Ekhm... matura ..... nic wielkiego
W mojej budzie matura to była ściema jedna wielka
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Tzn, przynajmniej dla mnie. Bo najpierw jakies dwa tygodnie przed maturą mieliśmy obronę dyplomu. Jeden dzień to był egzamin z historii sztuki, a drugi obrona pracy dyplomowej. W życiu się tak nie nastresowałem jak wtedy. Ale jak już człowiek to przeżył to pomyślałem sobie, że matura w porónaniu z dyplomem to nic wielkiego. No i olałem sobie calkiem i dwa tygodnie do matury zamiast zakuwac to ja leżałem do góry brzuchem odreagowując stres. Na maturze pisemnej z polaka dostałem 6 (nie chwaląc się wcześniej z polaka co roku miałem naciąganą 3=), drugą pisemną pisałem z angola (poszdlem na łatwiznę), pisało nas 4 dzielnych ludzi, cały czas zrzynalismy od siebie, potem jeszcze mielismy słowniki (wypchane po brzegi ściagami). Z angola dosatłem 97 punktów (na próbnej miałem ich 33). Zostałem zwolniony z ustnej z obu przedmiotów i miałem wakacje....
Teraz matura w porónaniu z tym co jest na studiach to sielanka
Nie martw się Klark, przezyjesz
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Jak nauczyciele cię znają, ty znasz ich, to nic ci nie grozi, chyba że się będziesz wyitnie prosił.