A więc, żył sobie na przełomie XIX i XX wieku taki jeden gość nazwiskiem Shopenhauer - był filozofem i psychologiem. Potomni wiedzą o nim ponieważ odgrzebał sprawę z przed paru tysięcy lat jaką była dialektyka; na podstaiwe swoich przemyśleń dialektyczno-logicznych i dużej dawki pesymizmu stworzył erystykę - czyli sztukę prowadzenia sporów. Warta uwagi jest książka o tym samym tytule, która wyszła nakładem oficyny Almapress (jakieś 10 złotych kosztuje).
Jedyne co mi się w książce nie podoba to to, że jest to jeden wielki makaronizm i sprawdzać trzeba co drugie słowo.
Wracając jednak do samego zagadnienia - spory można prowadzić uczciwie lub nie, erystyka natomias uczy jak robić to oboma sposobami - jest dla tych którzy bez względu na warunki zawsze chcą mieć rację.
Zastanawia mnie czy było mądrym dawanie takiej broni niektórym ludziom (efekty widzimy w dzisiejszym aparacie prawnym), poza tym ciekawią mnie wasze przemyślenia na ten temat, może zetknęliście się z tego typu praktykami, może niektóre sposoby stosowaliście w dyskusjach; które z nich uważacie za najefektywniejsze?