Jakub Cieślak pisze::?: O "Apocalypto" ze cztery posty dyskusji ledwie, a o "Czasem słońce, czasem deszcz" jeszcze mniej. To chyba za mało na rozkręcanie nowego tematu, a już niejednokrotnie toczyliśmy tu krótkie dyskusje na temat konkretnych tytułów. Chyba nie warto.
przejrzyj JC frekwencje na topicach filmowych, są takie po dwie odpowiedzi, jest cała masa poniżej dziesięciu, a nowy topic to zachęta do dyskusji na ten temat (przynajmniej dla takiego sztywniaka jak ja, który nie będzie wszczynał dyskusji w topicu, gdzie dieą jest recenzja i ocena filmu
)
żeby nie było zupełnie OT (bo taki sztywniak, jak ja, uzna każdy swój post w takim topicu, w którym nie ma recenzji, za spamowanie, a przynajmniej pisanie nie tam, gdzie powinien)
Aviator
Człowiek czasem kupi sobie kolorowe pisemko, żeby obejrzeć film; tym razem wzbogaciliśmy się o 'Vivę', coby obejrzeć 'Aviatora'...
ludzie dziela się na fanów Leonardo i takich, których nigdy do siebie nie przekona - są może i tacy, którzy lokują się gdzieś pośrodku, ale to trochę jak z Nessie: wszyscy o nim słyszeli, mało kto widział...
ten film cierpi na chorobę tego aktora: Leonardo kładzie się cieniem na każdym filmie, w którym zagra. Może to być znakomita produkcja, świetnie wyreżyserowana, nakręcona, udźwiękowiona, ale Leonardo sprawi, że filmu nie idzie strawić;
staram się patrzeć na Leo przez pryzmat Gilberta Grape'a, a nie Titanica, ale czasami po prostu nie wychodzi...
jaki jest więc 'Aviator'? to film Scorsese, więc mamy rozmach, mamy dopracowane scenografie, mamy też historię niezwykła i wyjątkową (o szaraczkach kręcić sobie może jakiś Jarmush, czy inny Mendes). Film sfilmowany jest bez zarzutu, sceny lotnicze pewnikiem na ekranie kinowym wciskają w fotel, aktorstwo nie wzbudza zastrzeżeń, muzyka jak należy, ale...
...ale postać tytułowa, centralna, charyzmatyczny i niezwykły Howard H. grany przez Di Caprio to taki koleś z 'Titanica', tylko z wąsami (i nieco mocniej pochrzaniony pod sufitem)...
film jest przyzwoity, dla fana lotnictwa bardzo atrakcyjny, ale zwykłego miłośnika kina wyznacznikiem będzie stosunek do głównego aktora: jak go lubisz - warto, jak nie - daruj sobie
ocena 7/10 (dodaj/odejmij punkty w zależności od uczucia jakim żywisz do di Caprio, to jest dla mnie maksimum obiektywizmu, na jaki mnie stać
)
pozdrawiam
ps. di Caprio zagrał nieźle, ale...no właśnie: 'ale'
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.