historyk pisze:Ale nie w języku polskim - w języku polskim to potworek, czy raczej nowotwór. Nie wiem po co nam tu wyliczasz języki (dyskryminując Aborygenów, Papuasów i Eskimosów), skoro znaczenie tej wyliczanki jest zerowe.
Może wyliczam je dlatego, że podobnie jak polski kształtowały się pod wpływem greki i łaciny? I wzajemnie na siebie oddziaływały i nadal oddziałują? Aborygenów, Papuasów i Eskimosów, których języki rozwijały się w izolacji raczej to nie dotyczyło, a przynajmniej przez większą część ich istnienia.
Dla mnie potworek językowy to np. nazwa firmy Mięs-Trans. Tymczasem protagonista jest kulturalnym słowem greckiego pochodzenia. Nowe znaczenia wyrazów nie są niczym nowym w języku.
historyk pisze: A to, że błędnie pojawiał się wcześniej - sporadycznie - nie ma znaczenia.
Ma znaczenie, jeśli pojawiał się w pracach literaturoznawczych.
1. Protagonista jako bohater nie pochodzi z recenzji gier komputerowych
2. Lévi Strauss i Propp są kluczowymi postaciami dla badań nad literaturą (w tym także nad bohaterem utworu narracyjnego) . Raczej nie tłumaczyły ich dzieł przypadkowe osoby, zaś do ich dokonań odnosiły się pokolenia naukowców
3. Protagonista jako główny bohater nie jest zatem angielską kalką z przełomu wieków, ale prawdopodobnie wszedł do polszczyzny poprzez rosyjski i/lub francuski. Recki gier pod wpływem angielskiego tylko wydobyły go z niszy.
historyk pisze:Błąd polegający na idiotycznym zastępowaniu mieć przez posiadać w przypadku nieludzi (np. książka posiada okładkę) pojawia się co najmniej od XIX wieku i nadal jest błędem.
O znaczeniu "posiadać" spieraliśmy się ongiś w innym miejscu Internetów.
Nieludzie też mogą posiadać: elfy, kosmici, smoki, bogowie itd.
Posiadać mogą również antropomorfizowane zwierzęta np. sroka-złodziejka może posiadać kolekcję błyskotek, a lis-przechera może nawet posiadać wspaniałą (czytaj cenną) kitę, którą nosi z dumą.
Jest to jednak temat na osobną dyskusję.
historyk pisze: Niestety, wśród humanistów też nie brak ludzi używających pseudomądrych słówek, żeby dodać sobie powagi. A język w pracach literaturoznawczych robi się coraz bardziej koszmarny.
Być może, niemniej "protagonista" jest w tych pracach akceptowany, co oznacza, że mało kogo razi i zwyczajnie się przyjął.
historyk pisze: Kolejny śmieć w polszczyźnie rodem z angielskiego. A w zależności od znaczenia, mamy polskie słowa, np. kwerenda
Och. Ryserzczu (powinno być riserczu ???
użyłem świadomie i lekko prowokacyjnie. Kwerenda raczej kojarzy się z bibliotekarzem, archiwistą albo nomen omen historykiem. Prosty internauta sobie zwyczajnie surfuje