W kolejnym tomie Sagi Vorkosiganów autorka przybliża nam Ziemię - której stan w dalekiej przyszłości zastanawiał mnie od początku serii. Wroć: przy pierwszych tomach nie byłem w ogóle pewien, czy to uniwersum w którym Ziemia istnieje.
A więc istnieje. I ma się całkiem dobrze, ludziom udało jej się w żaden sposób nie zniszczyć, choć straciła na swoim znaczeniu z racji odległości od szlaków transportowych. Podobała mi się ta semi-utopijna wizja macierzystej planety.
Miles ponownie wpada w sieć szpiegowsko-politycznych intryg, a jego podwójna tożsamość staje się coraz bardziej kłopotliwa. Kulminacja tego wątku - w postaci Marka - jest ciekawym zabiegiem, dającym duże możliwości fabularne na przyszłość. Na plus też dobra postać kapitana Galeniego, której z początku nie lubiłem a na koniec lubiłem bardzo.
Kolejny solidny tom serii. Śladów zmęczenia - czy to ze strony autorki, czy mojej - brak.
4,5/6