autor: RaF » śr 05.02.2003 23:58
Sam udowadniałem na maturze, że fenomen fantasy w głównej mierze spowodowany jest zjawiskiem eskapizmu, czyli ucieczki od realności do wyobraźni. Czyli Ameryki nie odkryłem, bo wielu było przede mną i wielu będzie po mnie. Problem leży jednak w tym, czy ta ucieczka naprawdę zagraża temu porządkowi świata, do którego pan profesor (z tytułu naukowego wnoszę, iż człowiek powyżej pięćdziesiątki) zdążył przywyknąć i który chce utrzymać. Zastanawia mnie też to, czy pan profesor istotnie wniknął w te, jego zdaniem, zidiociałe fantasy, że wypowiada się o całym gatunku, który, nie muszę chyba wam tego mówić, jest bardzo obszerny i bardzo różnorodny. Fakt, że zdominowany jest przez grafomanów w rodzaju R. A. Salvatore'a czy nieodżałowanego Philipa Athansa, lecz nie znaczy to jeszcze, że nie istnieją takie osobistości, jak Ursula LeGuin (chociaż i jej zdarzały się poważne wpadki) czy śp. Roger Zelazny. Fakt, ograniczanie się wyłącznie do fantasy - czy fantastyki - jest ograniczaniem swojego intelektu i horyzontów. Fakt, że wymagająca myślenia sztuka jest znakomitym treningiem umysłu i otwiera szerzej oczy na świat. Ale profesor (widać, że historyk, a nie literaturoznawca) zdaje się nie dostrzegać jednej, a zasadniczej cechy fantasy, która jest gatunkiem z natury rozrywkowym. Już to mówiłem wielokrotnie, ale powiem jeszcze raz: wątpię, czy komuś, kto wraca późno z pracy/szkoły, zmęczony całodziennym wysiłkiem umysłowym, zechce się relaksować przy grubych tomach wywodów filozoficznych Poppera czy przedzierać przez gąszcz dat i faktów książki historycznej. Owszem, o tych rzeczach również należy pamiętać, należy poznawać świat, rzeczywistość, należy myśleć i tworzyć - na wszystko jest czas. Wszystko dla ludzi, jak to się mówi. Także fantasy.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks