: pt 13.08.2004 14:55
Amerykanie kochaja uczyc wszystkich demokracji - tak mowia. Dziwnym trafem jednak maja zwyczaj wspierac wszelkiego rodzaju dyktatorow i junty wojskowe (polecam podrecznik do historii - byle nie amerykanski), ktorzy co prawda demokratyczni nie sa, ale za to daja sie latwo sterowac Waszyngtonowi oraz duzym korporacjom. Nawet taki Saddam zalapal sie na sponsoring USA i byl kochanym dzieckiem Waszyngtonu, dopoki nie pojechal do Kuwejtu. Co do tego - rowniez sa podejrzenia, ze Amerykanie go podpuscili (polecam lekture Planu Gry autorstwa Brzezinskiego tlumaczacej jak to USA musi zdobyc przyczolek na Bliskim Wschodzie).
Zeby bylo weselej - USA demokracja nie sa, a przynajmniej nie w naszym tego slowa znaczenia rozumieniu - np. nie jesli chodzi o wybor prezydenta. Polecam lekture tego tekstu: http://www.fairvote.org/e_college/faq.htm. Mozna sie dowiedziec, ze:
1. Prezydent jest wybierany przez tzw. elektorow - sa to autentyczni zywi ludzie
2. Kazdy elektor ma 1 glos (no, mamy demokracje)
3. Kazdy stan wystawia pewna liczbe elektorow
4. Liczba elektorow nie zalezy liniowo od ludnosci stanu. Stany mniejsze maja elektorow proporcjonalnie wiecej (i to moga byc znaczne roznice)
5. Elektor nie ma obowiazku glosowac na kandydata, ktory wygral w jego stanie. Co wiecej, takich przypadkow jest sporo - ostatni byl w roku 2000, a w sumie bylo ich 156, czyli srednio po 2 przypadki w kazdych wyborach. Mozna tez przeczytac liste tych przypadkow (rekord to 63 elektorow glosujacych niezgodnie z obowiazujaca linia w jednych wyborach).
6. Wszystko powyzsze moze oznaczac, ze gosc wybrany przez wiekszosc nie musi zostac prezydentem - i G.W.Krzak Junior nie jest tu jedynym przypadkiem (again - ksiazka od historii. Tym razem moze byc nawet amerykanska).
A co do naszego udzialu w okupacji Iraku - jestem calym sercem za chlopakami ktorzy tam siedza - sam jestem z rodziny wojskowej, i wiem co ich rodziny musza czuc. Zycze im jak najszybszego powrotu do kraju, i chcialbym zobaczyc uczciwe rozliczenie pajacy ktorzy ich tam wyslali. Rzadzic nami na szczescie juz raczej nie beda...
Zeby bylo weselej - USA demokracja nie sa, a przynajmniej nie w naszym tego slowa znaczenia rozumieniu - np. nie jesli chodzi o wybor prezydenta. Polecam lekture tego tekstu: http://www.fairvote.org/e_college/faq.htm. Mozna sie dowiedziec, ze:
1. Prezydent jest wybierany przez tzw. elektorow - sa to autentyczni zywi ludzie
2. Kazdy elektor ma 1 glos (no, mamy demokracje)
3. Kazdy stan wystawia pewna liczbe elektorow
4. Liczba elektorow nie zalezy liniowo od ludnosci stanu. Stany mniejsze maja elektorow proporcjonalnie wiecej (i to moga byc znaczne roznice)
5. Elektor nie ma obowiazku glosowac na kandydata, ktory wygral w jego stanie. Co wiecej, takich przypadkow jest sporo - ostatni byl w roku 2000, a w sumie bylo ich 156, czyli srednio po 2 przypadki w kazdych wyborach. Mozna tez przeczytac liste tych przypadkow (rekord to 63 elektorow glosujacych niezgodnie z obowiazujaca linia w jednych wyborach).
6. Wszystko powyzsze moze oznaczac, ze gosc wybrany przez wiekszosc nie musi zostac prezydentem - i G.W.Krzak Junior nie jest tu jedynym przypadkiem (again - ksiazka od historii. Tym razem moze byc nawet amerykanska).
A co do naszego udzialu w okupacji Iraku - jestem calym sercem za chlopakami ktorzy tam siedza - sam jestem z rodziny wojskowej, i wiem co ich rodziny musza czuc. Zycze im jak najszybszego powrotu do kraju, i chcialbym zobaczyc uczciwe rozliczenie pajacy ktorzy ich tam wyslali. Rzadzic nami na szczescie juz raczej nie beda...