Człowieka czasem bierze na przemyślenia, tym razem wzięło mnie na temat naszej Unii Europejskiej; temat ten chodzi mi co jakiś czas po głowie, więc najwyższa pora podyskutować sobie i na forum...
...chodź pewnie i tak odpisze tylko RaF, nie tracę wiary w resztę userów
Pytanie jest proste: co z tą Unią Europejską, że nawiążę do pewnego programu;
ideą przyświecającą powstaniu UE był pokojowy rozwój naszej części świata o dość pogmatwanej i burzliwej historii - w czasie kształtowania się tych idei pamięć wojen była bardzo świeża, toteż taki cel był bardzo nośny; wskutek wielu lat pokojowego rozwoju pojawił sie kolejny cel, czyli poszerzanie Unii, mam wrażenie nawet, że samo poszerzanie stało się celem naczelnym, ale tutaj pojawia się problem: czy jest granica poszerzania?
Pojawiają się trzy wyraźne kierunki dalszego poszerzania:
- wschodni, promowany przez Polskę, związany z przyjęciem Ukrainy, a nawet Gruzji
- południowo-wschodni, związany z przyjęciem Turcji i, może, Izraela
- południowy, promowany przez Francję, związany z koncepcją rzymskiego Mare Nostrum, czyli silnych związków pomiędzy państwami wokół Morza Sródziemnego
Czy któreś kierunki są 'lepsze' a inne 'gorsze'?
Czy można budować organizm ponadpaństwowy na koncepcji ekspansji terytorialnej i kulturowej?
Czy wreszcie widać jakąkolwiek wizję rozwoju UE, jakąś koncepcję ('trzecia droga' Blaira jakoś podupadła...)?
W przeciwieństwie do dotychczasowych otwieranych przeze mnie dyskusji, napiszę coś od siebie juz na wstępie
Nie można budować trwałych organizacji na koncepcji samej ekspansji, bo przychodzi moment krytyczny, kiedy osiąga się granice efektywności organizacyjnej, możliwości panowania nad całym organizmem; Unia Europejska nie jest po to, żeby była 'wielka', ale żeby mieszkańcy widzieli zalety płynące z członkostwa;
dotychczasowe zalety były widoczne: brak wojen; dla pokolenia pamiętającego wojnę światową, znającego opowieści o poprzedniej, dla ludzi znających historię kontynentu, to było bardzo dużo - dziś już nie wystarcza...może to okrutne, może mówię jak ktoś, kto nigdy nie musiał walczyć o kraj, ale świat się na tyle zmienił, że od UE oczekujemy czegoś więcej;
wizja powiększania Unii dla powiększania 'strefy bezpieczeństwa' traci więc swoją siłę - sens ma, ale już nie ma tej wagi jako argument przemawiający za rozszerzaniem;
Czeka nas, moim zdaniem, moment krytycznej decyzji pt. koniec rozszerzania. Decyzja trudna, ciężka dla mentalności UE i krajów liczących na wejście w skład wspólnoty, porównywalna z decyzja Oktawiana Augusta sprzed dwudziestu wieków z haczykiem...
Unia musi mieć pewną wspólną podstawę, inaczej zamieni się w 'mini ONZ' ze wszystkimi minusami tej organizacji (tylko patrzeć, jak powstanie Rada Bezpieczeństwa UE ); nie może być wielkim konglomeratem i nie może funkcjonować na dzisiejszych warunkach w sytuacji, gdy niektóre państwa będą 25 razy większe od innych (owszem, Niemcy wciąż maja więcej mieszkańców od Turcji, ale jej powierzchnia jest większa dwukrotnie);
Co więc 'może' zrobić? a raczej: cp 'powinna' moim zdaniem? powołać instytucje państw współpracujących, może na 'specjalnych warunkach' - na tej zasadzie współpracować w ramach basenu Morza Sródziemnego, z państwami na Wschód od Polski; być może specjalne warunki dla Ukrainy i Turcji, ale nie pełne członkostwo...
Polska sprawia wrażenie, jakby nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji poszerzenia UE np. o Ukrainę; tu nie chodzi o to, że wszelkie dotacje pójdą tam na dwadzieścia kilka lat, nie chodzi o to, że przy tamtejszej korupcji postępy będą mizerne; tu chodzi np. o to, że nasi celnicy stracą pracę, a jakiekolwiek pomysły o rozwoju nauki w ramach UE spełzną na niczym - nie będzie na to pieniędzy, wszystko pójdzie w wyrównywanie szans gospodarczych i rozwojowych...
Koncepcja poszerzania Unii jest piękna, wizja Polski, jako ambasadora tego procesu na kierunku wschodnim dodaje nam prestiżu, ale brakuje dyskusji na temat konsekwencji takich działań;
ha, więcej nie będę pisał, i tak nikt tego nie będzie czytał, o odpowiedziach nie wspomnę...
...tak, kokietuję i podpuszczam Was, drodzy userzy, podyskutujmy o czymś poważniejszym, może kiedyś takie tematy będą rozpalały katedrowiczów równie bardzo, jak Zajdle
pozdrawiam