Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Wszystkie tematy traktujące o literaturze w bardziej ogólnym rozumieniu

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » wt 23.05.2023 12:21

Cryoburn - Lois McMaster Bujold

Ostatni tom serii z Milesem w roli głównej (co nie oznacza, że ostatni w ogóle). Szczerze mówiąc, oczekiwałem większych fajerwerków. A "Cryoburn" to po prostu kolejna opowieść o Milesie, z intrygą która równie dobrze mogłaby służyć jako któryś ze środkowych tomów serii. Ot, kolejne tarapaty, spisek do rozwikłania, życia do uratowania... bądź poprawienia :) Chyba po prostu za wiele sobie obiecywałem po "ostatnim" tomie. Niczym specjalnym się on nie wyróżnia z Vorko-tłumu. Co z drugiej strony, nie oznacza, że jest zły.

Na uwagę zasługuje mocna końcówka - dosłownie: ostatnich kilka stron :D , które wywracają niektóre rzeczy do góry nogami (nie chcę spoilerować, więc tak ogólnikowo). Nie jest to jednocześnie cliffhanger; końcówka ta stanowi za to dobry punkt wyjścia dla kolejnej - tym razem już naprawdę ostatniej - powieści. Wiem, bełkotliwy akapit mi wyszedł, ale konkretniej się nie da :D

4/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » wt 23.05.2023 14:16

Jako że powoli kończę wydane po polsku części i czekają mnie koszty, możesz coś polecić/odradzić z dalszych części? Na pewno wezmę "Memory" i omnibus "Miles in Love", pytanie co jeszcze jest "must read" a co można spokojnie odpuścić bez dziur w spójności? "Diplomanic Immunity"? "Flowers of Vashnoi"?
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » wt 23.05.2023 15:16

Jeśli naprawdę chcesz coś pominąć, to chyba "Diplomatic Immunity" jest taką pozycją. Nie dzieje się nam nic specjalnie ważnego, ot, przygoda Milesa. "Captain Vorpatril's Alliance" jest bardzo fajne i poczytałbym dla samej przyjemności. "The Flowers of Vashnoi" to opowiadanie, pomijalne. "Cryoburn" już trzeba przeczytać. "Gentleman Jole and the Red Queen" - jestem w trakcie, więc jeszcze do końca nie wiem, ale wydaje mi się, że warto jako taką codę dla całej sagi.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » czw 25.05.2023 9:45

Kot niebieski - Martyna Bunda

W czternastym wieku, w miejscu które później stało się Kartuzami, pewien mnich zakłada klasztor. W powieści śledzimy przez wieki dzieje tego miejsca. Kolejne postacie, kolejne historie, radości i dramaty, życie codzienne i nadzwyczajne wydarzenia, intrygujące, charyzmatyczne postacie.

Charakter powieści to typowy realizm magiczny, który tutaj określiłbym jako realizm magiczno-metafizyczny. Autorka miesza dowolnie wątki świata materialnego i świata duchowych idei, później również nieoznaczoność dualizmu korpuskularno-falowego próbuje wtłoczyć w ów magiczny konstrukt. Co swoją drogą, czyni z Kota niebieskiego rodzaj historii alternatywnej, ponieważ postacie które rozważają taką konstrukcję świata żyją o wiele wcześniej niż to się w rzeczywistości wydarzyło.

W powieści można dopatrywać się kilku wad.
Pierwsza, najistotniejsza, to utrata rozmachu gdzieś po drodze. Początkowo autorka buduje konstrukcję bardzo "pełną", nie spieszy się, wszystkiemu co trzeba poświęca odpowiednią ilość uwagi. Niestety z biegiem stron rzeczy ulegają uproszczeniu, przyspieszeniu. Szkoda.
Dwa. Pod względem warsztatowym powieść jest zupełnie niezła jednak sprawia wrażenie jakby brakło ostatniego szlifu. Tu i tam trafiają się drobne zgrzyty psujące urodę całości. I styl, choć zasadniczo poprawny, nie zrobił na mnie wybitnego wrażenia. Brakło flow, jakieś iskry.
Trzy. Brak klamry i jakiegoś celu. Przeczytałem fajne historie ale nie mam pojęcia do czego autorka zmierzała. Być może do niczego. Można tu odnaleźć sporo rozmaitych myśli ale brak w tym koherencji. Jakąś wspólną osią niby są te niebieskie koty, które pałętają się po stronicach w te i we wte. Są ewidentnie symboliczne i powinny nieść jakąś treść, moim zdaniem mocno istotną dla całości, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia co miałyby symbolizować. W zasadzie można się dopatrywać w nich wszystkiego. Czyli niczego.

Podsumowując, "Kot niebieski" to dzieło interesujące, któremu warto poświecić czas, niemniej brak mu dopracowania i jakiegoś rodzaju duszy by stało się pozycją wyjątkową.
7/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » wt 30.05.2023 9:06

Gentleman Jole and the Red Queen - Lois McMaster Bujold

I to tyle. Koniec, więcej nie ma i raczej nie będzie. Saga Vorkosiganów zajęła mi łącznie cztery miesiące. Było warto. Ale podsumowanie za chwilę. Najpierw kilka słów o samej książce.

Było dobrze, a nawet bardzo. Choć z zastrzeżeniem, że uważam, że odbiór tej książki może się mocno różnić, mi po prostu podszedł sposób w jaki Bujold opowiedziała tę historię. To bardzo spokojna książka. Wyciszona, skoncentrowana na postaciach, nie na fabule. Nie ma tu żadnego dynamicznego głównego wątku, z którego słynęły tomy z Milesem. Zadnych kryminalnych spraw, żadnych ciężkich politycznych intryg. Zadnego ratowania świata, Barrayaru, cesarza, rodziny, ani nawet samego siebie. Po prostu Cordelia odnajdująca się w nowej rzeczywistości, pomimo 76 lat na liczniku niezgadzająca czuć się staro :) (w końcu to Betanka - jest dopiero gdzieś w połowie swojego naturalnego życia!).
Od niej zaczęła się ta saga i miłym spięciem klamrą jest powrót do niej na sam koniec. To bardzo udany zabieg. Miles tu jest, ale jako postać drugoplanowa i widziana oczami matki (oraz tytułowego Jole'a, czyli admirała floty stacjonującej na Sergyarze).
Widzimy jak losy głównych bohaterów ułożyły się w roku +42. O niektórych tylko słyszymy. To cenię w Bujold - pamięta o swoich postaciach, dba o to, żeby co jakiś czas choćby o nich wspomnieć.

"Gentleman Jole and the Red Queen" od początku do końca ma w sobie posmak epilogu; czuję że saga Vorkosiganów doszła do naturalnego końca. Czy będzie w niej coś jeszcze? Wątpię. I nie musi być. Ta książka dała mi domknięcie którego potrzebowałem. Te postacie dalej tam są i można sobie wyobrażać jak będą się toczyć ich dalsze losy. I to mi wystarczy. Ostatnie strony są pięknym pożegnaniem z tymi bohaterami i światem.
Plus, Bujold jest już po siedemdziesiątce, a od pięciu lat nie wydała nic nowego w tym świecie. Stąd szanse na nowe pozycje oceniam na niewielkie; może co najwyżej dostaniemy jeszcze jakieś opowiadanko jak "The Flowers of Vashnoi". Ale główny ciąg fabularny uważam za zamknięty.

Książkę oceniam na 5/6. To bardzo dobra pozycja, jedna z lepszych w serii. Obok "Lustrzanego tańca" i "Barrayaru" chyba najlepsza.

Na koniec kilka słów podsumowania: bardzo się cieszę, że się zabrałem za Sagę Vorkosiganów. To dobra rzecz. Długa seria, którą można czytać bez zażenowania, bez znaczących spadków formy. To ważne i rzadkie. To zróżnicowana saga, oferująca czasem porywającą fabułę, czasem przyjemne wyciszenie i spojrzenie na losy bohaterów w spokojniejszych czasach. Chyba nawet te tomy w których akcja zwalniała podobały mi się najbardziej. Skoro o bohaterach mowa, to są oni dobrze skonstruowani, mają potrzebną głębię, czytelnika obchodzą ich losy. Teraz, po zakończeniu, przykro mi że nie dowiem się już nic więcej o losach Milesa, Ivana, Gregora, mojego ulubieńca - Duva Galeniego, sióstr Koudelka, Marka... i tak dalej.
Bujold eksperymentuje z gatunkami, nigdy nie katując jednego do znudzenia. Mamy na przestrzeni sagi sporo wojennych opowieści, politycznych intryg, zagadek kryminalnych, wątków mocno sajfajowych, jak i lżejszych, humorystycznych czy romansowych. Świat który stworzyła jest żywy, zróżnicowany i interesujący. Mógłbym o nim czytać dużo więcej niż te 16 książek i kilka opowiadań. Polecam.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » wt 13.06.2023 14:20

Koncert nieskończoności / Wężomag - Greg Bear

Do lektury tych książek zachęciła mnie entuzjastyczna opinia Janusza, którą gdzieś tu zamieścił. Było warto. Są to książki mocno oryginalne w podejściu do kreacji świata (sztuka jako swego rodzaju nośnik dla magii - ciekawe!). Coś interesującego dla czytelnika szukającego nieszablonowego fantasy. Z początku się na to nie zanosiło. Tzn. wróć - sam początek był świetny, klimatyczny, ale potem po pewnym wydarzeniu obawiałem się, że idziemy w sztampę (szkolenie młodego wybrańca). Na szczęście to był tylko etap, po którym Bear interesująco zawikłał intrygę.

Oba tomy to właściwie jedna całość, zresztą wyczytałem że taki właśnie był zamiar autora - jedna powieść w dwóch tomach, czy jakoś tak. I to czuć, w pierwszym - chociaż mającym dość zamknięte zakończenie - umieszczono kilka fabularnych haczyków, które swoje rozwiązanie znajdują dopiero w drugim. Fabuła w "Wężomagu" robi się znacznie bardziej epicka, niż bym się spodziewał. Wszystko to, zręcznie unikając utartych szablonów.

Rzecz godna polecenia. I warta ponownego wydania na naszym rynku, jako że czas od pierwszego i jedynego wydania liczymy już w dekadach... :|
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » pt 16.06.2023 8:47

The Last Shadow - Orson Scott Card

Doszedłem do wniosku, że nie ma co czekać na polskie wydanie, bo skoro minęły już prawie 2 lata od premiery a Prószyński ani się nie zająknął o tej książce, to już pewnie nie będzie. Zresztą tak samo cisza w temacie "The Hive" i "Children of the Fleet", ale o ile bez tych książek jakoś się obędę (szkoda trochę "The Hive", bo to drugi tom trylogii...), to "The Last Shadow" jest zakończeniem zarówno sagi Endera jak i sagi Groszka. Trochę słabo, że ostatniej książki nie doczekamy się na naszym rynku. Słabo, Prószyński, słabo!

Niestety, książka też jest słaba. Odnoszę wrażenie, że lepiej by mi weszła gdybym ją czytał bezpośrednio po sadze Endera, tą o Groszku mając w miarę świeżo w pamięci. Tymczasem minęło wiele lat odkąd je czytałem i to było czuć. Pamiętam, że późniejsze tomy Endera, te na Lusitanii, dość mocno mi się nie podobały, nużyły, nie podobał mi się kierunek w którym Card poprowadził fabułę. Groszek był fajny dopóki dział się na Ziemi; "Ucieczka Cienia" była słabsza, ale jeszcze znośna. Niestety, wytyczyła kurs którym Card podążył w The Last Shadow (a który nie był dobry), a dodać do tego kontynuację nudnej Lusitanii...

Tl;DR: mamy połączenie kiepskiego wątku z kiepskim wątkiem. Efektem jest kiepska książka :D

Dalej będzie trochę spoilerowo.

Dużym problemem tej książki są postacie. Albo są odpychające (wnuki Groszka), albo są nieciekawe (Miro), albo są... ech. Peter Wiggin II i ta jego żona Japonka(?) w ciele Valentine II - cóż za dziwaczny pomysł. Pamiętam, że w "Dzieciach umysłu" Card popłynął z jakimiś konceptami aiua (coś a la dusza), przenoszenia się do jakiegoś Poza, rekonstruowania dawno zmarłych ciał (Peter) albo i takich które żyją (Valentine), coś tam coś tam... straszny bełkot. Peter Wiggin II nie jest Peterem, jest jakimś konstruktem przywleczonym przez Endera z innej płaszczyzny egzystencji(?) z DNA Petera, ale z aiua Endera, więc jest w nim trochę Petera i trochę Endera. Serio xD I o takich postaciach musiałem czytać. Sami chyba widzicie.
Z postaci tylko Jane w miarę się broniła.

Fabularnie książka faktycznie zgrabnie łączy wątki sag Groszka i Endera, dając każdej z nich w miarę satysfakcjonujące zakończenie. Ale tylko tyle dobrego mogę o niej powiedzieć. Poza tym jest nudno, książka - mimo że niezbyt gruba - się dłuży i gdyby nie to, że to ostatni tom długiej serii, to bym ją gdzieś przed połową rzucił w cholerę.

Enderverse odeszło w nienajlepszym stylu.

2/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pt 16.06.2023 9:02

Kreta: Podbój i opór - Antony Beevor

Pozycja ta obejmuje swą treścią całą drugowojenną historię Krety. Opis inwazji niemieckiej to mniej niż połowa objętości tomu. Co się naturalnie chwali. Zaczynamy od przedstawienia ataku wojsk włoskich, a potem również niemieckich, na kontynentalną Grecję, a to wszystko w szerszym kontekście zbliżającej się realizacji planu Barbarossa. Potem mamy obszerny opis walk o Kretę a następnie, niewiele skromniejszy, czasów oporu partyzanckiego. Pozycję zamyka zestaw rozmaitych dodatków, indeksów i bibliografia.

Praca niewątpliwie jest dziełem wartościowym ze względu na zasięg czasowy i monograficzne skupienie. Nie przesadzając z objętością, nieźle przybliża temat czytelnikowi który niewiele wie o tych wydarzeniach. Niemniej, dzieło to nie jest pozbawione wad:
- mocno irytował mnie przesyt w ilości rozmaitych anegdotek, które owszem, w pewnym stopniu, uatrakcyjniają narrację czyniąc z suchych nazwisk ludzi bardziej realnych i w bardziej naturalny sposób przybliżając ówczesną rzeczywistość. Nie mam zastrzeżeń co do samej koncepcji, chodzi mi o przesadę w temacie. Zdarza się, że ów przesyt zakłóca odbiór wytrącając czytelnika z głównego wątku albo anegdoty te w żaden sposób nie są ani ciekawe, ani wyjątkowe albo zupełnie z czapy - powiązanie ich z opisywaną historią jest bardzo silnie naciągane.
- drugie rozczarowanie to sposób przedstawienia greckiej partyzantki. Z jednej strony wyczuwamy, że to były bardzo prężnie działające struktury, jednak z drugiej, patrząc przez pryzmat narracji autora, wydaje się jakby to były dzieci we mgle prowadzone za rączkę przez agentów brytyjskiej wspólnoty narodów. Beevor opisuje, właściwie wyłącznie, wydarzenia w których brali udział Anglicy, Nowozelandczycy, itp., całkowicie pomijając, lub wzmiankując jednym zdaniem, działania oddziałów, w których tych agentów nie było.
- rozczarowuje, biorąc pod uwagę zakres czasowy, wyjątkowo skromna liczba zdjęć, na dodatek sprawiająca wrażenie kompletnej przypadkowości.
- bardzo często brakowało mi również mapek sytuacyjnych, bez których zrozumienie części wydarzeń była mocno utrudniona. Nieustannie byłem zmuszony do odpalania map google, dzięki ci o nowoczesna technologio za twe cenne dary.
- no i na koniec, tym razem to wada niezależna od autora, niespecjalny poziom tłumaczenia/redakcji, rzuciło mi się to w oczy szczególnie w przypadku nomenklatury wojskowej. Zdarzają się wpadki w rodzaju np. pojazdu przeciwpancernego gdzie powinien być pojazd opancerzony.

Co do prywatnych zysków to oprócz samego poznania owych wydarzeń, tom potwierdził moją ocenę oficerskiego szczebla armii brytyjskiego Commonwealthu. Były to struktury wyjątkowo kiepskiej jakości, których architektura skutkowała np. umieszczaniem na piedestale idiotów w rodzaju Bernarda Montgomery'ego. Bitwy o Kretę Niemcy nie mieli prawa wygrać, a jednak wygrali. Nie dlatego, że ich wojska były wyjątkowe - cała operacja była bardzo słabo przygotowana - a dlatego, że strona aliancka dopuściła się masy zaniedbań, była fatalnie zorganizowana, a dowodzący byli ludźmi nie nadającymi się na swe stanowiska - często zachowawczy, bez inicjatywy, nie rozumiejący pola bitwy, nie potrafiący korzystać z dostępnych zasobów. Jako przykład dajmy brygadiera Jamesa Hargesta. Raz, że kompletnie, podobnie jak głównodowodzący Freyberg, nie rozumiał znaczenia lotnictwa i ważkości kreteńskich lotnisk. Dwa, co jest całkowicie kuriozalne, gdy już Niemcy uzyskali dostęp do części jednego z lotnisk i zaczęły lądować transportowe Junkersy z zaopatrzeniem i uzupełnieniami, uważał, że przeciwnik jest pokonany i używa tych samolotów do ewakuacji oddziałów, jednocześnie zaś myślał o wycofaniu się z zajmowanych pozycji bo obawiał się okrążenia przez wrogie oddziały.

Sumując, "Kreta: Podbój i opór", choć jest pozycją nie pozbawioną wad, wciąż warta jest lektury.
6,5/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 26.06.2023 7:22

Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc - Maciej Brencz

Reportaż z Wysp Owczych. Doskonale napisany, kompleksowo, ze znawstwem, wyraźnym zaangażowaniem autora w materię i kulturę tematu. To nie jest wycieczka z plecakiem i zapis doraźnych odczuć. Patrzymy tu na Farery z bardzo wielu perspektyw, autor oprócz obserwacji z bliskiego dystansu prezentuje nam ogromną, pogłębioną wiedzę na temat historii, kultury, realiów politycznych, gospodarczych, społecznych, geograficznych, biologicznych i co tam jeszcze chcecie. Nie zdarzyło mi się czytać reportażu "z dalekich krajów" cechującego się takim zaangażowaniem w badaną materię, taką kompleksowością.

Warsztatowo rzecz bez zarzutu. Informacje są świetnie posortowane, uporządkowane, a jednocześnie precyzyjnie buduję wspólny obraz. Poszczególne rozdziały ogniskują się na konkretnych aspektach, problemach jednocześnie łącząc się z innymi. Narracja wciągająca, konkretna, bez zbędnego pitolenia, ale nie idąca na skróty. Ciężko się oderwać. Do tego masa zdjęć.

Najlepszy reportaż tego typu jaki czytałem.
10/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » pn 26.06.2023 8:58

A pamiętasz, gdy Remigiusz Mróz udawał Farera?
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 26.06.2023 10:17

Nie, ale ja z Remkiem mam naprawdę niewiele wspomnień.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » pn 26.06.2023 10:47

I słusznie. W każdym razie wziął sobie na "pseudonim" bardzo specyficzne farerskie nazwisko i udawał przez jakiś czas (chyba dwa tomy z trzech), że jest znającym polski pisarzem z Wysp Owczych. Dość śliska sprawa.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » pn 26.06.2023 13:25

Fidel-F2 pisze:Nie, ale ja z Remkiem mam naprawdę niewiele wspomnień.


Nie wiesz, co tracisz. Ta jego space opera dała mi wiele radości, choć niekoniecznie takiej, jak chciałby autor.

Poza tym pierwsze trzy tomy Forsta były OK, dla równowagi czwartego nie byłem w stanie dokończyć.
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 26.06.2023 16:58

Nadgryzłem Parabellum, dali mi kiedyś bez pytania czy chcę, i było to kaszaniaste. Dałem spokój po 100 stronach. Nie przypominam sobie bym coś jeszcze próbował.

Nie mam pojęcia kto to Frost.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » wt 27.06.2023 10:21

Fidel-F2 pisze:Nadgryzłem Parabellum, dali mi kiedyś bez pytania czy chcę, i było to kaszaniaste. Dałem spokój po 100 stronach. Nie przypominam sobie bym coś jeszcze próbował.

Nie mam pojęcia kto to Frost.


Ojezu, zacząłem ci pisać resume, ale nie warto jednak. Tak naprawdę to już Remigiusza nie czytam, stwierdziłem że szkoda czasu :mrgreen:

Chór zapomnianych głosów to rzecz jedyna w swoim rodzaju, serio. Do czytania nie namawiam, była na LC recenzja Janusza, ładnie zbierająca wszystkie bzdurki, fabularne, logiczne i naukowe, niestety nie ma już, bo się wyniósł i zabrał zabawki :(
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Janusz S. » śr 28.06.2023 13:51

Shedao Shai pisze:Koncert nieskończoności / Wężomag - Greg Bear

Do lektury tych książek zachęciła mnie entuzjastyczna opinia Janusza, którą gdzieś tu zamieścił. Było warto. Są to książki mocno oryginalne w podejściu do kreacji świata (sztuka jako swego rodzaju nośnik dla magii - ciekawe!). Coś interesującego dla czytelnika szukającego nieszablonowego fantasy. Z początku się na to nie zanosiło. Tzn. wróć - sam początek był świetny, klimatyczny, ale potem po pewnym wydarzeniu obawiałem się, że idziemy w sztampę (szkolenie młodego wybrańca). Na szczęście to był tylko etap, po którym Bear interesująco zawikłał intrygę.

Oba tomy to właściwie jedna całość, zresztą wyczytałem że taki właśnie był zamiar autora - jedna powieść w dwóch tomach, czy jakoś tak. I to czuć, w pierwszym - chociaż mającym dość zamknięte zakończenie - umieszczono kilka fabularnych haczyków, które swoje rozwiązanie znajdują dopiero w drugim. Fabuła w "Wężomagu" robi się znacznie bardziej epicka, niż bym się spodziewał. Wszystko to, zręcznie unikając utartych szablonów.

Rzecz godna polecenia. I warta ponownego wydania na naszym rynku, jako że czas od pierwszego i jedynego wydania liczymy już w dekadach... :|

Umknął mi ten post. Kolejny przyczynek do dyskusji o gustach i, jak to ujął @AM, "strefach erogennych" :wink:
Cieszę się, że Ci się podobało. Koncert nieskończoności po dziś dzień wywołuje u mnie stale ten sam efekt - ile razy nieopatrznie zajrzę do tej książki, kończy się to tym, że czytam całą do końca. Mam w domu dwa rozpadające się już egzemplarze i jeden przyzwoity, ale bardzo bym sie ucieszył, gdyby ktokolwiek to wznowił. Szanse sa jednak mizerne.

asymon pisze:Chór zapomnianych głosów to rzecz jedyna w swoim rodzaju, serio. Do czytania nie namawiam, była na LC recenzja Janusza, ładnie zbierająca wszystkie bzdurki, fabularne, logiczne i naukowe, niestety nie ma już, bo się wyniósł i zabrał zabawki :(


Skopiowałem tę opinię z LC na nakanapie.pl. LC mnie wykończyło gówniano-marketingowym apgrejdem strony.
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć. G. Orwell
Awatar użytkownika
Janusz S.
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5867
Rejestracja: pn 18.03.2013 19:15
Lokalizacja: Sośnicowice / Kraków

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Janusz S. » pn 24.07.2023 13:27

Skończyłem Olśnienie" P. Andersona i chyba wreszcie dojrzałem do zakończenia znajomości z Wehikułem czasu.
Fajny pomysł, potraktowany powierzchownie i mało wiarygodnie a jako czynnik dobijający idiotyczna okładka bez związku z treścią
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć. G. Orwell
Awatar użytkownika
Janusz S.
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5867
Rejestracja: pn 18.03.2013 19:15
Lokalizacja: Sośnicowice / Kraków

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shadowmage » pn 24.07.2023 14:03

Co do okładki, to zakładam (nie czytałem książki, tylko opis), że to taka metafora - skoro wszystko nagle zrobiło się superinteligentne, to i jakiś gad czy inny struś nagle kostkę Rubika ogarnia :)
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » pn 24.07.2023 19:50

No ja wolę, jak okładka jest nieoczywista i autor się wysili. I na okładce książki o tytule "Mroczne widmo" umieści coś więcej niż mroczne widmo.

Ale te kurze nóżki to u mnie poziom szczura z transplantowanym orzechem włoskim.
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Janusz S. » pn 24.07.2023 23:04

Shadowmage pisze:Co do okładki, to zakładam (nie czytałem książki, tylko opis), że to taka metafora - skoro wszystko nagle zrobiło się superinteligentne, to i jakiś gad czy inny struś nagle kostkę Rubika ogarnia :)

Metafora też mogłaby mieć minimalny chociaż związek z treścią. Niestety kury w tej książce dalej zajmowały się znoszeniem jaj w zagrodzie a w czasach, w których dzieje się akcja o kostkach Rubika jeszcze nie słyszeli.
asymon pisze:Ale te kurze nóżki to u mnie poziom szczura z transplantowanym orzechem włoskim.

Chyba ciut gorzej :mrgreen:
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć. G. Orwell
Awatar użytkownika
Janusz S.
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5867
Rejestracja: pn 18.03.2013 19:15
Lokalizacja: Sośnicowice / Kraków

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » wt 25.07.2023 11:23

Między planetami & Daleki patrol - Robert A. Heinlein

W początkowym etapie swojej twórczości Heinlein stworzył tuzin młodzieżówek dla wydawnictwa Scribner's. Spośród nich tylko trzy wyszły w Polsce: "Między planetami", "Daleki patrol" oraz "Wkładaj kombinezon i w drogę". Na razie przeczytałem pierwsze dwie.

Są to klasyczne przygodówki w kosmosie. Książki o wchodzących w dorosłość młodzieńcach, szukających swojej roli w życiu i nawigujących pośród niesprzyjających im sytuacji. W przypadku "Między planetami" jest to wojna międzyplanetarna, a w przypadku "Dalekiego patrolu" - nowy ojczym, typowy patus, którego pojawienie się wywraca do góry nogami życie protagonisty i zmusza do opuszczenia domu rodzinnego.

Obie książki czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem; Heinlein przemyca tu trochę swoich przemyśleń, ale przede wszystkim mają to być lekkie czytadła - i to wychodzi. Są to więc książki lżejsze niż jego najbardziej znane klasyki. Żadna wielka literatura, ale dla kogoś poszukującego klasycznego przygodowego sajfaja - w sam raz. Dobrze napisane książki z dającymi się lubić bohaterami. Niekoniecznie coś, co trzebaby wznawiać na naszym rynku, chyba że w kilkutomowej serii omnibusów "Młodzieżówki Heinleina" zawierającej rzeczy dotychczas niewydane. Tylko kto by to kupił :)

4/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pt 28.07.2023 8:46

Burza słoneczna - Stephen Baxter, Arthur C. Clarke

Drugi tom Odysei czasu. To w zasadzie odrębna fabuła, jednak silnie powiązana konstrukcją rzeczywistości, założeniami intrygi i pewnym wynikaniem.

Okazuje się, że nienaturalne anomalie w jądrze Słońca doprowadzą za kilka lat do potężnej burzy słonecznej, której natężenie doprowadzi do całkowitego zniszczenia życia na Ziemi oraz bardzo mocno zmieni jej oblicze. W momencie odkrycia tego zjawiska ludzie mają kilka lat na znalezienie rozwiązania.

Baxter specjalizuje się w fantastyce mocno naukowej i Burza słoneczna to powieść bardzo, bardzo hard SF. Jeśli ktoś lubi naukowe teoretyzowanie, akademickie dysputy na temat fizyki wszechświata i technologiczne kruczki, a jednocześnie zgadza się na to by postacie i akcja pełniły rolę służebną, to jest to książka dla niego. W przeciwnym wypadku lektura będzie nużyć.

Całość czytało mi się bardzo dobrze za wyjątkiem końcówki, niestosownie słitaśnej.

O ile tom pierwszy szacowałby na 50:50 dla autorów, tak tutaj wpływ Clarke'a jest wyraźnie słabszy.
8/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » wt 08.08.2023 7:41

Genesis. Olśnienie - Poul Anderson

Genesis
Ludzie poddają swe umysły digitalizacji i osiągają status istoty na poły boskiej. Sednem powieści są chyba (chyba, bo nie jestem przekonany czy do końca rozgryzłem zamiary autora) rozważania o sensie istnienia, motywacjach, etyce, ciążących obowiązkach, wzajemnych stosunkach, itp. istot białkowych i cyfrowych. Szczególnie w kontekście potencjalnie nieskończonego trwania tych drugich.

Fabularnie rzecz jest rwana, skład się z kilku elementów, sporo tu gadania, w konstrukcji świata jest jakaś wizja, dość koherentna, postacie raczej przekonujące.

Nie jest to zła powieść, ale nie zrobiła jakiegoś wyjątkowego wrażenia, nie niesie niczego specjalnie odkrywczego. Ot kolejny głos w temacie, poprawnie wykonany. I tyle.
6/10

Olśnienie
Nie wiedzieć czemu, wszystkie istoty na Ziemi, w niepohamowany i gwałtowny sposób rozwijają swoją inteligencję. Niesie to rozmaite konsekwencje, które autor próbuje przedstawić i zanalizować. Niestety, pomysł to najlepsza część tej powieści. Wykonanie kuleje w rozmaity sposób na różnych płaszczyznach. Przede wszystkim, napisana w latach 50-tych, dziś mocno trąci myszką w aspekcie obyczajowości, relacji społecznych, stereotypowego widzenia płci, pensjonarską narracją, itp. Choć czytelnik jest świadomy tej sytuacji, to wciąż obciąża ona odbiór. Poza tym, rozmaite aspekty logiczne założonej sytuacji są przez autora rozwinięte niemrawo, niezbyt sensownie, infantylnie. Ogólnie rzecz biorąc, nie bardzo się to wszystko trzyma kupy.

Fabularnie mamy kilka odrębnych ciągów, które raczej składają się z dość luźnych scenek/obrazków, mających ukazywać zamysł autora niż będących koherentną intrygą dążącą do opowiedzenia zamkniętej historii. Początkowo rzecz jest obiecująca, rozwija się jednak słabo by zakończyć fatalnie. Wyłażą przy okazji robotniczo-rewolucyjne zapędy autora, idealistyczne, słabo przemyślane.

Ewidentnie średnia ramotka będąca dziś niczym więcej jak historyczną ciekawostką drugiej rangi.
3/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Kroniki mroku Kel Kade

Postautor: Janusz S. » śr 09.08.2023 13:47

Masochistycznie przeczytałem "Królestwo obłędu" Kel Kade, drugi tom "Kronik mroku". Potworne, wtórne nudy nie do wytrzymania z minimalnym zagęszczeniem akcji na końcu.
Po lekturze wystawiłem wszystkie cztery dotychczas wydane tomy na olx i szczęśliwie już sprzedałem.
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć. G. Orwell
Awatar użytkownika
Janusz S.
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5867
Rejestracja: pn 18.03.2013 19:15
Lokalizacja: Sośnicowice / Kraków

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » pt 11.08.2023 12:13

Jeszcze o Sadze Vorkosiganów/Vorkosigana, bo w sumie zabawna historia, ale nie do końca.

Jako że w znajomych bibliotekach nigdzie nie było dwóch ostatnich części, pojechałem do innej dzielnicy. Tam po założeniu karty (a co!) szukaliśmy z panią bibliotekarką wspomnianych książek, ale nie było ani pod B jak Bujold, ani pod M jak McMaster (pod B był "Paladyn dusz"). Pani bibliotekarka poszła sprawdzić "gdzie indziej" i okazało się, że wszystkie książki o Milesie leżą na kupce "do wywiezienia do magazynu", nie będą zajmować miejsca w bibliotece, tylko będą dostępna na zamówienie. Dzieje się tak dlatego, że cytując panią bibliotekarkę, "nikt tego nie czyta". Koniec historii.

Tak że ten, życzę sukcesów, sam na 100% kupię bo książki doskonałe, ale bez niespodziewanego serialu w HBO będzie niełatwo.
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » pt 11.08.2023 14:24

No cóż, tak to jest z książkami których od 2,5 dekady nikt nie wydał, jest o nich cicho... Jeśli się pojawi nowe wydanie w księgarniach, to i chętni się znajdą :) A ile, to już inna kwestia i w takie przewidywania sie nie bawię.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » śr 16.08.2023 8:37

Dopiero co skończyłem czytać Inhibitor Phase - dla mnie niestety średniawka. HARDość tej SF spada na poziomy Hamiltonowskie, a różne artefakty wydają się ucieleśnieniem Clarke'owskiej zasady o nieodróżnialności technologii od magii. Niestety Reynolds w tym tomie poprzestaje na magiczności, nie próbując nawet udawać naukowości. Właściwie momentami można mieć wrażenie, że czyta się kosmiczną fantasy.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » śr 16.08.2023 8:39

A minusy gdzie? :wink:
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » wt 22.08.2023 11:51

Tysiąc imion - Django Wexler

Militarne, czarnoprochowe fantasy w realiach, na oko, osiemnasto-dziewiętnastowiecznych, coś jakby Napoleon ganiał Arabów po pustyni. Ramowa fabuła jest prosta i stereotypowa - szukamy magicznego artefaktu. Mięsem powieści jest jednak kampania wojskowa i przygody żołnierzy ukazane z perspektywy kilku postaci, od głównodowodzącego po szeregowych oraz rozmaite postacie satelitarne. W sumie wszystko ma sens i logikę, choć niektóre rozwiązania brzmią mocno życzeniowo. Początkowe etapy powieści fabularnie i narracyjnie ładnie się spinają, trzymają dobre tempo i prezentują swoistą grację, jednak im bliżej końca tym częściej na wierzch wychodzi fastryga.

Wexler opowiada dość sprawnie, elementy militarno-akcyjne (a jest tego sporo) wciągają i miłośnikom tego rodzaju rozrywki przyniosą sporo frajdy, choć nie zawsze i nie wszędzie byłem przekonany do logiki narracyjnej tego typu elementów. Są to fragmenty zwykle opisane mocno plastycznie, z filmowym rozmachem.

Konstrukcja postaci mieści się w standardowych rozpiskach sił dobra i zła. Główne postacie, którym czytelnik ma kibicować i się z nimi utożsamiać, są cacanie honorowe, rycerskie, wielkoduszne i ogólnie wdeseczkowe. Z naprzeciwległej mańki jest podobnie, tyle że z odwróconym znakiem.

"Koszarowe" dialogi to zwykle element na którym militarystyczni mistrzowie pióra wykładają się najczęściej. Wexler w zasadzie się tu broni, choć im dalej w pustynię, tym aspekt ten nabiera coraz bardziej waciano-naiwnej natury, może poprzez efekt kuli śnieżnej. Niemniej tragedii raczej nie ma.

Tu i tam autor popełnia drobne faux-pas. Mamy rzeczywistość na oko osiemnastowieczną, na dodatek pustynne rubieże cywilizacji, ale umywalki są na każdym kroku a grabarze w warunkach wojennych pracują na trzy zmiany - prawdopodobnie związki zawodowe i przepisy bhp nie pozwalają na przekraczanie ośmiogodzinnego dnia pracy. Żołnierz krańcowo zmordowany po przemarszach i bitwie w pustynnych warunkach, sera nie zje tak po prostu, on go musi wcześniej pokroić na plasterki. Rozczuliło mnie też powszechne stosowanie skarpet. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tu naiwne pojmowanie realiów historycznych, przez obywatela cywilizacji zachodniej XXI wieku, któremu ciężko sobie wyobrazić świat bez Tesco czy innego Walmartu.

Budowa świata zarzucona jest w pół drogi. Ów świat w oczywisty sposób jest niby-landem nijak nie związanym z Ziemią, ma swoistą topografię, geografię polityczną, historię, mapę religijno-magiczną, itp., jednak wszelkie miary, pojęcia kosmologiczne, rozmaitego typu technikalia są całkowicie ziemskie.

Warsztat pisarski rzemieślniczo sprawny, choć widać powtarzające się, schematyczne sztuczki z podręcznika dla pisarzy.

Sumując, Tysiąc imion to dość sprawna, drugorzędna, niespecjalnie oryginalna, militarna przygodówka w realiach fantasy. Coś dla raczej młodego lub niezbyt wybrednego czytelnika.
6/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: El Lagarto » śr 23.08.2023 19:28

Fidel-F2 pisze: Rozczuliło mnie też powszechne stosowanie skarpet.


Może w oryginale były "onuce", ale tłumacz uznał, że "skarpety" będą bezpieczniejsze? :mrgreen:
El Lagarto
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 923
Rejestracja: sob 20.03.2021 21:17

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: historyk » czw 24.08.2023 12:11

El Lagarto pisze:Może w oryginale były "onuce", ale tłumacz uznał, że "skarpety" będą bezpieczniejsze? :mrgreen:

To jest raczej kopanie się Fidla z fantastyką - jego zdaniem, świat fantastyczny powinien rozwijać się identycznie, jak nasz. Nieodmiennie polecam tu Piroga Sapkowskiego z ostrą kpiną z takiej postawy (czym niektórym zalatywały majtasy Renfri, bo tym samym Fidelowi zalatują skarpety wojaków u Wexlera).
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
historyk
Książę
Książę
 
Posty: 2636
Rejestracja: pn 29.10.2007 23:35

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: FKJZ » pt 01.09.2023 14:45

Steven Erikson
"Ogrody księżyca"

cykl "Malazańska Księga Poległych", tom 1

6/10

Wtóra lektura po jakichś trzech latach. Wtedy byłem zachwycony tą powieścią, toteż uradowała mnie zamieszczona na tym forum wiadomość, że MAG wznawia cały cykl, który postanowiłem nabyć.
Świat Eriksona przepełniony jest magią oraz jej użytkownikami - zarówno ludzkimi czarodziejami, jak i pradawnymi bóstwami, których zdolności nie zostają czytelnikowi w pełni wytłumaczone, przez zazwyczaj działają jako deus ex machina. Autor nie ogranicza się też w kwestii wątków, a ze względu na przepełnienie powieści akcją, "Ogrody księżyca" zawierają w sobie historię, którą przeciętny pisarz zawarłby w trójksięgu. Wiele informacji nie jest podawanych wprost, a jeśli już, to dopiero po kilkudziesięciu, bądź kilkuset stronach.
To, z czym mam największy problem u Eriksona, to zbytni podziw dla potęgi stworzonych przez siebie postaci (w szczególności Anomandera Rake'a), a także motywacje bohaterów, którą zdają się być na tyle banalne, iż odgadują je towarzysze bohaterów.
Ogólnie uważam tę pozycję, za bardzo wciągającą powieść rozrywkową, z dającymi się polubić postaciami oraz światem pełnym tajemnic do odkrycia - ale niestety nic więcej, przynajmniej w pierwszym tomie. Szkoda, bo to chyba moja ulubiona powieść fantasy.
Niech duchy, paląc gwiazd pochodnie,
Powiedzą kiedyś w chmur powodzi,
Że tam, gdzie na świat szewc przychodzi,
Bóg przyobuty bywa godnie.
Awatar użytkownika
FKJZ
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 167
Rejestracja: sob 31.10.2020 13:13

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » sob 02.09.2023 9:03

Kryształowy sześcian Wenus - antologia

Zmurszały zabytek dla fanów archeologii.

Początkowo miałem zamiar rozwodzić się nad każdym opowiadaniem z osobna, ale po zakończeniu lektury zrezygnowałem z tego pomysłu. Przede wszystkim dlatego, że te opowiadania układają się w bardzo silny wzorzec, natomiast różnią się w zasadzie jedynie konkretnym pomysłem fabularnym.

Wszystkie mają podobny problem. Opierają się na jakimś pomyśle, bywa że niezłym, ale częściej banalnym lub też na klasycznym motywie z dowcipów czy innych bajek. Po czym stosowana jest nauka, w zasadzie zawsze, w sposób krańcowo infantylny, bez przykładania się do logiki. W aspekcie konstrukcji fabularnej, z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika, to generalnie twory mocno niedorobione, potworki.

Pięćdziesiąt lat temu zbiór mógł robić wrażenie, dziś to jedynie zabytek dający wgląd w to jak przaśna była kiedyś literatura fantastyczna.

Na plus wyróżniłbym "Ostateczne zniknięcie" Bestera, "Zwiadowca - minimum" Sheckley'a i może "Posiew zmierzchu" Galluna.

Obiektywnie oceniałbym tom bardzo nisko, za zasługi daję 5/10.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » śr 06.09.2023 11:13

Methuselah's Children - Robert A. Heinlein

Fabuła książki wyszła z założenia którego nie umiałem kupić i to niestety mocno rzutowało na moje wrażenia z lektury. Mamy tu bowiem do czynienia z grupą długowiecznych (nie nieśmiertelnych) ludzi, którzy swą długowieczność osiągnęli poprzez... właściwe krzyżowanie się. Znaczy się, jeśli twój dziadek żył długo i twoja babcia żyła długo, i dziadkowie twojej żony żyli długo, to twoje dzieci będą żyć jeszcze dłużej. Znalazł jeden sprytny sposób żeby twoi potomkowie żyli 200 lat [ZOBACZ MEMY].

Akcja dzieje się w XXII wieku, kiedy to już eksperyment z doborem partnerów trwał kilkaset lat (jakoś od XIX w. bodajże). Długowiecznych są już dziesiątki tysięcy i podjęli decyzję o ujawnieniu się reszcie ludzkości. A oni... oczywiście nie wierzą, że to wynik odpowieniej krzyżówki, że muszą mieć jakiś sposób na przedłużenie sobie życia, tylko nie chcą się nim podzielić z innymi. Zaczynają się kłopoty.

Heinlein zupełnie nie przejmował się naukową stroną prezentowanych tu tez (nie mówię tylko o długowieczności - potem dochodzą też podróże kosmiczne, odbywane na zasadzie fruuu i lecimy). Samo w sobie nie jest to złe, ale zabrakło mi w tej książce jakiegoś... osadzenia w rzeczywistości, odnosiłem wrażenie że fabuła kieruje się torami wytyczonymi przez autora i kierować się będzie, czy ma to sens czy też nie. W drugiej części powieści mamy podróże kosmiczne, obcych, inne kultury i tak dalej. Robi się lepiej, choć wciąż jest to bardziej baśń w kosmosie niż książka sci-fi. Zakończenie daje nam za to ładną klamrę; podobało mi się.

Dziwna to była książka, czytało się w zasadzie dobrze, ale miała zbyt duże wady żebym mógł z czystym sumieniem polecić.

3/6

Beyond This Horizon - Robert A. Heinlein

Tutaj zaś czułem jakby jakaś wyższa siła wysłuchała moich zarzutów wobec poprzedniej książki i stwierdziła: "Nie podoba ci się? To tu dostaniesz coś odwrotnego".

Ponownie mamy świat z długowiecznymi ludźmi (brak powiązań fabularnych z "Methuselah's Children", chyba po prostu na wczesnym etapie twórczości Heinleina interesowało to zagadnienie). Udane zarządzanie krzyzówkami genetycznymi doprowadziło do tego, że większość ludzkości jest piękna, zdrowa, mądra i tak dalej. Ludzie "niezmodyfikowani" są cenioną mniejszością. Pracować nie trzeba, ale można; mamy dobrobyt. Wszystko pięknie.

Książka jest przesiąknięta nauką, tezami, pomysłami na to jak zmiana tego co oznacza być człowiekiem wpłynęło na społeczeństwo. Gdzieś w tym wszystkim zatraciła się fabuła i postacie; jest to lektura sucha jak podręcznik naukowy. Słowem: straszne nudy. I faktycznie koresponduje ciekawie z "Methuselah's Children" - tam jest "fajna baja", tu "poważne ale nudne". Główny bohater... jest. Więcej o nim ciężko powiedzieć. Coś tam robi, myśli, dzieje się niewiele i wszystko to prowadzi do końca równie niesatysfakcjonującego co reszta książki. Autor przekazuje nam jakieś tam myśli, ale nic specjalnie w dzisiejszych czasach odkrywczego. Nie wiem, jak odbierano tę książkę w latach 40. Tak, czterdziestych - niezła ramotka, może nieco za wysoko ustawiłem poprzeczkę wymagań :) Ale już za późno. Nie podobało mi się.

1,5/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » śr 06.09.2023 12:21

Mam na półce Time enough for love tegoż, ale nie jest specjalnie wysoko na mojej (nieistniejącej) liście książek do przeczytania. Jest to w pewnych aspektach kontynuacja Methuselah's children:
The book covers several periods from the life of Lazarus Long (born Woodrow Wilson Smith), an early beneficiary of a breeding experiment designed to increase mankind's natural lifespan. The experiment is known as the Howard Families, after the program's initiator. Lazarus is the result of more a mutation than the breeding experiment, and he is the oldest living human at more than two thousand years old.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

PoprzedniaNastępna

Wróć do Ogólnie o literaturze

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości