W moim przypadku czytanie serii która dopiero wychodzi po prostu nie ma sensu. Mam bardzo słabą pamięć. Jeśli teraz przeczytam "Boga...", to przed premierą drugiego tomu będę musiał go przeczytać jeszcze raz, bo nic nie będę pamiętał. Pewnie, mógłbym tak zrobić, ale w tym momencie czas który przeznaczyłem na powtórną lekturę tej samej książki, mógłbym przeznaczyć na czytanie innej książki. I w tym momencie wybieram czytanie więcej, niż powtarzanie tego samego. W przypadku "Boga..." to już w ogóle jest wesoło, bo chciałbym sobie przed zrobić re-read całej Malazańskiej; czuję, że już do niego dojrzałem. Ale z drugiej strony, jest to takie długie zaangażowanie, że mnie lekko przeraża i odsuwam je w czasie
Z tego samego powodu np. po dziś dzień nie ruszyłem "Kuźni Ciemności" i "Fall of Light" - czekam na WiS. Dlatego z Meekhanem Wegnera zatrzymałem się na drugim tomie opowiadań. Przeczytałem pierwszy po premierze - świetny, rok później wyszedł drugi... a ja musiałem jeszcze raz przeczytać pierwszy. Dlatego teraz już wiem lepiej i czekam, aż Wegner skończy cykl. Jestem cierpliwy, odkładam sobie kolejne tomy na półce, nie uciekną.
I z tych samych powodów w tym roku ruszę z Adą Palmer i Expanse, których wcześniej nie tykałem. Teraz już mogę
I dlatego też trochę czuję opór przed nową trylogią Abercrombiego, bo nie mam ochoty czytać znowu jego poprzednich książek, a czuję, że warto byłoby coś tam z nich wiedzieć, zanim się zabiorę za te nowe. No ale chyba w końcu się przełamię i spróbuję, może nie stracę za wiele. Sęk w tym, że ja lubię rozpoznawać smaczki i nawiązania, samo "mniej więcej nadążam za fabułą" mi nie wystarcza.
Niemniej "Bóg..." kusi, bo to jednak część mojej ulubionej serii, poświęcić mu te 2-3 wieczory, żeby potem zrobić to samo za rok czy dwa, to nie jest jakieś straszne poświęcenie
Więc w tym konkretnym przypadku nie wykluczam, że się skuszę.
: ndz 03.07.2022 14:22
