne nawet pomimo najszczerszych chęci), odpowiednio wykwalifikowanych zasoby ludzkich (rozbudowany system edukacji) i setek podobnych szczegółów.
Do kogo trafią - dobre pytanie, tyle że nie sposób na nie jednoznacznie odpowiedzieć.
Twierdzę przeto, że konieczne (a w każdym razie bardzo wskazane) jest zapewnienie odpowiedniej asekuracji w postaci subsydiów, zamówień rządowych, wszelakiej maści osłon socjalnych czy podobnych zabiegów, które zapewnią czas i środki na przeprofilowanie czy przeorganizowanie siły roboczej oraz struktury lokalnej gospodarki.
Hifidelic napisał:
Jednak są takie dziedziny, w których państwo jest wydajniejsze niż prywatny sektor, (np obronność, czy zapewnienie przestrzegania prawa, lub też tworzenie tegoż) i tutaj naturalnie zgadzam się na opodatkowanie mnie.
Tu nie chodzi o wydajność, tylko o fundamenty państwowości. Jeśli państwo ma w ogóle istnieć i organizować życie społeczeństwa, musi mieć wyłączność na stanowienie reguł nim rządzących i stosowanie przymusu, by ich przestrzeganie wyegzekwować.
Hifidelic pisze:Książka jest super, czyta się ją jednym tchem, jak ktoś lubi grać w Civilization
Hifidelic pisze:Co do technologii, nic nie pojawia się z powietrza. Tworzymy proste narzędzia, aby tworzyć bardziej skomplikowane narzędzia... itd.
Ponieważ jesteśmy w tyle za wieloma innymi krajami, musimy pracować ciężej i bardziej wydajnie, niż ich mieszkańcy, jeśli chcemy skrócić ten dystans.
Hifidelic pisze:Dobrze, niech akumuluje kapitał, niech wpuszcza na giełdy, itp.
Niech trzyma je w bankach. Czy wiecie, że jeśli trzymacie pieniądze w banku, a nie w skarpecie, to te pieniądze pracują dla innych ludzi? Trafiają do nich poprzez kredyty, np. mieszkaniowe. Tylko dlatego, że kapitalista trzyma je w banku! O giełdzie nie wspomnę!
Hifidelic pisze:Kupując obligacje kredytuje nasz deficyt budżetowy (którego obniżenie postuluję nawet za cenę drastycznych cięć, które dotkną przecież także mnie).
Hifidelic pisze:Jeśli wpuści złotówki w obieg międzynarodowy, to co ci ludzie zrobią z tymi złotówkami? Kupią za nie ryż w Chinach? Nawet jeśli kupią za te złotówki dolary, to przecież i tak jesteśmy do przodu!!! Bo dolarami, które sprzedaliśmy, zapłacili nam, ZA PRACĘ KTÓRĄ WYKONALIŚMY ZA GRANICĄ, ALBO ZA TOWARY KTÓRE TAM WYEKSPORTOWALIŚMY!! Przecież to czysty zysk, w ten sposób właśnie ZAGRANICA daje nam pracę.
Efektywność jest wprawdzie szerokim pojęciem, ale generalnie sprowadza się do tego, kto ile pracy (mierzonej np. w liczbie nakrętek) wykonuje w ciągu danej jednostki czasu (tudzież kto większą wartość przez ten czas wypracuje). Wiąże się to bezpośrednio z dostępną technologią - pracownik dysponujący lepszym sprzętem (i, oczywiście, potrafiący go używać) zwykle będzie bardziej efektywny, niż pracownik takim sprzętem nie dysponujący - tu ujawnia się dysproporcja między krajami o różnym stopniu zaawansowania technologicznego. To trochę takie błędne koło.
Cena zależy w dużej mierze od ryzyka, a ryzyko - od sytuacji finansowej kredytobiorców (a ta od sytuacji gospodarczej itp. itd...).
Rozumiem, że o obligacje Skarbu Państwa chodzi. Bo kupując obligacje różnych spółek nie czuję, żebym kredytował nasz deficyt budżetowy.
A co, jeśli wartość dolara w stosunku do złotego spadnie?
Hifidelic pisze:Raczej sprzężenie zwrotne. Im masz wyższą efektywność, tym łatwiej osiągnąć Ci wyższą efektywność.
Hifidelic pisze:FRANCJA I 35 GODZIN.
Hifidelic pisze:Powiem tylko, że dla prywatnego przedsiębiorcy zysk jest nagrodą za ryzykowanie prywatnego kapitału
Hifidelic pisze:Też jesteś za wprowadzeniem wspólnej waluty?
Hifidelic pisze:Bo dolarami, za które sprzedali nasze złotówki płacą nam za pracę, którą wykonaliśmy za granicą, albo za towary które za granicę eksportujemy.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości