dawno, dawno temu tworzono niemal sztywne diagramy procentowego wydawania pieniędzy na film, w których prym wiodła gaża 'nazwisk' - na ogół aktorów, czasami reżysera...
tyle, że zaraz za nimi plasowały się dla mnie istotne elementy, jak 'koszt kręcenia', muzyka (tak komponowanie, jak i nagrywanie z orkiestrą), scenariusz (autorski, bądź adaptacja) - efekty były jedną z równorzędnych pozycji;
tak było kiedyś, teraz kolejne części takiego 'Matrixa' kręci coraz mniejsza ekipa (zestawienie konkretne podał Newsweek: wynikało, że jakaś 1/4 ekipy na część odpadała...przede wszystkim ludzie 'z planu' i kaskaderzy - z siedemdziesięciu kilku w 'jedynce' do kilkunastu w 'dwójce'), bo budżet idzie na aktorów i efekty specjalne, reszta jest jedynie dodatkiem...
nie znoszę takiego kina, organicznie nie znoszę; nie łażę do kina, nawet na kompie nie obejrzę 'Spidermanów', 'Hulków', czy innych takich wynalazków, uważam, że mój czas jest cenniejszy, a równocześnie oczekuję chociaż minimum szacunku dla inteligencji widza...
dla mnie film musi być 'zbilansowany': na jego powodzenie (u mnie) składa się dobry scenariusz, dobra gra aktorska, dobra muzyka, dobra praca operatora/ów i dobra reżyseria, która to wszystko zamyka w ramy filmu...do szczęścia nie potrzebuję ani jednego efektu specjalnego, a jeśli są - niech będą dodatkiem; efekty specjalne są jak makijaż u kobiety: można walnąć 'tapetę' i zepsuć wszystko, można zastosować subtelny i delikatny i każdy mężczyzna będzie urzeczony (ależ mi się porównanie trafiło...ale niezłe, prawda?
);
mówią, że nie przestraszy sie widza bez efektów specjalnych...bujda, najlepsze horrory opierają się na stopniowanym strachu, który tworzy wyobraźnia, a nie obraz; nie ma gatunku filmowego wymagającego dużej ilości efektów: są takie, w których są one bardziej potrzebne, jak sf, są takie, w których mniej, jak np. dramaty obyczajowe, ale wszędzie powinny być zbalansowane, inaczej przytłaczają i 'zatapiają' film;
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.