Na poczatku tego postac pragne uprzedzic, ze pewne informacje, na ktorych bede bazowac sa zaslyszane i nie odpowiadam w 100% za ich prawdziwosc lub kompletnosc.
Otoz zaczelo mnie zastanawiac, jakie realne zagrozenie dla wiary i Kosciola maja nowo naswietlone ewangelie szczegolnie w obliczu faktu, ze pozycja Kosciola katolickiego nie jest najlepsza w ostatnich latach.
Zacznijmy o informacji jakoby Maria Magdalenia byla zona Jezusa. Wedlug mnie ta kwestia mialaby wplyw przede wszystkim na 2 rzeczy. Po pierwsze znacznie podnioslaby status kobiety w realigii katolickiej. Nie wiem, czy mialoby to realnie duzy wplyw na jakiekolwiek zmiany spoleczne w tej materii z racji, ze takowe w sumie juz sie odbyly. Chociaz chyba nie pomyle sie, jesli stwierdze, ze nienajlepsza sytuacja kobiet, a glownie kwestia stosunku do nich w pewnych okresach historii miala na pewno jakies tam podloze w realigii. Nie chodzi o to, ze religia byla tego przyczyna, jednak na pewno zachowania takie mogla utrwalac... spowalniac ich zmiane.
Druga sprawa jaka z tego "faktu" wynika to kwestia celibatu. Osobiscie zawsze mialam mieszane uczucia do tej instytucji. Owszem, umartwianie sie jako wolny wybor... hartowanie ducha - niby wszystko ok. Nie zmienialo to faktu, ze mam jakos tak zawsze mi sie celibat wydawal czyms niezrowym czy nienaturalnym - tym bardziej jesli jest pewnego rodzaju obowiazkiem wynikajacym z decyzji byc kaplanem. Wiem, troche to zagmatwane, bo niby kaplanstwo to wolny wybor. Nie twierdze tutaj czy jest sluszny czy nie, bo tego potrafie ocenic racjonalnie - to jest bardziej takie odczucie.
Tak na marginesie, slyszalam, ze podobno juz zaczynaja sie glosy odnosnie ewentualnego zniesienia celibatu.
No dobrze, a poza tymi dwoma zmianami, co dla boskosci Jezusa i tego, co jest istota jego przyjscia na swiat zmienia ten "fakt"
Moim zdaniem absolutnie nic, w zwiazku z czym problemu nie widze.
Teraz przejdzmy do twierdzenia, ze Judasz nie zdradzil Jezusa dobrowolnie - ze Jezus jakoby mu to nakazal (odnosnie tego nie znam za bardzo szczegolow - po prostu jakies wyrywki informacji zaslyszane w telewizji). Jakby to na nie patrzec, Jezus nigdy nie potepil Judasza - wrecz podkreslal, ze tak mialo byc. Pozostaje jednak kwestia samego Judasza... czlowieka, ktory nie potrafil zniesc ciezaru tego w sumie koniecznego brzemienia. Wydaje mi sie, ze to bardziej ogolny ludzki swiatopoglad skrzywdzil Judasza bardziej niz mozna by twierdzic, ze zrobil to Bog - chociaz przewrotnie mozna stwierdzic, ze Bog powinien wiedziec... Natomiast, to tylko nasza tradycja kaze nam wierzyc, ze poprzez swoje samobojstwo Judasz zostal potepiony przez Boga - tak naprawde to chyba tylko sam Bog, wie jaki byl jego zamysl odnosnie Judasza. Wiec w tym wypadku tez drastycznej zmiany nie widze poza zmiana pewnej symboliki, jaka funkcjonuje w kulturze od tych 2000 lat.
Na koniec ogolny wplyw dosc radyklanych w koncu zmian, w tym co bylo gloszone przez 2000 lat nie wnikajac w specyfike samych tych zmian. Co mogloby to zmienic
Wiec na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze jest to podwazenie wiarygodnosci Kosciola... ze Kosciol mogl sie pomylic. No nie jest to zbyt pozytywna sprawa, ale z drugiej strony przeciez Kosciol juz sie mylil w historii i nawet sie do tego przyznal (to akurat jest bardzo dobre moim zdaniem, bo wzbudza zaufanie) - chodzi mi tu o kwestie inkwizycji. Wiec tak sobie mysle, ze moze nie jest tak zle dla Kosciola, zeby rozwazyl kwestie prawdziwosci informacji, ktore wydaja sie tak radykalne, chociaz moim skromnym zdaniem az tak radykalnych efektow miec nie beda. W sumie pewnie tam w instytucjach koscielnych na pewno trwa badanie tego, aby moc je raz na dobrze obalic badz potwierdzic. Niestety, mam jednak obawe, ze Kosciol bedzie raczej dazyl do ich obalenia... zreszta stanowisko Kosciola jest jak wiadomo bardzo sceptyczne... czasami sie zastanawiam, czy tak duzy sceptycyzm jest konieczny. Nawet uslyszalam opinie od osoby, ktora ma do wiary i Kosciola spore watpliwosci, ze gdyby Kosciol zaczal sie przyznawac do pewnych swoich bledow, on by zaczal go bardziej szanowac i z pewnoscia zmienilby swoja opinie na temat wiary i Kosciola na bardziej pozytywna.
Reasumujac, wydaje mi sie, ze dla glownej idei wiary, czyli dlaczego Jezus przyszedl na swiat i co z tego wynika, te informacje jako tako nie maja wiekszego wplywu. Moze nawet pomoglyby zauwazyc niektorym ludziom wlasnie to, ze to nie otoczka jest istota, ale kwestia zbawienia i zyciu w zgodzi z innymi i soba. Moze wreszcie ludzie przestaliby sie spierac o rzeczy malo istotne, ktore tak naprawde powoduja tylko podzialy miedzy nami... szczegolnie miedzy wszystkimi, ktorzy wierza w rozne religie. Przeciez od dawna sie mowi, ze tak naprawde to centrum wszystkich religii, to co jest w nich najistotniejsze jest dla wszystkich wielkich religii wspolne - cala reszta wplywa tylko na podzialy.
To tyle, jesli chodzi moje stanowisko. Oczywiscie, zakladam, ze moge sie mylic, bo kwestia jest bardzo trudna i nie czuje sie bynajmniej tak, jakby moje sady w tej sprawie mialy za zadanie cos w swiecie zmieniac - do takich spraw trzeba naprawde duzej wiedzy, ktorej ja nie posiadam. Wszystko powyzej to jest taka moja drobna analiza tego, co do mnie dotarlo w oparciu o pewne odczucia, tak wiec zdaje sobie sprawe, ze absolutnie nie jest to wyznacznikiem niczego.